Reklama

Kacprowi Kruczyńskiemu góry dają wytchnienie. Zobaczcie, gdzie zawędrował kierownik laboratorium z Bartu

Kacper Kruczyński jest kierownikiem zakładowego laboratorium w firmie Bart. Po pracy, wykorzystuje czas wolny i urlopy na podróże i wspinaczki górskie. Zdobył już Mont Blanc, Glossglockner i 10 szczytów Tatr. Wciąż stawia sobie nowe wyzwania, kończy kursy i chce się rozwijać

 

Kacper Kruczyński jest kierownikiem laboratorium w firmie Bart. Pracuje tu już od 6 lat. - Ta praca pozwala mi się rozwijać - mówi Kacper. - Każdego roku Bart stawia sobie nowe wyzwania, a my, jako laboratorium uczestniczymy w ich realizacji. Na co dzień sprawdzamy parametry wytrzymałościowe wyprodukowanych tektur oraz opakowań. Kontrolujemy też dostarczane do zakładu surowce między innymi papier, kleje czy farby. Sprawdzamy czy każda z dostaw spełnia wymogi i jest zgodna z atestem. Jeśli nie, reklamujemy surowiec. Nasz zakład produkuje opakowania do kontaktu z żywnością. Posiadamy certyfikat BRC, więc musimy spełniać określone wymagania, które narzuca norma. 

Tak rodzi się pasja

Poza satysfakcjonującą pracą Kacper wykorzystuje każdą wolną chwilę na trening, a każdy urlop na wyjazd w góry i podróżowanie. Górami zachwycił się już w dzieciństwie, kiedy wędrował z rodziną po Karkonoszach i Tatrach. - Z czasem pasja zaczęła się rozwijać - przyznaje Kruczyński. - Zacząłem zdobywać coraz wyższe i trudniejsze szczyty. Niezbędny okazał się typowy sprzęt górski i wspinaczkowy, letni i zimowy. Obecnie staram się cały czas utrzymywać kondycję i ćwiczyć co najmniej cztery razy w tygodniu, bo czasami wypady są spontanicznie i trzeba być gotowym w każdej chwili. Trening siłowy, obwodowy, bieganie, ścianka wspinaczkowa, wyjazdy w skały i Tatry to elementy, którym poświęcam najwięcej czasu. Trening to podstawa.
Warto poświęcić czas na kurs skałkowy, a potem taternicki. Pod kątem wykwalifikowanych instruktorów nauczymy się dobrych praktyk i nawyków wspinaczkowych, które pozwolą na bezpieczniejsze wspinanie - mówi Kruczyński.
Obecnie wspólnie ze swoim partnerem wspinaczkowym Łukaszem zdobywa koronę Tatr, czyli 14 najwyższych szczytów, ma już na koncie dziesięć. Nasze Tatry dają doskonałe warunki do rozwoju, są bardzo zróżnicowane pod względem trudności, mimo, że nie są najwyższe. Kolejnym projektem jest Korona Europy, którą chce połączyć z zwiedzaniem. Najświeższe i najbardziej emocjonujące wspomnienia ma Grossglocknera (3798m).

Wypadek na Grossdlockner

Najwyższy szczyt Austrii Kacper zdobywał w maju 2019 roku. - Majówka była bardzo zimowa, leżało sporo śniegu - opowiada. – Pogoda nas nie rozpieszczała, kiedy przyjechaliśmy do Austrii mieliśmy dwa dni okna pogodowego, które pozwoliło nam na zdobycie szczytu. Ta wspinaczka wymagała od nas typowo górskiego sprzętu, ciuchy, buty wysokogórskie, lina, czekan, raki, pętle, ekspresy, kości mechaniczne [do robienia punktów asekuracyjnych w szczelinach skał - przyp. red.], ale też bardzo ważne kask i okulary lodowcowe, które chronią nasz wzrok przed ślepotą śnieżną. Oczywiście niezbędne są też plecak, termos, maszynka gazowa i żywność liofilizowana, krem z filtrem oraz oczywiście apteczka z podstawowymi opatrunkami i lekami - dodaje. Technicznie wspinaczka nie należała do najłatwiejszych, w warunkach jakie zastaliśmy, spore ilości śniegu podnosiły poziom trudności. Latem wygląda to zdecydowanie przyjaźniej. Musieliśmy być  ostrożni i czujni - Było kilka momentów, że autentycznie się bałem - przyznaje Kacper. - Wszystko starałem się robić uważnie i bez pośpiechu. Kiedy schodziliśmy ze szczytu jeden z kolegów poślizgnął się i zjechał na dość stromym polu śnieżnym. Niestety wybił sobie bark. Nie był w stanie zejść samodzielnie. Na szczęście stało się to w takim miejscu, że bezpiecznie mogliśmy go sprowadzić do nieczynnego schroniska na wysokości 3450 metrów, gdzie daliśmy mu leki przeciwbólowe oraz wezwaliśmy pomoc. Było nerwowo, ale wszystko dobrze się skończyło. Kolegę zabrał helikopter z ratownikami, przynajmniej miał fajną wycieczkę „śmigłem” - wspomina dziś z uśmiechem. 

