
– Największą zmorą hodowców kur są lisy. Dwa lata temu pod naszą nieobecność lis pożarł wszystkie kury. Widok martwych kur rozrzuconych po gospodarstwie był przerażający – wspomina Krystyna Augustyńska
Adam i Krystyna Augustyńscy z Bukowca hodują 40 kur niosek i jednego koguta. Rano pani Krystyna karmi zwierzęta i daje im wodę. Co drugi dzień ścieli słomą. Drób karmiony jest pszenicą i jęczmieniem. – Zależy mi, aby jajka miały smak jajka jaki pamiętam z dzieciństwa, dlatego nie stosuję paszy – mówi. – Kury chowane są na wolnym wybiegu, co dodatkowo wzbogaca odżywienie kur i jakość jajek – dodaje.
Aktualnie dziennie udaje się zebrać około 25 jajek. – Kury są wrażliwe na spadek temperatury, dlatego kiedy są zimne noce zdarza się, że dziennie mamy tylko pięć jajek – dzieli się pani Krystyna. Zimą, kiedy kury przywykną do chłodniejszych temperatur zbierają średnio od siedmiu do 10 jajek dziennie.
Kury u Augustyńskich rzadko chorują, są odporne na kurzą ślepotę. Niejednokrotnie zdarza się, że ptactwo atakuje siebie nawzajem walcząc o jedzenie. – Największą zmorą hodowców są jednak lisy – wyznaje pani Krystyna. – Dwa lata temu pod naszą nieobecność lis pożar wszystkie kury. Widok martwych kur rozrzuconych po gospodarstwie był przerażający. Na szczęście w tym roku na razie lisy nie odwiedziły kurnika – dodaje.
Oprócz hodowli kur, hodują również bydło. Mają cztery młode byki i cztery dorosłe. Te również rzadko chorują. Ostatnio dwa lata temu jeden z byków miał zapalenie płuc, na co dostał antybiotyk i wapno. – Hodujemy byki, więc nie musimy wcześnie wstawać żeby wydoić krowy – mówi Krystyna Augustyńska.- Dzień rozpoczynamy o godzinie siódmej rano od oprzętu. Mąż wyrzuca obornik, a ja zajmuje się karmieniem zwierząt. Zajmuje nam to około godzinę, potem wspólnie jemy śniadanie. Około godziny 16 ponawiamy oprzęt – dodaje. Byki karmione są kiszonką z kukurydzy, traw i sianokiszonek oraz obsypane śrutem ze zbóż z dodatkiem rzepaku.
Augustyńscy posiadają blisko cztery ha ziemi klasy IIIa i IVb. Uprawiają dwa ha zbóż ozimych: pszenżyta i żyta. Hodują także 60 arów kukurydzy i mają 30 arów łąk. W tym i zeszłym roku zebrali około 16 ton ziaren zbóż. W zeszłym roku kukurydza hodowana była na kiszonkę. W tym roku przewidują zebranie 6 ton mokrego ziarna na sprzedaż. W uprzednim roku z całego sezonu otrzymali 10 beli sianokiszonki, w tym roku mają już 25. Każdy z nich waży około 200 kg. – W tym roku nie można narzekać na brak traw – dzieli się pani Krystyna. – W zeszłym roku było bardzo sucho, przez co musieliśmy dokupić siana w kostkach dla zwierząt. Kukurydzy zostało nam z poprzedniego roku, więc mogliśmy zachować ciągłość w karmieniu byków – opowiada. Państwo Augustyńscy otrzymali odszkodowanie suszowe za kukurydzę i trawy w wysokości 1000 zł.
Potrzebują około 10 ton ziarna by wykarmić bydło, nadwyżkę sprzedają. W tym roku nie zakontraktowali sprzedaży, więc musieli sprzedać zgodnie z aktualnym cennikiem, czyli po 460 zł za tonę. Stracili w ten sposób 40 zł na tonie ziarna.
Zboża są pryskane na chwasty i choroby oraz nawożone. Koszt zakupu ziarna, nawozu i środków ochronnych to około 2 tys. na hektar. Kupują także corocznie sześć ton jęczmienia do karmienia zwierząt, teraz za tonę ziarna trzeba zapłacić 600 zł. W zamian sprzedają 10 ton żyta.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie