
Zbliżają się pierwsze zimne dni, w związku z czym kominiarze mają teraz więcej pracy, związanej z przygotowaniem domów do sezonu grzewczego. Brak przeglądu może być powodem do anulowania ubezpieczenia w razie pożaru czy zatrucia
Bartosz Piotrowski to kominiarz w trzecim pokoleniu, dziadkowie jak i tata zajmowali się tą profesją. Do dziś używa odziedziczonych po ojcu narzędzi takich jak kula kominiarska oraz łyżka służąca do usuwania sadzy z kominów. Kiedy taty zabrakło, postanowił spróbować sił i zatrudnił się jako kominiarz w świeckim zakładzie kominiarskim, aby wspomóc finansowo mamę. W firmie, w której pracował 11 lat zdobył doświadczenie i wymagane uprawnienia. Szkolenie na czeladnika trwało 4 lata, kolejne 4 lata trwało zdobycie tytułu mistrza. Ukończył studia na kierunku Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Techniczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy, gdzie zdobył tytuł inżyniera. Od sierpnia bieżącego roku postanowił otworzyć własny biznes, ale nie wyklucza powiększenia w przyszłości firmy i zatrudnienia pracowników.
Posiada wszystkie wymagane uprawnienia do wykonywania zawodu (zdany egzamin czeladniczy i mistrzowski, studia, szkolenia energetyczne), ale cały czas podnosi swoje kwalifikacje. - To ważne, bo zdarzają się osoby podające się za kominiarza, a jednak bez uprawnień i elementarnej wiedzy o tym zawodzie, co jest po prostu niebezpieczne - mówi pan Bartosz. Praca nie należy do lekkich, ale przynosi mu wiele satysfakcji. Choćby dla samych widoków chętnie wdrapuje się na dachy. Często na wysokości wyciąga aparat i robi zdjęcia.
Zleceń nie brakuje. - Na naszym terenie jest kilka konkurujących ze sobą firm kominiarskich, ale pracy jest pod dostatkiem dla wszystkich - twierdzi. Obecnie przy rosnących cenach prądu, ludzie zaczynają palić czym tylko się da, co jest oczywiście nieodpowiedzialne ze względu na środowisko jak i bezpieczeństwo budynku i domowników, ale paradoksalnie dla kominiarza oznacza to po prostu więcej pracy i większe zarobki. Najwięcej zleceń jest w okresie od września do kwietnia. - Dziennie wykonuje około 10-20 zleceń - wylicza Piotrowski. - Zdarzają się dni wolne, jak i takie kiedy mam kilka wyjazdów. Jeżdżę wszędzie i do wszystkich. Oczywiście w granicach rozsądku, bo nie zawsze bywa to opłacalne dla klienta, jeśli weźmie się pod uwagę koszt dojazdu - mówi młody inżynier.
Praca kominiarza kojarzy się głównie z usuwaniem sadzy z kominów, a to o wiele bardziej złożony fach. Prawidłowo działająca wentylacja w budynku jest bardzo ważna, ale kontrola winna być przeprowadzona przez uprawnioną osobę przynajmniej raz w roku. Pozwala to na zniwelowanie zagrożenia jakim jest tlenek węgla (czad) zwany również cichym zabójcą. Nieodpowiednia wentylacja może także prowadzić do wzrostu poziomu wilgoci i rozwoju pleśni wewnątrz budynku, a w rezultacie do problemów zdrowotnych. Zbyt suche powietrze też nie służy naszym płucom.
Zapytany o to jak często należy korzystać z usług kominiarskich, odpowiada, że określają to przepisy. Przewody kominowe od palenisk opalanych paliwem stałym należy czyścić przynajmniej cztery razy w roku, paliwem ciekłym lub gazowym przynajmniej dwa razy w roku. Obowiązkowo raz do roku każdy właściciel lub zarządca domu powinien wezwać kominiarza na tzw. przegląd (okresową roczną kontrolę).
Za ewentualne niedopatrzenia nie grozi mandat, ale oprócz oczywistego zagrożenia zdrowia brak takich wizyt może skończyć się na przykład anulowaniem ubezpieczenia w razie pożaru czy zatrucia, a w najgorszym przypadku zaczadzenia.
Koszt takiej usługi u Bartosza Piotrowskiego to kwota wahająca się od 70 do 120 zł za wspomniany przegląd i od 40 do 80 zł za czyszczenie komina. Ceny zależą od konkretnej specyfikacji budynku i lokalizacji.
Czy kominiarz to zawód niebezpieczny? Oczywiście, wypadki się zdarzają. Pan Bartosz również przeżył upadek z wysokości, co skończyło się pobytem w szpitalu i około 8-miesięcznym okresem rekonwalescencji oraz strachem, ale niezrażony tym wciąż wchodzi na dachy. - Prawdę mówiąc budynki powinny mieć zabezpieczenia do wspinania się na wysokości - mówi pan Bartosz, ale w całym Świeciu takich systemów wspomagających bezpieczne wejście na dach naliczył niewiele, zaledwie na 3-5 budynkach.
Z kominiarstwem wiąże się kilka przesądów, jak ten o szczęściu które zapewnia uściśnięcie ręki kominiarzowi lub złapanie za guzik, gdy się go zobaczy. Bartosz zapewnia, że jego guziki są solidnie przyszyte i nie ma opcji żeby się urwały, choć podobno kominiarze mają w zwyczaju nosić zapasowe w kieszeni. Ciekawostką jest ich nietypowa liczba w tradycyjnym stroju - 2 rzędy po sześć plus... jeden pod szyją. Galowy Mundur Mistrza Kominiarskiego składa się z obuwia, czarnego munduru, pasa i klamry, białych rękawic, białej chusty pod szyją oraz najważniejsze - Cylindra, który może założyć tylko mistrz Kominiarski - zaznacza pan Bartosz.