Zdobywanie Mont Blanc

Rok wcześniej był Mont Blanc (4810m). Zdobywanie tej góry trwało od środy do niedzieli i również nie zabrakło dodatkowych wrażeń. - Najtrudniejszy było jednak nie samo wspinanie, ale trekking z plecakami ważącymi 24 kilogramy. Ruszaliśmy w upale z wysokości około 1000 m. Następnego dnia na wysokości 3165 m pod schroniskiem Tete Rousse rozbiliśmy namiot. Na tym wyjeździe spotkała Nas nieprzyjemna sytuacja, jeden z naszych partnerów zostawił nas w trakcie wejścia i sam wszedł na szczyt. Nie wiedzieliśmy co się z nim dzieję. Zostaliśmy we dwójkę, ja i Łukasz. Nie pochwalam takiego zachowania, ale każdy jest dorosły i wie co robi. Łukasz przez nieprawidłową aklimatyzację dostał pierwszych objawów choroby wysokościowej. Mogłem wejść sam na szczyt, ale zostawienie kumpla w takim stanie nie wchodziło w rachubę. Postanowiliśmy przeczekać kolejną noc w schronie ratunkowym na wysokości 4400 metrów. Łukasz już wtedy brał diuramid, lek, który bardzo odwadnia organizm, dlatego wciąż roztapiałem śnieg i gotowałem wodę na herbatę. Na szczęście po nocy wszystko już było dobrze. W ciągu 1,5 godziny weszliśmy na szczyt, porobiliśmy zdjęcia, nacieszyliśmy się widokami i zaczęliśmy zejście. Największa radość i świętowanie sukcesu odbywa się zupełnie na dole, kiedy wszyscy dotarli, cali i zdrowi - dodaje. Wyjazd na Mont Blanc, był świetną przygodą która dała Nam kolejne doświadczenia.

Spontaniczne podróże
Wspinaczka to jedna z pasji Kacpra, drugą są podróże. Tylko w zeszłym roku odwiedził Izrael, Sardynię, Słowenię, Austrię oraz cały Półwysep Bałkański. - Poznawanie innych krajów, ludzi, kultury, kuchni jest fascynujące - relacjonuje Kruczyński. -  W swoich wyjazdach oprócz zwiedzania, staram się zachować górski akcent, jeśli jest to możliwe. Na Bałkanach wspólnie ze znajomymi weszliśmy na najwyższy szczyt Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Preferujemy wyjazdy niskobudżetowe. Wszystko planujemy sami. Wykorzystujemy blogi podróżnicze i wskazówki, które ludzie zamieszczają w internecie. Szukamy co warto zobaczyć, gdzie dobrze i tanio zjemy, nocujemy w hostelach, schroniskach, campingach, bądź na dziko. Często kupujemy spontanicznie tanie bilety lotnicze, a później martwimy się o urlop i całą resztę - dodaje. 

Lubi adrenalinę

Dla Kacpra Kruczyńskiego najważniejsze jest, żeby się rozwijać i zdobywać doświadczenie na coraz trudniejszych szczytach i drogach wspinaczkowych. Wspinaczka dostarcza skrajnych emocji, od nieopisanej radości i łez szczęścia, aż po totalny strach i momenty kiedy trzęsą się nogi - wyznaje Kacper Kruczyński. 
Wielu ludzi nie rozumie tej pasji, jest ona niebezpieczna, ale to co przeżywam dzięki niej jest bezcenne.  Pokonywanie swoich lęków, słabości, stawianie sobie poprzeczki coraz wyżej, dążenie do celu, adrenalina - to wszystko sprawia, że jestem po prostu szczęśliwy - dodaje. 

Materiał powstał we współpracy z firmą Bart

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do