
Lato 1992 roku było upalne. Temperatury sięgały 40 stopni. Paliła się cała Polska. Dym z płonących lasów czuć było w miastach. Jednego dnia potrafiło wybuchnąć po kilka pożarów, w odległości zaledwie kilku do kilkunastu kilometrów. Niektóre gaszono miesiącami.
Fragment artykułu opublikowany w sierpniu 2017 roku w papierowym wydaniu tygodnika Nowe Świecie.
Tak było w Puszczy Noteckiej. Pierwszy „czerwony smok” zaatakował w czerwcu. Spłonęło 600 hektarów lasu, w akcji brało udział 20 zawodowych straży, około 50 OSP, 7 samolotów gaśniczych – 1000 ludzi, walczyło z ogniem przez miesiąc. A to było tylko preludium. 10 sierpnia 1992 roku, ok. 16.20, zablokowane hamulce pociągu przejeżdżającego z Miałów do Krzyża iskrzą rozpalając las wzdłuż torów. Warunki rozprzestrzeniania się dla pożaru są idealne. Wilgotność ściółki 4% (mniej niż wyschnięte siano), silny wiatr, temperatura 38,4. Do godz. 18.00 płonie 500 hektarów, godzinę później 1500. Występuje zjawisko zwane burza ogniową. Nie da się tego zgasić z ziemi, zadymienie uniemożliwia użycie samolotów. Ludzie modlili się i płakali czekając na cud. Ewakuowano wsie i osady leśne. Cud wydarza się 30 minut po północy. Na puszczę spada ulewa. Nikt nie zginął, spłonęło 6 tys. hektarów lasu. Po raz pierwszy w historii PKP musiało wypłacić odszkodowanie za straty. To był drugi pod względem wielkości pożar lasu w tym roku.
W Kuźni Raciborskiej, na Śląsku, 26 sierpnia, około godz. 14.00 otworzyło się piekło. Do dziś jest to pożar uznawany za największy w Polsce i Europie Środkowej po drugiej wojnie światowej. Prawdopodobną przyczyną pożaru była iskra spod kół hamującego pociągu. Rozprzestrzeniał się z olbrzymią szybkością. W niedzielę 30 sierpnia obwód pożaru wynosił już 120 km. Jego dogaszanie trwało do 12 września. Spłonęło 9 tysięcy hektarów lasu. W akcji brało udział 26 samolotów, 1 100 samochodów pożarniczych, śmigłowce, 50 cystern kolejowych i 6 lokomotyw, a także sprzęt ciężki taki jak: czołgi, pługi i spychacze. Przy sprzęcie operowało 10 tysięcy osób. Jeździli pomiędzy ścianami płomieni, patrzyli na zwierzęta wybiegające z lasu z nogami opalonymi do kości. Spłonęło 15 wozów gaśniczych i 26 motopomp, zniszczone było 70 km węży strażackich. 50 rannych osób odwieziono do szpitala, 2 tysiące opatrzono na miejscu, 3 osoby zginęły. Wśród nich dwóch strażaków: Andrzej Kaczyna z Komendy Rejonowej Straży Pożarnej w Raciborzu, awansowany pośmiertnie do stopnia młodszego kapitana i druh Andrzej Malinowski z OSP Kłodnica. Utknęli w kotle, z którego uciekło 18 osób, otoczeni ogniem, zadymienie nie pozwalało im na zorientowanie się w sytuacji. „Strażacy słyszeli przez radiostację, jak uwięziony w wozie Kaczyna woła: - Tu jest cholerny ogień! Cholerny ogień! - I zamilkł.”
Bibliografia:
Prof. Dr Józef Broda, „Lasy Państwowe województwa pomorskiego w okresie międzywojennym”, referat wygłoszony z okazji 85-lecia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, Toruń 2010
„Nadleśnictwo Potrzebowice wczoraj i dziś”, red. Edmund Wolski, Piła 2012
pl.wikipedia.org/wiki/Pożar_lasu_koło_Kuźni_Raciborskiej_(sierpień_1992)
Cytat kończący tekst pochodzi z: wyborcza.pl/1,76842,12365984,20_lat_temu_rozpetalo_sie_pieklo__To_byl_najwiekszy.html
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A co to ma wspólnego z powiatem świeckim? Tematów wam brakuje?
A żebyś wiedział że ma, w akcji gaśniczej brali udział m.in. oddelegowani druhowie OSP Przechowo