
Najgorsze jest to, że nowotwór zaatakował oko na które widzi Mikołaj - mówi Marcin, tata chłopca. Mikołaja czeka kolejna chemia
Rodzicom Mikołaja z Laskowic nie dane było długo cieszyć się z pozytywnych wyników badań. W pierwszych dniach mama Marika powiedziała, że mały wojownik póki co pokonał raka i będą walczyć o przywrócenie chłopczyka do pełnej sprawności.
Przypomnijmy, że Mikołaja zdiagnozowano pod koniec 2019 roku. Okazało się, że jego oczka zaatakował siatkówczak, nowotwór. Znajomi rodziców uruchomili zrzutkę na malucha. Ponad 1600 osób wpłaciło na pomoc ponad 160 tys. zł. Mikołaj dostał sześć cykli chemii. W międzyczasie dwa razy trafił z powikłaniami po chemii do szpitala. W maju wyniki były dobre i rodzice cieszyli się, że chłopiec wygrał walkę z nowotworem. W środę (3 czerwca) pojechali do Warszawy na kontrole dna oka oraz na konsultacje onkologiczną. Niestety wczoraj tata chłopca poinformował, że Miki ma wznowę w lewym oczu z rozsiewem do ciała szklistego. Rodzina na jeden dzień wraca do domu, a w sobotę jadą z powrotem do Warszawy. Chłopiec będzie miał chemię dotętniczą oraz zastrzyki bezpośrednio do oczka. - Jakie to życie jest niesprawiedliwe - komentuje na portalu społecznościowym tata chłopca.- Najgorsze jest to, ze nowotwór zaatakowal oczko, na które widzi - dodaje.
Każda wizyta w szpitalu jest dla rodziny wielkim stresem. Mały po chemii nie ma praktycznie żadnej odporności, więc ryzyko złapania koronawirusa jest olbrzymie. - Dezynfekowałam wszystko, nawet folię przeciwdeszczową, którą okrywałam wózek - mówi mama Mikiego. Tym bardziej, że mieszkając na wsi bardzo się izolujemy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie