
Krzysztof Kwaśniewski, zwany “Kwasem” na co dzień jest pracownikiem firmy Bart. Po godzinach za to zajmuje się kolarstwem. W zeszłym roku wykręcił 1200 kilometrów wzdłuż Wisły.
Krzysztof Kwaśniewski mieszka w Skarszewie, w gminie Świecie wraz z żoną Natalią i synami Jakubem i Mikołajem. Ze sportem związany był od zawsze, trenował piłkę nożną, lubił to, jednak pokochał rower. Jak wszyscy, jeździć nauczył się będąc jeszcze dzieckiem. Pięć lat temu coś w jego życiu się jednak zmieniło. Na początku jeździł, bo lubił, dopiero od niedawna zaczął startować w zawodach. Jeździ w kategoriach MTB i XC, czyli kolarstwie górskim i crossowym. To trudniejsze trasy, pokonywane na górskich rowerach. Okazało się, że nie tylko on jeden w firmie Bart jeździ. Zebrała się cała ekipa pasjonatów, którzy pod szyldem Bart J-Bike Team startują w najróżniejszych wydarzeniach rowerowych.
Koledzy o Krzysztofie mówią, że w trudnych trasach ma największe doświadczenie. Jego pierwszy wyczyn miał miejsce dwa lata temu. Krzysztof do Krakowa potrafił dojechać w niecałą dobę. Bez spania, z kilkoma przerwami na odpoczynek zrobił 460 km w 23 godziny i 12 minut. Przy ostatnich 80 kilometrach dopadła go mała kontuzja kolana. - Te ostanie kilometry pokonałem w sumie już bardziej o jednej nodze, ale nie mogłem odpuścić, byłem już tak blisko. I dojechałem, udało się – opowiadał nam. Nie ukrywa, że pasja do tanich nie należy. Rower na którym można startować w wydarzeniach sportowych to wydatek rzędu 5-8 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć koszty serwisu i napraw. - Jeżeli ktoś chce jeździć sam dla siebie i mierzyć się ze swoimi ograniczeniami, może jeździć na zwykłym góralu - dodaje.
W lipcu ruszył w Polskę, wziął udział w II Rowerowym Ultramaratonie “Wisła 1200”. To nie było zwykłe śmiganie po asfalcie. Zawodnicy na trasie zmagają się ze ścieżkami, skarpami, wałami, kurzem, dziurami a nawet kałużami wielkości jeziora. Do absolutnego minimum ogranicza się jazdę po drogach wojewódzkich i krajowych. Zawodnicy mają 200 godzin na przejechanie całego dystansu. Na starcie stawiło się 400 zawodników. Krzysztof zdecydował się jechać z dwoma osobami o zbliżonym do niego poziomie. Przez pierwszą dobę zrobili 400 kilometrów. Ciężki był odcinek od Warszawy do Torunia. W Chełmnie witali go koledzy z teamu Bartu ale także klubu Wda, w którego barwach również jeździ. Pod Grudziądzem zaczęło wiać i padać. - W deszczu jechaliśmy przez 6 godzin. Drogi były w błocie, rowery się ślizgały. Kałuże były takie, że rowery nam wpadały po całe koła - opowiada. Nie obyło się bez upadków. Wyścig, jako amator, ukończył na miejscu ósmym.1200 km pokonał w 86 h 6 min.
W ciągu sezonu startuje po kilkanaście razy - przede wszystkim w MTB. - W MTB ciężko osiągnąć szczyt i zdobyć podium. To wyzwanie. Do wyścigu trzeba być silnym fizycznie i czasem umieć odpuścić w odpowiednim momencie - Krzysztof nie ukrywa, że w kolarstwie górskim łatwo złapać kontuzję i trzeba bardzo panować nad sobą, swoim ciałem i umiejętnościami. Starty w MTB traktuje jako treningi, chociaż nie ukrywa, że chodzi też o tą adrenalinę podczas wyścigu. Zimą rower zamienia na siłownię i rower stacjonarny. Jeżeli jeździ to raczej w formie przejażdżki. W sezonie dwa, trzy razy w tygodniu. - To też nie jest tak, że idzie się na rower i się jedzie - Krzysztof wyjaśnia, że wybiera trasy, ich intensywność i długość w zależność od tego co chce w swojej formie poprawić. Jeździ oczywiście po szosach, jednak specyfika tego sportu sprawia, że spotkamy go na trudnych trasach, niedostępnych dla zwykłych miłośników dwóch kółek. Z przewyższeniami i przeszkodami. - Żeby się rozwijać trzeba sobie utrudniać - mówi z uśmiechem.
Jednym z jego ostatnich startów w tym roku był ten listopadowy w Laskowicach. “Owocowy Przełaj” to impreza stworzona przez kolejnych pasjonatów kolarstwa m.in. Jarosława Dąbrowskiego, w którego sadzie, co roku spotykają się tłumy pasjonatów przełajowej jazdy w nietypowych warunkach. Z drużyny Bart J-Bike Team wystartowali trzej zawodnicy: Piotr Nierzwicki, Krzysztof Kwaśniewski i Romek Krześniak. W przyszłym roku ma zamiar dalej startować w MTB - Przynajmniej raz w miesiącu - mówi. Ponownie chce wziąć udział w ultramaratonie “Wisła 1200”. Kolejne wyścigi, który chciałby ukończyć to “Pomorska 500” od Zalewu Szczecińskiego do Gdańska oraz Szosowy Kaszebe, który ma zamiar pojechać na swoim góralu.
fot. profil FB BART J-Bike Team
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie