
Na początku roku urzędnicy w Urzędzie Miejskim w Świeciu zorientowali się, że pracownicy wydziału finansowego przywłaszczali sobie pieniądze wpłacane przez mieszkańców na podatek od nieruchomości
Urzędnicy złożyli zawiadomienie do prokuratury na początku kwietnia. Wstępnie oszacowano, że z gminnej kasy mogło zginąć 530 tys. zł. Od początku podejrzane były trzy osoby. Wszyscy to wieloletni pracownicy urzędu. Jedna z tych osób była już na emeryturze, gdy sprawa ujrzała światło dzienne. Dwie pozostałe zostały zwolnione dyscyplinarnie.
Przez trzy miesiące, żadna z nich nie usłyszała zarzutów. Mimo, że w podobnej sprawie toczącej się w Nowem, kobieta usłyszała zarzuty i zastosowano zabezpieczenie w postaci poręczenia majątkowego.
Tymczasem z początkiem lipca prowadzenie sprawy kradzieży pieniędzy w Urzędzie Miejskim w Świeciu zajęła się Prokuratura Rejonowa w Tucholi. - Na razie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów - informuje Marcin Przytarski, prokurator rejonowy w Tucholi. - Sprawa trafiła do nas po decyzji Prokuratora Generalnego, który przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej w Świeciu o wyłączeniu ze sprawy - dodaje.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy sprawa trafiła do Tucholi, bo w świeckich organach ścigania pracował członek rodziny jednej z podejrzanych o kradzież, byłych pracownic magistratu. O potwierdzenie tego zapytaliśmy prokuratora, ale uchylił się od odpowiedzi.
Spytaliśmy też, czy prawdą jest, że jedna z potencjalnie podejrzanych osób sprzedała część swojego majątku: samochód i nieruchomość? I dlaczego prokurator wcześniej nie postawił nikomu zarzutów, choćby częściowych? - W takich sprawach przygotowanie materiału dowodowego trwa bardzo długo - odpowiedział Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu. - Samo liczenie strat zajmie urzędowi kilka miesięcy i nie wiadomo czy zakończy się w tym roku - dodaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie