
Pracownicy firm na tereni Vistula Park I każdy dzień swojej pracy zaczynają od sprzątania robactwa. Wychodząc z pracy obawiają się, że insekty przeniosą do domów i bloków.
- Otwierając drzwi wejściowe do budynku patrzę jak karaluchy spadają na ziemię z ościeży - mówi pani Weronika z Leader Techu. - Później biorę miotłę i zamiatam padnięte owady, bo już nie mogę na nie patrzeć - dodaje.
Robactwo, mimo oprysków wykonywanych przez miasto i samych przedsiębiorców, wdziera się wszędzie. Są w kuchni, w stołówce, w szatniach. - W trakcie pracy potrafią przebiec po biurku, czasami zdarza się strząsnąć je ze swojego ciała - uzupełnia księgowa.
Jeden z pracowników warsztatu znalazł karalucha w swoim plecaku wyciągając śniadanie. - Już nie wiemy, gdzie mamy odkładać plecaki, bo one są wszędzie - mówią pracownik Paweł. - Koledzy potrafili wywieźć je w samochodach, na nadkolu, dlatego już opryskują samochody, stawiają pułapki w autach i kubki z kawą, która je wabi - dodaje.
Karaluchy wchodzą do butów, kieszeni, za mankiety spodni, do placaków, damskich torebek i tak przenoszone są dalej do domów, bloków. Insekty mogą być również codziennie rozwożone po całym kraju wraz z towarami, które firmy zlokalizowane w sąsiedztwie wysypiska wysyłają do odbiorców.
Robaki potrafią wejść nawet do czujek, przez co firma Leader Tech ma wiele fałszywych zgłoszeń alarmowych. - Najpierw była plaga much, później myszy, następnie szczury, a teraz robactwo - mówi Bogdan Jaśtak, jeden ze wspólników firmy Leader Tech. - My zwalczamy tylko skutki. Dopóki źródło nie zostanie uprzątnięte i zutylizowane to problem nie zostanie zażegnany. Jako przedsiębiorcy jesteśmy zdruzgotani, przecież to robactwo stanowi realne zagrożenie epidemiologiczne dla całego miasta. Karaluchy potrafią roznosić zarazki chorobotwórcze. Nie wspominając już o przykrym zapachu i z pewnością szkodliwych związkach jakie unoszą się znad gnijącej sterty odpadów. Dodatkowym ryzykiem dla naszych pracowników są środki chemiczne, którymi co najmniej dwa razy w tygodniu robimy oprysk - dodaje.
Ośmiu zdeterminowanych przedsiębiorców pisało już wszędzie. Zwracali się z prośbą o interwencję do Urzędu Miejskiego w Świeciu. Gmina zleciła wykonywanie regularnych dezynfekcji i deratyzacji. Napisali do sanepidu, zwrócili się też do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Oczekują na natychmiastową likwidację nielegalnego składowiska odpadów komunalnych, które jest zagrożeniem dla ochrony środowiska jak również dla działających na tym terenie firm.
Nawet podczas rozmowy z właścicielem firmy karaluch chodził po parapecie i po podłodze
Robactwo rozeszło się po całym terenie Vistula Park I z nielegalnego wysypiska śmieci, które zostało zrobione na terenie, który kiedyś dzierżawiła spółka Syla Recykling zajmująca się gromadzeniem i przetwarzaniem złomu. W lutym urzędnicy z gminy Świecie w asyście policjantów, strażaków i przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy zabezpieczyli ten teren. Właściciel gromadził odpady, choć co nie miał pozwolenia.
Na teren działki w Wielkim Konopacie trafiały całe ciężarówki odpadów z instalacji z całego kraju. Inspektorzy WIOŚ stwierdzili tam tworzywa sztuczne, resztki po segregacji i odpady komunalne: tekstylia, opakowania z produktów spożywczych, materiały higieniczne, elementy armatury, pianki, opony. W sumie zalega tam około 20 tys. ton odpadów. - Nasze działania zmierzają do ustalenia osoby odpowiedzialnej za nielegalne gromadzenie odpadów, co wcale nie jest łatwe, przesłuchanie jej pozwoli na wszczęcie postępowania w celu nałożenia kary administracyjnej, która może wynosić od 10 tys. zł do 1 mln zł. W tym przypadku kara bez wątpienia się należy, bo przez długi czas gromadzone były odpady bez wymaganego zezwolenia - wyjaśnia Kamila Majewska z WIOŚ w Bydgoszczy.
