Reklama

Paweł Paczkowski przedłużył kontrakt z Vive Kielce, ale zagra na Białorusi

Wychowanek Siódemki Świecie Paweł Paczkowski przedłużył kontrakt z PGE Vive Kielce, ale nie oznacza to, że zobaczymy go ponownie na polskich parkietach. Szczypiornista znów został wypożyczony za granicę

Świecianin do najlepszego polskiego klubu trafił w 2014 roku, lecz pograł w jego barwach praktycznie tylko półtora roku. Wpływ na to miały kontuzje oraz wypożyczenia do zagranicznych klubów. Paweł Paczkowski krótko po podpisaniu kontraktu z Vive Kielce wylądował we francuskiej Dunkierce (sezon 2014/15). W jej barwach rozegrał 10 meczów w ekstraklasie (11 bramek) oraz siedem w Lidze Mistrzów (6). Pod koniec 2014 r. zerwał więzadła w prawym kolanie. Ta kontuzja wykluczyła go z gry na ponad 12 miesięcy. Na parkiet wrócił w drugiej połowie sezonu 2015/16. Wtedy miał okazję grać w Vive Kielce, z którym dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Polski, a także wygrał Ligę Mistrzów. Został też wybrany najlepszym bocznym rozgrywającym Superligi w sezonie 2016/17. Latem 2017 roku „Paczas” na dwa lata został wypożyczony do ukraińskiego Motoru Zaporoże. To był potentat piłki ręcznej naszych wschodnich sąsiadów, regularny uczestnik Ligi Mistrzów.

- W trakcie dwóch lat na Ukrainie, razem z moimi kolegami, dwa razy awansowaliśmy do grona szesnastu najlepszych drużyn w Europie – wspomina Paweł Paczkowski. - Dwukrotnie zdobyliśmy mistrzostwo Ukrainy oraz Puchar i Superpuchar tego kraju. Liga ukraińska jest dużo słabsza niż polska. W okresie mojej gry oprócz Motoru tylko jedna drużyna mogła stanowić realne zagrożenie dla nas.

Na początku 2019 roku, będąc jeszcze graczem Motoru, szczypiornista ze Świecia dowiedział się, że nie wróci do Kielc, ale zostanie wypożyczony do giganta z Węgier Telekomu Veszprem. Niestety, w marcu po raz trzeci w karierze zerwał więzadła, choć tym razem pierwszy raz nie wytrzymało lewe kolano. Przez ten uraz ominęły go tegoroczne mistrzostwa Europy. Udział w tej rangi imprezie niósł zbyt duże ryzyko dla zdrowia zawodnika. Poza tym nie był on w optymalnej formie, bo przed rozpoczęciem zgrupowania kadry w węgierskim klubie rozegrał tylko dwa spotkania.

- Pauzowałem około ośmiu miesięcy – informuje Paweł Paczkowski. - Pierwszy mecz w barwach Telekomu Veszprem rozegrałem w drugiej połowie listopada. Decyzja, co do mojej partycypacji w cyklu szkoleniowym reprezentacji Polski, który kończył się mistrzostwami Europy została podjęta na mój wniosek.

W barwach wicemistrza Węgier wychowanek Siódemki rozegrał 11 oficjalnych meczów licząc rozgrywki krajowe i europejskie. Nie zdobył z nim kolejnych trofeów, a przeszkodził w tym wybuch pandemii.

- Rozgrywki w lidze węgierskiej zostały zakończone, bez wyłonienia zwycięzcy – wyjaśnia Paczkowski. - Finałowy turniej Ligi Mistrzów zostanie rozegrany w grudniu. Ze względu na sytuację epidemiologiczną na świecie można powiedzieć, że ten sezon się nie odbył z perspektywy jakichkolwiek osiągnięć drużynowych. Na Węgrzech wprowadzone są restrykcje mające na celu spowolnienie rozprzestrzeniania się wirusa, jednakże nie ogranicza to swobody poruszania. Ze względu na zamknięcie obiektów sportowych na terenie całych Węgier oraz obostrzenia dotyczące spotykania się, nie trenujemy.

W lutym Paweł Paczkowski przedłużył kontrakt z Vive Kielce do 2024 roku, ale w nowym sezonie nie zobaczymy go w PGNiG Superliga. Prawy rozgrywający będzie miał szansę poznać kolejne zagraniczne rozgrywki. Na dwa lata będzie wypożyczony do białoruskiego Mieszkowa Brześć. Ten ma otrzymać miejsce w zreformowanej Lidze Mistrzów. Świecianin oczywiście chce także powrócić do reprezentacji Polski, choć ta otrzymała w zeszłym tygodniu cios od Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. W związku z pandemią EHF wybrała uczestników mistrzostw świata ‘2021 na podstawie wyników ostatnich mistrzostw Europy, tym samym odebrała szansę na sportową walkę i awans tym drużynom, które w nich zajęły słabsze miejsca. Dotyczy to także naszej reprezentacji, która pożegnała się z turniejem po trzech porażkach w pierwszej fazie i została sklasyfikowana na 21. pozycji.

- Nie mam żalu do działaczy Vive o kolejne wypożyczenie, bo to ja podejmuję decyzje dotyczące mojej przyszłości. Jeśli chodzi o kadrę Polski, to uważam, że mamy drużynę która zdecydowanie ma potencjał, żeby grać na wysokim poziomie. Niestety, ciężko jest kreować jakiekolwiek wyobrażenia co do przyszłości, jeżeli europejska federacja podejmuje decyzję, która zabiera, między innymi naszej kadrze, możliwość walki o rozwój – dodaje Paweł Paczkowski.

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do