Reklama

Budowali dom i... odkryli pochówek sprzed 2000 lat. Niesamowite odkrycie nad Wisłą [ZDJĘCIA]

Niecodziennego odkrycia dokonano podczas budowy domu w jednej z miejscowości leżącej nad Wisłą. Jak podkreślają archeolodzy budowlańcom i właścicielom działki należą się słowa uznania za godną postawę

Nie od dzisiaj wiadomo, że tereny położne nad Wisłą są niezwykle urokliwe. Od samego Świecia, po Głogówko Królewskie, Niedźwiedź, Kosowo, Chrystkowo, Topolno, Trępel, Grabówko, Grabowo, Kozielec, Strzelce Dolne aż po Bydgoszcz możemy podziwiać piękne widoki. To także bliskość natury, wiele gatunków roślin i zwierząt. To wszystko sprawia, że pobliskie okolice są bardzo popularne. Już w dawnych latach tereny te upodobali sobie również nasi przodkowie. Zakładano m.in. liczne osady. Potwierdzają to badania archeologiczne. Dużo częściej znajduje się pozostałości dawnych cmentarzy niż same osady. Takiego odkrycia dokonano niedawno w Kozielcu (gm. Dobrcz), czyli miejscowości tuż za Grabowem w gminie Pruszcz.

"Mamy do czynienia z pochówkiem sprzed ponad 2000 lat"

Wszystko zaczęło się od budowy domu. Operator koparki usłyszał, że pod łyżką zazgrzytały skorupy ogromnego naczynia. Oczom ukazał się także widok kości. O odkryciu natychmiast powiadomiono służby konserwatorskie. - Powszechnie uważa się, że kiedy na terenie budowy znajdziemy pozostałości historyczne lub archeologiczne, budowa zostaje wstrzymana na długi okres, może nawet na lata – informują archeolodzy z ramienia Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy Józef Łoś i Katarzyna Boruta. - To tylko stereotyp, o czym przekonali się bohaterowie tej historii. Zaledwie 3 dni po odkryciu, oględzin dokonała Tamara Zajączkowska, główny specjalista ds. ochrony zabytków archeologicznych w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Toruniu Delegatura w Bydgoszczy. Inwestycji nie wstrzymano na lata, w tydzień po odkryciu budowa mogła być kontynuowana. Przeprowadzone badania archeologiczne pozwoliły stwierdzić, że mamy do czynienia z pochówkiem sprzed ponad 2000 lat. Jest to tzw. grób podkloszowy. W obrządku owej ludności szczątki zmarłego spalonego na stosie wkładano do naczynia – urny. Ustawiano ją w wykopanym dole, którego dno zwykle wykładano małymi kamieniami. Urnę przykrywano misą lub glinianym krążkiem. Całość dodatkowo zabezpieczano dużym naczyniem zasobowym odwróconym do góry dnem, tzw. kloszem. Chociaż klosz w Kozielcu był już znacznie zniszczony przez wieloletnią głęboką orkę, to część, która się zachowała wskazuje, że było to ogromne naczynie. Jego średnica wynosiła ok. 60 cm. Możemy się domyślać, że wysokość była podobnych rozmiarów. Pod popielnicę, która miała uszkodzone dno, podstawiono misę. Kolejna misa przykrywała szczątki od góry. Znalezisko możemy wstępnie datować na okres między IV a II w. p.n.e. Takie zwyczaje pogrzebowe i formy naczyń, archeolodzy wiążą z tzw. ludnością kultury pomorskiej – dodają archeolodzy.

To bardzo wyjątkowe odkrycie

Jak podkreślają badacze jest to odkrycie wyjątkowe. Dlaczego? Dostarcza ono bowiem nowych informacji o społecznościach zamieszkujących niegdyś te tereny. Poprzednie odkrycia są niepełne – np. brak dokładnej lokalizacji. W prawie 100-letniej historii bydgoskiego muzeum i ponad 140-letniej historii kolekcji archeologicznej, chyba nie zarejestrowano pochówku z naczyniem o tak pokaźnych rozmiarach.

Postawa godna pochwały

Archeolodzy zwracają także uwagę, że szczególne podziękowania należą się wykonawcom robót i inwestorom, którzy wykazali się wyjątkową świadomością historyczną i szacunkiem do przeszłości. Znalezisko to przyczyni się do poznania najdawniejszych dziejów tego regionu. Odkryte zabytki po rekonstrukcji staną się ozdobą niejednej wystawy muzealnej. - Zaskoczeniem jest postawa samego pana, który to odkrył – właściciela firmy, który od razu o tym powiadomił oraz też jego pracowników, którzy to co zostało uszkodzone przez prace koperki ładnie zebrali i przygotowali dla nas – mówiła na antenie Polskiego Radia Pomorza i Kujaw Katarzyna Boruta. - Niczego nie próbowali ukryć. Też warta uwagi jest postawa właściciela, który przywitał nas z uśmiechem, który wręcz był dumny ze swojej postawy i zresztą słusznie. Panuje mnóstwo stereotypów, które gdzieś tam niestety zniechęcają ludzi do tego, żeby zgłaszać różne odkrycia i znaleziska. Niestety te stereotypy są bardzo szkodliwe i nieprawdziwe, co chcieliśmy właśnie podkreślić, że to nie zatrzymuje prac na jak nie wiadomo długi okres. W naszym przypadku była to kwestia kilku dni. Nikt nikomu nie przeszkadzał, wszystko mogło być kontynuowane. Dzięki tak wspaniałej postawie, mamy naprawdę fajne odkrycie, które gdzieś na wystawach na pewno zaistnieje i będzie robiło wrażenie, ponieważ nie ukrywam, że wielkość szczególnie klosza jest zaskakująca – dodała archeolog.

Fot. Jan Łoś, Katarzyna Boruta

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do