Gmina choć zerwała umowę dzierżawy ze spółką i jest obecnie właścicielem gruntu twierdzi, że niewiele może zrobić. - Prowadzimy regularną dezynfekcję, wyznaczyliśmy drogi przeciwpożarowe na wypadek samozapłonu tych śmieci - wyjaśnia Paweł Knapik, wiceburmistrz Świecia. - Jesteśmy też w kontakcie z sanepidem, który potwierdził, że nasze działania są słuszne - dodaje.
Decyzję o konieczności usunięcia odpadów wydało Starostwo Powiatowe w Świeciu.
- Instytucja, która wydała nakaz uprzątnięcia odpadów powinna zintensyfikować działania - komentuje Kamila Maciejewska. - Jeśli będzie to bezskuteczne, można wydać zarządzenie zastępcze, usunąć odpady, a kosztami obciążyć sprawcę. Niewątpliwie im dłużej śmieci leżą w tym miejscu, tym więcej szkodliwych i niepożądanych substancji trafia do powietrza i gleby - dodaje.
Sprawę bada Prokuratura Rejonowy w Świeciu. - Jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów, ale mamy już opinię biegłego, który uznał, że odpady mogą wpłynąć na obniżenie jakości powietrza i ziemi - wyjaśnia Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu. - Są podstawy, żeby przynajmniej część znamion czynu z art. 183 Kodeksu karnego zostało spełnionych - dodaje. Paragraf ten mówi, że kto wbrew przepisom składuje odpady w taki sposób, że może to zagrozić życiu, spowodować obniżenie jakości wody, powietrza, powierzchni ziemi lub zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym, ten podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Tekst: Agnieszka Czubek
Fot. Pan Wiesław znalazł już karaluchy w samochodzie, jego kolega w plecaku. Wszyscy są pełni obaw czy nie przeniosą tych szkodników do domu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Faktycznie miasto pomaga z tymi opryskami, ale to i tak wszystko za mało. Dopóki śmieci nie znikną to walka z wiatrakami. A tu czytam, że prokurator i dyrekcja ochrony środowiska właściwie niewieke zrobiły. Załamka.
Ta prokuratura to się nadaje do pchania karuzeli. Miasto jest właścicielem gruntu i niewiele może zrobić. Śmiech na sali ,sami tam nieudacznicy. Wywieść na koszt firmy (skarbowy odzyska koszty w tydzień)i nie cackać się jak z dziećmi. Proponuje przenieść sprawę do poważnej prokuratury a nie jakiejś przyzakładówki.
No i jak ma się rozwijać ten nasz Pseudo Vistula Park skoro nawet głupie robactwo powoduje szach mat......przecież zawsze można zamknąć firmy ludzi zwolnić, a produkcje przenieść, w sumie Świecie to i tak powoli skansen, a urzędnicy tylko pomagają by miasto stało się jeszcze biedniejsze........ciekawe co się stanie jak karaluchy wylądują u dyr Mondi, czy też będzie tak ciekawie....baaaa a co jak rzeczywiście stanie się zagrożeniem epidemiologicznym i miasto będzie musiało bulić odszkodowania taaaaa pomysły nasi włodarze mają zacne zamieść karalucha pod dywan i udawać, że nic się nie dzieje, Hehe naprawdę zajebista zachęta dla przedsiębiorców "chodźcie do nas takich karaluchów nikt jeszcze nie ma". Przecież jest spec ustawa o zagrożeniach epidemiologicznych, można skorzystać, ale to trzeba mieć rozum we łbie, a nie styropian z karaluchami, przedsiębiorcy sobie poradzą w to nie wątpię najwyżej przeniosą produkcję, ale jak dla mnie to poprostu obciach dla władz, że wszyscy otwierają tereny inwestycyjne, a ze Świecia inwestorów wykurzły karaluchy.......jak firmy z Vistuli odnoszą sukcesy wtedy się nimi chwalą, ale jak mają pomóc to w dupie mają, taaaa pan przyjdzie popsikać raz w miesiącu.....żenujące