
Święta takie jak Walentynki, Dzień Kobiet, Dzień Mamy są momentami wytężonej pracy kwiaciarni. - Mi to jednak nie przeszkadza, bo kocham to co robię całym sercem – mówi Joanna Chróścińska
Joanna Chróścińska prowadzi swoją kwiaciarnię „Azalia” w Drzycimiu przy ul. Dworcowej. W przeszłości pracowała w gastronomii i w handlu. Swój obecny biznes założyła, ponieważ florystyka to jej pasja.
- Od dziecka bardzo interesują mnie kwiaty – mówi pani Joanna. - Od kiedy pamiętam, uwielbiałam zajmować się nimi, zaczynałam od tych polnych. Nigdy w sumie nie myślałem jednak o tym, żeby swoją pasję przekuć w tak poważny biznes, pomysł z założeniem go był dość spontaniczny - dodaje.
Kwiaciarnię prowadzi od roku 2015. Kwestie organizacyjne załatwia w pełni sama, do pracy zatrudnia jednak pracownika i trzech uczniów. Lokalnie konkurencja jest dość napięta – w Drzycimiu działają od wielu lat inne tego typu firmy, które już zdążyły pokazać klientom na co je stać.
- Zupełnie na początku faktycznie nie było łatwo się przebić – opowiada właścicielka „Azalii”. - Ludzie przychodzili i szybko wychodzili. Tak naprawdę, żeby zbudować jakąś markę i zaufanie tu na miejscu potrzebowałyśmy około dwóch lat. Prawda jest taka, że każdy ma zupełnie inny styl układania kwiatów. Żeby być cały czas na wierzchu, trzeba cały czas pracować nad rozwojem. Ustalamy nowe trendy, nowe pomysły, cały czas próbujemy się zmieniać dla klientów - komentuje.
Jednym z takich pomysłów było wprowadzenie poczty kwiatowej – usługi, dzięki której kwiaty można dostarczać bezpośrednio pod wskazany adres. Pomysł wyszedł od samych klientów, którzy dopytywali, czy byłaby możliwość dostarczenia bukietu w konkretne miejsce. Samym dostarczaniem zajmuje się pani Joanna.
- Klienci bardzo często korzystają z tej opcji – uzupełnia kobieta. - Została ona przyjęta bardzo ciepło, szczególnie, że nie jest to specjalnie drogie. Na terenie samego Drzycimia dowóz jest w pełni darmowy, a koszt dostarczenia przesyłki np. do Świecia to około 30 złotych.
Prowadzenie własnego biznesu nie jest jednak usłane różami. Pani Joanna mówi, że dopóki nie zaczęła pracować w tej branży, to w życiu nie spodziewała się, że będzie to, aż tak trudne. - Czasami zdarzają się takie dni, że musimy wyrzucać dużo towaru, ale raczej należy to do rzadkości. Poza tym trzeba pamiętać o codziennej rutynie – rano trzeba wystawić i odpowiednio wyeksponować towar, trzeba te kwiatki przyciąć i regularnie podlewać. Przez te 8 godzin pracy jesteśmy cały czas na nogach, czasu wolnego jest raczej mało. Muszę też wspomnieć o tym, że trzy razy w tygodniu jeżdżę po kwiaty, więc jest to dodatkowe kilka godzin pracy. Warto pamiętać, że w tej pracy święta takie, jak walentynki nie są momentem spokoju, a wprost przeciwnie – dodatkowo wzmagają naszą pracę. Jednak mi to nie przeszkadza, bo kocham to co robię – dodaje ze śmiechem kobieta.
Bardzo pomocne przy rozkręcaniu takiego biznesu okazały się być dotacje unijne, które pokryły około jedną trzecią zapotrzebowania finansowego, bo na początek trzeba było wpakować potężne sumy. Własny lokal, utrzymanie go i pracowników, ciągle nowy towar – te czynniki razem składają się na niemałe pieniądze. Warto też dodać, że prowadzenie tej działalności jest jedynym źródłem utrzymania pani Joanny.
- Lockdowny trochę nas zabolały, raczej nie jest to zaskakujące – tłumaczy kobieta. - Mimo wszystko imprez było zdecydowanie mniej, urodzin nie celebrowało się przez imprezy, więc nie było nawet okazji do wręczania tych kwiatów. Mimo to – wciąż tu jesteśmy, wciąż pracujemy, więc nie było, aż tak źle. Nie byłam zmuszona do zwalniania pracowników, więc naprawdę mogło być gorzej. Najbardziej bolało nas to w czasie trwania „najlepszych miesięcy”, tj. maj (ze względu na Dzień Matki i komunie), marzec (Dzień Kobiet) i październik (ze względu na Święto Zmarłych).
W przeszłości firma współpracowała z Pałacem Poledno, jednak po pewnym czasie się to skończyło. Szefowa wraz z pracowniczkami zgodnym głosem mówią, że są otwarte na różne propozycje.
Sklep otwarty jest od godziny 8 do 16 od poniedziałku do soboty i zawsze chętnie przywita klientów, nawet na ostatnie minuty przed zamknięciem.
tekst: JAKUB REHMUS
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie