
Po trzech latach z Jokerem Świecie rozstała się przyjmująca Adrianna Kukulska, która w nowym sezonie zagra w pierwszoligowcu z Tarnowa
Przyjmująca Adriana Kukulska była Jokerką przez trzy lata. Chociaż jako juniorka stawiała pierwsze kroki w ekstraklasie w barwach klubu z Piły, to jednak w Świeciu odniosła największe sukcesy w karierze. Dwukrotnie sięgnęła po mistrzostwo I ligi kobiet oraz po czterech latach wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej już jako bardziej doświadczona zawodniczka. W jej ręce trafiła pierwsza statuetka MVP meczu Tauron Ligi. Działo się to 17 września 2020 r. w wygranym w Łodzi spotkaniu z Grotem Budowlani 3:1. W sumie przez trzy sezony siatkarka pochodząca z Wielkopolski rozegrała w barwach Jokera ok. 80 spotkań, których większość zaczynała w podstawowej „6”. W I lidze była jedną z najlepiej punktujących.
- Bardzo miło będę wspominać czas spędzony w Świeciu – podkreśla Adrianna Kukulska. - Trzy sezony w jednym klubie, to jednak dość długi okres, jak na siatkarkę, gdyż zawodniczki dość często zmieniają swoje barwy. Najbardziej wyjątkowy był dla mnie pierwszy sezon. Musiałam ciężko trenować, żeby wypracować sobie grę w pierwszym składzie. Na szczęście udało mi się zdobyć zaufanie dziewczyn, a przede wszystkim trenerów, którzy wierzyli we mnie i mocno mi kibicowali. Złapałam ogromne doświadczenie, dzięki czemu w kolejnym sezonie czułam się pewniej. Drugi sezon to był niedosyt, związany głównie przez pandemię, jednak znowu złoty medal, co bardzo cieszyło. Natomiast ostatni sezon to wielki sprawdzian, stres, adrenalina, ale mimo że sezon bardzo trudny, to do tej pory pamiętam emocje z pierwszego meczu i tą radość po otrzymaniu pierwszego MVP w Tauron Lidze i związane z tym ogromne wzruszenie.
W ekstraligowym sezonie popularna „Dusia” rozegrała 62 sety w 20 meczach. Zdobyła 124 pkt. Jak ocenia debiut Jokera oraz swój powrót do tej ligi po czterech latach przerwy?
- Główny cel został osiągnięty – twierdzi przyjmująca. - Utrzymaliśmy się w lidze i to był spory sukces. Wiele osób było zaskoczonych naszą postawą i grą. Oczywiście, że każdy sportowiec chciałby wygrywać wszystkie mecze i zdobywać same złote medale, ale oprócz ambicji i determinacji trzeba też mieć świadomość. Świadomość swojego potencjału, świadomość rzeczywistości. A rzeczywistość była taka, że stanowiłyśmy zespół młody i niedoświadczony w Tauron Lidze. Jako beniaminek miałyśmy trudne wyzwanie. Mimo to podstawowe cele zostały zrealizowane. Jak zaczynałam swoją przygodę z zawodową karierą to byłam jeszcze bardzo młodziutka. Miałam 17 lat, kiedy debiutowałam w Orlen Lidze. Wtedy czułam, że otwiera się przede mną jakaś droga, że już na poważnie wkraczam w ten siatkarski świat. Wiedziałam też, że nie mam nic do stracenia i każdą swoją szansę starałam się maksymalnie wykorzystać. Miałam też to szczęście, że trafiłam na wspaniałe osoby. Grałam wówczas z takimi zawodniczkami jak: Małgorzata Skorupa, Dorota Wilk, Agata Babicz, Anita Kwiatkowska, czy też Anna Stencel, która teraz świetnie reprezentowała zespół z Rzeszowa i stanowi trzon naszej kadry. Super dziewczyny bardzo dobrze się mną zaopiekowały. Kolejny sezon w ekstraklasie zaczynałam już w wieku 22 lat, więc nie było taryfy ulgowej. Już nie mogłam się usprawiedliwiać, że jestem młoda. Obecnie mamy sporo zawodniczek w lidze w moim wieku, więc musiałam pokazać już trochę więcej dojrzałości w swojej grze. To był o wiele trudniejszy sezon, wtedy jeszcze nikt ode mnie nie oczekiwał zbyt wiele, teraz musiałam wymagać od siebie jak najwięcej.
Przez okres gry w Jokerze siatkarka doskonale poznała Świecie i okolice.
- Dwa lata mieszkałam w Świeciu w dość przyjemnej okolicy, wokół był staw, miejsce na spacery, tak więc nie mogłam narzekać – wyjawia Adrianna Kukulska. - Osobiście nie mam wielkich wymagań, cieszą mnie małe rzeczy, cisza, spokój. Świecie to dość małe miasto, więc spokój był na pewno. Jedynie brakowało mi trochę takich miejsc kultury, żeby pójść do teatru lub do kina.
W nowym sezonie przyjmująca zasili kadrę Grupy Azoty Roleski PWSZ Tarnów, gdzie znów będzie miała okazję pracować z trenerem Marcinem Wojtowiczem. Jakie ma siatkarskie plany i marzenia?
- Jestem człowiekiem, który ma dość szerokie horyzonty jeśli chodzi o podejmowanie działań i spędzanie wolnego czasu. To nie jest tak, że nie widzę świata poza siatkówką, wręcz przeciwnie, wielokrotnie zastawiam się jak długo będę jeszcze grać, gdyż z jednej strony kocham to co robię, ale z drugiej strony czasem czuję się ograniczona, przykro mi, że nie mogę spróbować czegoś innego. Cieszę się, że chociaż w jakimś stopniu dzielę swoją karierę z innymi zainteresowaniami. Łączę studia i inne swoje pasje ze sportem, co daje mi ogromną frajdę, Nie mogłabym tylko grać w siatkówkę, czułabym się niespełnionym człowiekiem, a to że jestem głodna wiedzy, nowych wrażeń nie pozwala mi tkwić w miejscu. Chciałabym w kolejnym sezonie znowu, po raz trzeci zdobyć mistrzostwo Polski I ligi i awansować do Tauron Ligi, ale najważniejsze abym była szczęśliwa i zdrowa, bardziej cenię atmosferę i komfort pracy niż sam rezultat końcowy. Dość długo zastanawiałam się, czy zostać w najwyższej lidze, czy też przyjąć dobrą ofertę z jej zaplecza. Na moją decyzję wpłynęło naprawdę wiele czynników. Uważam, że sam prestiż bycia w ekstraklasie nie wystarcza, czułam po tym sezonie niedosyt, a oferta z Tarnowa naprawdę była bardzo ciekawa. Budujemy dość mocną ekipę i myślę, że przełoży się to na dobry wynik – kończy Adrianna Kukulska.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie