
Rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej w Czaplach załamują ręce. - Żeby dzieci radziły sobie z materiałem matematyki musimy uczyć sami, a z języka angielskiego zamawiać korepetycje. Zaległości są coraz większe - komentują
Od października starsi, a od 9 listopada wszyscy uczniowie musieli wrócić do zdalnej nauki, prowadzonej już wiosną. - Większość nauczycieli prowadzi lekcje, tłumaczy zagadnienia, online odbywają się nawet zajęcia z muzyki i plastyki - chwalą rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej w Czaplach. - Problem jest z najważniejszymi przedmiotami, czyli matematyką i językiem angielskim. Nauczyciele tych dwóch przedmiotów w ogóle nie prowadzili lekcji łącząc się z uczniami. Wysyłaliśmy prośby do dyrekcji, która nam nie odpowiadała , a w odpowiedzi dostawaliśmy kategoryczne odmowy nauczycieli przedmiotów, którzy twierdzili, że taki model nauki się u nich sprawdza. Dopiero po interwencji w kuratorium matematyk zaczął prowadzić jedną godzinę na cztery lekcje w tygodniu. Zajęcia odbywają się za pośrednictwem strony szaloneliczby.pl, gdzie dzieci mogą raczej sprawdzić swoje umiejętności lub poćwiczyć wiedzę, niż poznać zasady czy nauczyć się nowego materiału - dodają.
Rodzice twierdzą, że nadal są zmuszeni sami uczyć swoje dzieci. - Dziennie poświęcamy na naukę matematyki około godziny, ale wiem, że nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić lub po prostu nie potrafią wyjaśnić zadań przerabianych w siódmej czy ósmej klasie - zdradza nam jedna z mam. - Matematyk jest również informatykiem, a tych zajęć nie ma od marca - dodaje.
Po interwencji kuratorium jedną lekcję online tygodniowo zaczął prowadzić również anglista. - Dla mnie jest to nieporozumienie, bo przecież konwersacja i poprawne wymawianie słów to jedna z podstawowych kwestii na tym przedmiocie, a do tej pory nauczyciel wysyła dzieciom zadania do wykonania z kluczem odpowiedzi. Jak mam pomóc dziecku, jeśli w szkole uczyłam się tylko języka rosyjskiego - opowiada jedna z mam. Dowiedzieliśmy się od rodziców, że te pojedyncze lekcje online prowadzone są tylko dla starszych uczniów: szóstych, siódmych i ósmych klas. Młodsi nadal mają wysyłany materiał do samodzielnego przerobienia.
Dyrekcja nie widzi problemu. - Nie dotarły do mnie żadne skargi od rodziców, była tylko kontrola z kuratorium - komentuje Monika Orłowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Czaplach, choć rodzice pokazują nam wysłane do szkoły wiadomości. - Model prowadzenia nauki zdalnej został wypracowany i uzgodniony na radzie pedagogicznej, w której brali udział przedstawiciele rodziców. Taka forma nauki jest podyktowana dobrem uczniów, ponieważ wiele osób ma słabą jakość połączenia internetowego i lekcje ciężko jest prowadzić. Dla uczniów, którzy nie radzą sobie z omawianymi zagadnieniami są co tydzień konsultacje w małych grupach osób, na które każdy może przyjść po wcześniejszym umówieniu się - dodaje.
Jednak nie wszyscy rodzice mogą zawozić dzieci w wyznaczone dni i godziny do szkoły, bo wielu z nich pracuje. Niektórzy się boją ze względu na pandemię.
Jeżeli zdalna nauka będzie kontynuowana po zimowych feriach, wrócimy do tematu.
zdjęcie ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dyrektorka o wszystkim wiedziala. Najlepiej bylo by dyrekcje zmienic
Jeżeli nauczyciel nie prowadzi lekcji,to nie powinien otrzymywać wynagrodzenia.
Jest mamą ucznia. Nauczyciel robią wszystko co mogą by pomóc ucznią w tym trudnym czasie nasz wszystkch.. Akurat w tej szkole i Pani Dyrektor jest bardzo w porzadku . Oraz nauczyciele są dla uczni. Niestety są uczniowie co na imię olewaja wszystko i wszystkich.
Pani Mamo, gratuluję takiej motywacji u dzieci - być może nauczycielom udało się akurat do nich dotrzeć i pewnie Pani zaangażowanie dało taki efekt, że na podstawie przesyłanych materiałów samodzielnie ćwiczą wymowę z języka angielskiego i zdobywają tajniki wiedzy z matematyki. Myślę jednak, że dużą rolę w motywowaniu ucznia ma nauczyciel i jego postawa, zaangażowanie oraz dotarcie do każdego ucznia i pomoc w pokonywaniu jego trudności. Nie można wszystkiego zrzucać na dziecko, bo też nie każdy rodzic chce albo może mu pomóc. Nauka zdalna jest trudna dla nauczycieli i uczniów ale to do szkoły dziecko przyszło się uczyć a rodzic nie ma obowiązku być nauczycielem.
Do czytelniczki. I borze szumiący, dla ciebie wszystko jest cacy, ale nie dziwię się, sama mądrością nie grzeszysz, to co cię interesuje z jaką wiedzą że szkoły wyjdzie twoje dziecko. Twoja pisowni o pomstę wola. Ale widzisz są rodzice którym jednak zależy.
Pani dyrektor już dawno powinna być zmieniona, bo nic nie robi w tej szkole a co do nauczycieli to też niektórych zmienić.
W młodszej klasie mam siostrzeńca i niestety jeśli dla dyrekcji dobre jest wysyłanie co tydzień kolejnych nieomawianych tematów z j. Angielskiego, bez żadnych powtórek to życzę tym dzieciakom powodzenia, bo dalej sobie kompletnie nie poradzą.. Więcej potrafią aktualnie nauczyć się z gry niż od nauczyciela.. W jednym tygodniu żywność w kolejnym kompletnie co innego. Dorosły by się nie nauczył a gdzie dziecko..
Mam wrażenie ,że dyrekcja i grono pedagogiczne nie sprostały zadaniu jakim jest nauka zdalna, z wielką krzywdą dla młodzieży, którego dobro jest im obce. Jak wypadną ósmoklasiści na egzaminie, skoro nikt nie przygotowuje ich do egzaminu, czy nauczyciele, już skazali ich na porażkę? A może ich poziom wiedzy i nauczania jest tak żenująco nisko, że boją się oceny postronnych podczas zajęć online? Przesłać zadanie bez omawiania to i małpę nauczymy, tylko niech wówczas oddadzą swoje pensje za czas tej nauki na rzecz zwierząt w zoo. To dyrektor odpowiada za ten cyrk i małpy!