Reklama

Mieszkańcy nadal pomagają uchodźcom. Ognisko integracyjne w Gródku przyciągnęło tłumy [ZDJĘCIA]

Zapał mieszkańców gminy Drzycim do niesienia pomocy uchodźcom nie słabnie, bo widzą ich wdzięczność. Niektórzy tak jak pani Sylwia z Gródka wraz z mężem przyjęli pod swój dach uchodźców i bardzo się z nimi zżyli

2 września w Gródku odbyło się ognisko zorganizowane dla uchodźców z Ukrainy i ludzi którzy nadal im pomagają. Celem spotkania było zintegrowanie lokalnych wolontariuszy i nagrodzenie ich wspólnej pracy.

Od początku wojny na Ukrainie w gminie Drzycim przebywa około 50 uchodźców. Po raz kolejny gmina zorganizowała spotkanie na którym wszyscy mogli się zintegrować. - To spontaniczne miłe spotkanie przy ognisku, grochówce - komentuje Marian Krywald, wójt gminy Drzycim. - Dzieci mogą się bawić, dorośli porozmawiać. My, jako gmina bardzo cieszymy się, że właśnie takich pomocnych, wdzięcznych i pracowitych ludzi możemy u siebie gościć - dodaje.

Pieczę nad uchodźcami sprawuje Agnieszka Braszka-Rajnowska (zastępca kierownika referatu organizacyjno-społecznego w UG Drzycim) która od samego początku uważała ich za swoją rodzinę. W gminie jest również wielu wolontariuszy, którzy mimo trwającego za granicą konfliktu nie tracą zapału i chęci do niesienia pomocy. 

Jedną z nich jest poznana podczas wydarzenia pani Sylwia z Gródka, która wraz z mężem przygarnęła pod swój dach ukraińską rodzinę. Niespodziewanie ta podczas pobytu w Polsce powiększyła się. - Wszędzie jeździmy razem: do dentysty, ginekologa, okulisty i lekarza rodzinnego - opowiada pani Sylwia. - Jest wesoło, wszyscy są zdrowi i bardzo cieszymy się, że możemy pomóc i pomagamy na sto procent swoich możliwości - dodaje. 

Ukraińcy nie pozostają dłużni, są chętni do pomocy w codziennych obowiązkach. - Ich wdzięczność naprawdę jest cudowna - mówi Agnieszka Braszka-Rajnowska. - Za każdym razem kiedy coś dostają, pytają czy umyć okna lub pomóc w jakiejkolwiek innej pracy domowej. Przybyli do nas naprawdę wspaniali ludzie, którzy chcą tutaj żyć, chcą tutaj pracować i chcą się z nami integrować. Traktujemy się jak jedna wielka rodzina i bardzo się wspieramy - uzupełnia. Ludzie, którzy stracili dach nad głową, zaproszeni na ciepłą grochówkę, przybyli z ręcznie wypieczonymi pączkami.

Podczas imprezy oprócz śmiechu, nie zabrakło również łez wzruszenia.

- Bardzo dobrze się tutaj czujemy, jesteśmy wdzięczni -  opowiada pani Anna, która musiała uciekać ze swojej ojczyzny - Ukrainy. 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do