Reklama

Anna Wojciechowska chce dać kobietom piękno na dłużej

Więcej niż kosmetyka, inaczej niż masaż. Biorituals to pierwszy w Świeciu gabinet holistycznej terapii manualnej i facemodelingu

Anna Wojciechowska pochodzi z Twardej Góry (gm. Nowe). Około czterech lat temu zaczęła zajmować się kosmetyką w Nowem. Brała udział w różnych szkoleniach i kursach z tego zakresu. - Na początku robiłam różne “standardowe” zabiegi upiększające: manicure, przedłużanie rzęs, makijaż permanentny - mówi Anna. - Doszłam jednak do wniosku, że tak naprawdę to jest piękno na chwilę: rzęsy po trzech tygodniach trzeba uzupełnić, paznokcie trzeba poprawić. Stwierdziłam, że chcę dawać kobietom coś co jest na dłużej, coś, co sprawi, że nie tylko będą piękniej wyglądać, ale też czuć się piękniejsze – dodaje.

Zainteresowanie facemodelingiem i naturalnymi terapiami pojawiło się z czasem. - Wychowałam się w niewielkiej wsi i zawsze żyłam bardzo blisko natury – wspomina Anna. - I pomimo tego, że w kosmetyce czułam się dobrze i dobrze mi szło, to zawsze czułam, że to jest nie jest do końca spójne ze mną – dodaje. Wtedy zaczęła się bardziej interesować terapią holistyczną i masażem. - Zaczęłam od nauki masażu, zrobiłam kurs technika masażysty. Zrobiłam też bardzo dużo szkoleń – opowiada Anna. - Między innymi w Międzynarodowej Szkole Estetyki i Masażu Manualistic w Krakowie, a także szkolenie u Anety Hregowicz-Gorlo, która stworzyła metodę facemodelingu, czyli manualnej, holistycznej metody dbania o piękno i zdrowie – dodaje.

Facemodeling to – najprościej mówiąc – głęboka, manualna terapia twarzy. Jednak sama terapia zaczyna się od diagnozy i obejrzenia całego ciała klientki. - Zaczynam zabieg już w momencie, kiedy klientka wchodzi do gabinetu – opowiada Anna. - Oceniam jej postawę, to jak chodzi, jak siedzi. Sprawdzam, czy ma jakieś blizny, np. po operacjach, po cesarce. To wszystko wpływa na pracę naszego organizmu i na wygląd twarzy – dodaje. - Jeżeli komuś się tworzy np. podwójny podbródek czy kurze łapki, to nawet najdroższy krem nie pomogą, jeśli nie poszukamy przyczyny gdzieś głębiej – dodaje.

Anna Wojciechowska w swoim gabinecie oferuje różnorodne techniki terapii. Najtańszy zabieg to naturokosmetyka, czyli zabieg z użyciem naturalnych kosmetyków dobranych do potrzeb skóry, który kosztuje około 50 złotych. Masaż twarzy KOBIDO kosztuje około 150 złotych, a całkowita sesja terapii estetycznej twarzy i facemodelingu to koszt minimum 350 złotych i może trwać nawet dwie godziny. W tej cenie jest diagnostyka, sprawdzenie czy występują bloki kostno-mięśniowe wpływające na kształt naszej twarzy, zdefiniowanie problemów, nad którymi należy pracować. Następnie zaczyna się praca manualna, która różni się od klasycznego masażu. Anna nie ukrywa, że dla niektórych osób taki zabieg może być na początku nieco bolesny, w zależności od stanu tkanek pod skórą. Sesja kończy się oklejeniem taśmami do kinezjotapingu, które są przedłużeniem efektów terapii, a ich działanie jest różne w zależności od aplikacji. Taśmy można aplikować nawet na noc,  dzięki czemu ich działanie jest przedłużone.

Biorituals to jak na razie jedyny tego typu gabinet w Świeciu. - W dużych miastach ta metoda jest już bardzo popularna – mówi Anna. - Mam nadzieję, że wkrótce tak będzie i u nas – dodaje. Jak do tej pory, klientki docierały do niej głównie przez media społecznościowe. - Zwykle jest tak, że jak ktoś przyjdzie pierwszy raz „na próbę” to staje się stałym klientem, za co jestem ogromnie wdzięczna - mówi terapeutka. Obecnie, aby dostać się na sesję, należy zapisać się z około dwu-trzytygodniowym wyprzedzeniem.

Anna nie ukrywa, że jej praca jest w dużej mierze pracą fizyczną. Ze względu na to, że wymaga użycia siły rąk i dłoni przez większość czasu w pozycji stojącej, to dziennie może przeprowadzić dwie-trzy pełne sesje. - Mogę przyjąć więcej klientek w ciągu dnia, jeśli umawiają się na mniej wymagające zabiegi, na przykład masaż twarzy - mówi terapeutka. - Ale sesja facemodelingu wymaga więcej czasu i siły - dodaje.

Gabinet Biorituals mieści się przy ul. Chopina 3. Ania przystosowała jedno z pomieszczeń w swoim domu, co z jednej strony znacznie obniżyło koszty, ale z drugiej – uniemożliwiło uzyskanie dofinansowania. - Aby otrzymać dofinansowanie z Urzędu Pracy, gabinet musiałby znajdować się poza moim miejscem zamieszkania – wyjaśnia Anna. Konieczne było dostosowanie go do wymogów sanepidu: niezbędna jest oddzielna łazienka dla klientów oraz stanowisko do mycia rąk w gabinecie. Poza tym, wystrój gabinetu jest bardzo jasny i naturalny i bardzo odbiega od znanego z większości gabinetów kosmetycznych stylu „glamour”. Białe ściany, łóżko do masażu i duże lustro. Dekorację stanowią rośliny doniczkowe. Nietypowym elementem wyposażenia okazała się lampa do zdjęć i aparat fotograficzny. - Lubię zrobić klientkom zdjęcia „przed i po” – mówi Anna. - Zawsze są bardzo zdziwione tym, jak duża zmiana zaszła w wyglądzie ich twarzy – dodaje.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do