
Pięć wielopokoleniowych rodzin z Zalesia Szlacheckiego, nie zapytane o zdanie, z dnia na dzień stało się mieszkańcami Sierosławia leżącego w sąsiedniej gminie
Na granicy dwóch gmin: Drzycim i Lniano jest dolina. Częściowo jest to teren Sierosławia (gmina Drzycim), a częściowo Zalesia Szlacheckiego (gmina Lniano). Pięć tamtejszych domostw w ewidencji geodezyjnej należy do gminy Drzycim, ale przez lata ich mieszkańcy zameldowani byli w gminie Lniano pod adresem Zalesie Szlacheckie. - Od 30 lat staraliśmy się uporządkować naszą sytuację. Chodziliśmy do wójtów: Gawrycha, później do Moczyńskiego i do Krywalda. Bezskutecznie - wspomina Teresa Kozik. - Nasi sąsiedzi po drugiej stronie ulicy są już częścią gminy Lniano, a dzielą nas zaledwie 4 metry. Tymczasem do Sierosławia mamy dużo dalej, dzieli nas dolina. To gmina Lniano podłączyła nam wodociąg i budowała przydomowe oczyszczalnie ścieków. To tu głosujemy w wyborach i załatwiamy wszelkie sprawy urzędowe i to gmina Lniano pobiera od nas odpady - komentują mieszkańcy.
Mimo, że na prośbę mieszkańców Zalesia Szlacheckiego w 2019 roku Rada Gminy Lniano zapytała Radę Gminy Drzycim czy zgodzi się na zmianę granic, to przez dwa lata nie otrzymała jednoznacznej odpowiedzi. Nagle w maju pięć wielopokoleniowych rodzin dostało od wójta Drzycimia zawiadomienie o wprowadzonych zmianach w ewidencji i zmianie adresów swoich posesji na Sierosław. - Przecież teraz to nawet listonosz nie będzie wiedział, gdzie dostarczyć listy - mówi Anna Adrearczyk.
- Nikt nas nie pytał o zdanie - podkreśla Katarzyna Wójcik. - Zimą nawet drogi gmina Drzycim nie odśnieżała, a teraz zależy im, żebyśmy stali się jej mieszkańcami. Jak nawieźli tłuczeń na drogę, to zięć musiał sam go rozgarniać, bo ludzie zaczęli jeździć po polu kukurydzy. Odczytaliśmy to jako manifest władzy. Nie zgadzamy się na takie traktowanie. Czujemy się częścią gminy Lniano i sołectwa Brzemiona. Jesteśmy w stanie udowodnić historycznie nasze więzi - dodaje.
Mieszkańcy napisali już skargę na decyzję wójta Drzycimia do Sądu Administracyjnego. - Sprawa nie jest nowa i ciągnie się latami. Nie chcę się tłumaczyć za niedociągnięcia poprzednich władz - komentuje Marian Krywald. - Ja doprowadziłem sprawę do stanu zgodnego z prawem, bo według ewidencji geodezyjnej to powinni być nasi mieszkańcy. Gmina Lniano wymeldowała ich, więc my ich zameldowaliśmy i nadaliśmy nowe numery domów - dodaje, nie ukrywając, że sprawa dopiero nabiera rozpędu.
Na wtorkowej sesji Rady Gminy Lniano temat mieszkańców Zalesia Szlacheckiego poruszyła radna Hanna Lis-Skibowska, do której zgłosili się ludzie. Wywołała prawdziwą burzę. Okazało się, że radni niewiele wiedzą o sprawie. Mimo, że już w trzy lata temu chcieli rozpocząć procedurę zmiany granic i przyłączenia pięciu domostw do gminy Lniano to nadal nie wiedzą jak proceduralnie to przeprowadzić. Było dużo wątpliwości kto powinien wyjść z inicjatywą, ile będzie to kosztowało, czy gmina Drzycim musi wyrazić zgodę i wreszcie kto i na jakiej podstawie podejmuje ostateczną decyzję. - Dla nas przyłączenie tych 80 ha do gminy Lniano byłoby atrakcyjne, bo to nowi mieszkańcy, podatki, nowy potencjał - komentował radny Tomasz Bagiński.
- Skoro my wykonaliśmy tam inwestycje: wodociąg, oczyszczalnie, to teraz gmina Drzycim powinna nam zwrócić koszty - skomentowała jedna z radnych.
Inaczej patrzy na to wójt Drzycimia. - Jak mogę przejąć coś, co już leży na terenie gminy Drzycim - zastanawia się w rozmowie z nami wójt Krywald. - To źle by o mnie świadczyło, gdybym oddawał gminne grunty, ale nie mogę wypowiadać się za radnych - dodaje.
Mieszkańcy z Zalesia Szlacheckiego przeniesieni do Sierosławia zapowiadają, że będą walczyć i pisać, gdzie się da, bo czują się oszukani i chcą mieszkać w gminie Lniano. - Wójt gminy Drzycim zmienił adres i miał do tego prawo, ale kwestia zmiany granic gminy nadal jest otwarta - stwierdziła wójt Lniana Zofia Topolińska. Na 19 lipca zaplanowano spotkanie władz, radcy prawnego i mieszkańców.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Aneksja Zalesia... Towarzysz Marian podbija sąsiadujące gminy, nie oddając ani jednego strzału