
Jakub Wamka kiedyś strzegł bramki Siódemki Świecie, a obecnie od kilku lat próbuje sił w regionalnych ligach niemieckich
Największą karierę z wychowanków Siódemki z rocznika 1993 zrobił i robi nadal Paweł Paczkowski, który grał w ekstraklasach polskiej, francuskiej, ukraińskiej i węgierskiej, a wkrótce zagra na Białorusi. Jest on też wielokrotnym reprezentantem Polski w kategoriach młodzieżowych i seniorskiej. Jednak „Paczas” nie jest jedynym szczypiornistą z drużyny, którą zbudowali w pierwszej dekadzie XXI wieku trenerzy Mirosław Paczkowski i Zbigniew Myrda. Nadal w piłkę ręczną grają Jakub Wamka, Mateusz Kminikowski i Jakub Gackowski, wszyscy za zachodnią granicą. My z tej trójki chcemy dziś przypomnieć kibicom szczypiorniaka tego pierwszego, który na dobre osiadł w Zachodniopomorskim.
Po skończeniu gimnazjum w 2009 roku większość graczy Siódemki, z wyjątkiem Pawła Paczkowskiego (związał się z Wisłą Płock), trafiło do Kusego Szczecin.
- Bardzo miło wspominam okres spędzony w Kusym, ponieważ poznałem bardzo wielu wartościowych ludzi – podkreśla Jakub Wamka. - Miałem też możliwość wzięcia udziału w zagranicznych turniejach np. w Danii. Z Kusym Szczecin w pierwszym roku liceum zajęliśmy 3. miejsce w kraju w kategorii juniora młodszego. Rok później byliśmy czwarci w mistrzostwach Polski juniorów jako drużyna młodsza rocznikiem, z kolei w trzeciej klasie liceum uplasowaliśmy się na 8. pozycji. Mieliśmy bardzo dobry zespół, jednak zabrakło trochę szczęścia. Później część chłopaków, a ja z nimi, poszła kontynuować przygodę z piłką ręczną do Energetyka Gryfino, bo w pobliżu nie ma innych klubów. Co prawda, jest jeszcze Pogoń Szczecin, ale ona wtedy walczyła o awans do superligi ściągając zagranicznych zawodników.
Jakub Wamka od 2012 roku przez trzy sezony strzegł bramki drugoligowego Energetyka Gryfino. Kilka razy miał okazję grać niedaleko Świecia, tj. w Bydgoszczy, Grudziądzu, Koronowie i Toruniu.
- W każdym sezonie walczyliśmy o awans do I ligi – przypomina wychowanek Siódemki. - Bodajże w pierwszym graliśmy w barażach z AZS UKW Bydgoszcz, ale przegraliśmy. Z racji trudnej sytuacji finansowej nie mogliśmy utrzymać drużyny w komplecie, bo kluby niemieckie zgłaszały się po najlepszych zawodników i sukcesywnie nas osłabiały. Po trzecim sezonie sam zdecydowałem na grę w Niemczech. Trafiłem do VI ligi, a u naszych zachodnich sąsiadów jest ich bodajże dziesięć. Drużyna nazywała się HSG Schlaubetal-Odervorland. Sportowo poziom był jak w naszej II lidze, ale już można było otrzymać za grę trochę pieniędzy. Tam rozegrałem trzy sezony, w których liczyliśmy się w walce o awans do ligi wyżej. W HSG przez rok grałem wspólnie z Jakubem Gackowskim.
W sezonie 2019/20 Jakub Wamka był graczem piątoligowego Bad Frainwalde.
- Mieliśmy bardzo dobry start, lecz koronawirus trochę nas wyhamował. Sezon został zakończony po około połowie rozegranych meczów, uplasowaliśmy się na 5. miejscu. Aktualnie myślę co dalej z moją karierą, czy zmienić drużynę. Jest kilka ofert, ale wszystko to jest pół zawodowstwo, nic poważnego. Granie łącze z pracą przedstawiciela medycznego w Szczecinie, więc muszę dojeżdżać na treningi minimum dwa razy w tygodniu, co jest trochę męczące, bo kluby są oddalone zazwyczaj powyżej 100 km. Jednak czego się nie robi dla pasji, która jest ze mną od drugiej klasy podstawówki.
Jakub Wamka w Szczecinie dał się poznać także jako DJ.
- Miałem dłuższy epizod z muzyką – zdradza. - Graliśmy z Mateuszem Kminikowskim w duecie. Był to super okres, graliśmy po klubach, na kilku eventach, a nawet na Eska Music Awards, gdy organizowali wręczenie nagród w Szczecinie. Niestety, przerwałem to, bo wziąłem ślub z moją żoną Natalią. Praca i granie w Niemczech uniemożliwiały mi tworzenie muzyki. Po prostu za dużo było obowiązków, żeby to ogarnąć, Doba musiałaby mieć 36 godzin, a nie 24. Postanowiłem z czegoś zrezygnować. Wiedziałem, że nie daję w muzyce tyle od siebie ile powinienem i żeby Mateusz mógł się rozwijać, to muszę odejść. Jestem teraz szczęśliwym mężem i myślę o powiększeniu rodziny, ale na owoce tego jeszcze trzeba poczekać.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie