Reklama

Julia Olędzka i Michał Zienkowski: Współgranie na scenie powstało z naszej miłości [ZDJĘCIA Z KONCERTU]

W sobotni wieczór (12 lutego) Kameralna Przestrzeń Widowiskowa w OKSiR wypełniła się po dozwolone przepisami covidowymi "brzegi". Dziewięćdziesięcioro (27 niezaszczepionych i 63 zaszczepionych - co sprawdzano przy wejściu) miłośników dobrej muzyki, którzy przyszli po walentynkowy nastrój, mogło poczuć satysfakcję

Główną tegoroczną propozycją świeckiego OKSiR-u na walentynkowy weekend był koncert duetu, w którym Julia Olędzka zaśpiewała miłosne standardy, evergreeny i współczesne przeboje przy akompaniamencie gitarowym Michała Zienkowskiego. Znana Czytelnikom Nowego Świecia wokalistka, świecianka, niedawna finalistka „The Voice of Poland” zachwyciła swoimi interpretacjami znanych przebojów mówiących - a jakże - o miłości i relacjach spod znaku Amora. Widzowie usłyszeli świetne, pełne szczerych emocji interpretacje znanych utworów, ukazujących całą paletę możliwości wokalnych Julii. Warto też podkreślić, że artystka przez cały czas miała doskonały kontakt z publicznością. Od początku świetnie panowała nad atmosferą koncertu. Jej wykonania  które oscylowały od natchnionych, lirycznych i delikatnych fraz, po bardzo dynamiczne - konkretnie wyśpiewane: gniew i rozpacz zakochanych - na długo zostaną w pamięci słuchaczy. Trzeba tu także docenić wybór utworów koncertowej set-listy. Usłyszeliśmy m. in.: kilka utworów George’a Michaela, „Shallow” Lady Gagi i Bradleya Coopera, „Smooth Operator” Sade, klasyk Billa Withersa - „Ain't No Sunshine” i inne. Pięknie i nowatorsko zabrzmiały też polskie standardy gatunku, by wymienić tylko: „Czas nas uczy pogody” Grażyny Łobaszewskiej, „Tyle słońca w całym mieście" Anny Jantar czy choćby „Jesteś lekiem na całe zło” Krystyny Prońko. A wszystko przy profesjonalnym akompaniamencie gitar Michała Zienkowskiego. Wypełniona po brzegi widownia dała się zaczarować tej parze i ponieść w tytułową „romantyczną podróż". Słuchacze bardzo żywo reagowali na kolejne wykonania artystów. Niektórzy podśpiewywali z Julią. To z pewnością także za sprawą ciekawych aranżacji utworów znanych przecież z wykonań niekiedy i wieloosobowych zespołów. Zienkowski bez wątpienia ujmował swoimi umiejętnościami i muzyczną wyobraźnią. Zaproponował akompaniament nienachalny, ale konkretny i wyrazisty, a przy tym podkreślający urok głosu Julii i komponujący się z jego barwą. Co więcej niczego w tym nie brakowało. Zagrał z pomysłem i na wysokim poziomie technicznym, spełnił ogromne zadanie. Mimo, że oryginały utworów znamy z brzmień wielu instrumentów, to spod palców Zienkowskiego wybrzmiał każdy charakterystyczny szczegół utworów. Niezależnie czy były to: riff, solówka, akcent, czy rytmiczny podkład. Nic nie zabrakło. Przy tym dwie obsługiwane przez niego gitary wciąż brzmiały oryginalną, nieco jazzową barwą. Koncert poprowadził Adam Pawłowski.

Z rozmów po wydarzeniu zauważyłem, że nie uszło uwagi dziewięćdziesiorga zgromadzonych widzów też i to, że ze sceny płynęła autentyczna emocja i pozytywna energia. Rzeczywiście dało się odczuć, że wykonawcy, to nie tylko muzycy, którzy biorą udział w kolejnym artystycznym projekcie, ale, że łączy ich coś więcej, głębsze porozumienie… Są Walentynki zatem zapytaliśmy ich o to.

- Michał Biniecki [Nowe Świecie]: Jesteście parą?

Michał Zieńkowski: Tak.

- Julio. Z podobną emocją, zaangażowaniem i szczerością o miłości może śpiewać tylko osoba zakochana…

Julia Olędzka: O! Dziękuję. Bardzo mi miło. Ale coś w tym jest. Kocham i czuję się kochana i to pewnie słychać. Rzeczywiście, nasze współgranie na scenie, tak naprawdę powstało z tej miłości. A fakt, że to odczuwają odbiorcy naszej muzyki, brzmi jak laurka.

- W akompaniamencie Michała częste frazowanie, synkopowanie, fragmenty pozornie arytmiczne, to zawsze trudność dla wokalistów. Słyszeliśmy, jak radzisz sobie z tym świetnie, a to też ważny element współbrzmienia…

Julia Olędzka: Michał jest wykształconym muzykiem, a ja – jak On to ostatnio powiedział - „śpiewam na czuja”, ale myślę, że właśnie to czucie („czuj”) wynika właśnie z tego że się trochę więcej niż tylko słyszymy. Pewnie gdyby nie było tego czuja nie było by naszego duetu.

- Właśnie osiedliliście się w Świeciu. Michale, jak tu trafiłeś?

Michał Zieńkowski: Z Gdańska. To moje rodzinne miasto. Tam poznaliśmy się też z Julią w czasie pandemii - trudnym okresie dla muzyków. Szukałem możliwości tworzenia muzyki. Julia poszukiwała akompaniatora i tak się poznaliśmy. Po jakimś czasie przyjechaliśmy do Świecia. Tu stworzyliśmy studio przy Stokrotce. Intensywnie w nim pracujemy, przez cały czas.

Julia Olędzka: Michał swoim przyjazdem postawił wszystko na głowie, ale też dzięki temu pracujemy w świetnych warunkach i - co ważne - planujemy przyszłość.

- Jakie macie plany artystyczne?

Michał Zienkowski: Powstaje płyta. Nie ukrywamy, że powstaje ona na kanwie naszej żarliwej miłości. Płyta będzie zawierała tylko nasze utwory autorskie. Wcześniej wspomagaliśmy się inspiracjami z innych źródeł, a teraz dojrzeliśmy do samodzielnego tworzenia muzyki.

Julia Olędzka: W trójmiejskim środowisku Michał jest rozpoznawalnym muzykiem i brał udział już w powstaniu kilku wydawnictw. Teraz jakby wprowadza mnie w tę pracę, w ten świat. Plan wydawnictwa jest na jesień tego roku, ale mamy pandemię, choć – co widzieliśmy podczas koncertu Michał na oczach publiczności umówił się z prowadzącym Adamem Pawłowskim na jesienny koncert po wydaniu płyty…

 - Julio, opisz krótko swoje artystyczne życie po „The Voice of Poland”?

Julia Olędzka: Tak naprawdę niewiele się zmieniło. Istotną zmianę odczułam niedawno po urodzeniu drugiego synka Lenarda (Julia jest też mamą Fryderyka). A życie po „Voice”? Konkurs był super przygodą i bardzo wiele mi dał.

- Ale skorzystałaś z tego momentu swojej kariery?

Julia Olędzka: Trochę więcej osób mnie rozpoznaje. Z „Voicem”, ale i ze wszystkimi programami typu talent shows jest tak, że ten moment „po”, który powinno się wykorzystać do napędzenia własnej kariery trwa zaledwie 1-2 miesiące. Już teraz wiem, że nie zrobiłam tego tak jak powinnam, bo nie miałam w tamtym czasie swojego materiału oraz… bo się zakochałam (śmiech). Gdybym teraz była w tym programie, to bym bardziej skorzystała, ponieważ teraz jesteśmy przygotowani do tego, aby wydawać swoje rzeczy. Tak to właśnie działa, że jesteś w programie, ludzie Cię kojarzą i wtedy proponujesz im kolejne, swoje utwory. O właśnie tak to działa.

 - Mamy walentynki – muszę zapytać także o Wasze plany pozaartystyczne?

Michał Zienkowski: Możemy się pochwalić, że w kwietniu się pobieramy…

Julia Olędzka: I Świecie Michałowi tak się spodobało, że postanowiliśmy tu osiąść, tu mieszkać i pracować.

- Życzę zdrowia i powodzenia i dziękuję za rozmowę.

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do