
Odeszła w wieku 13 lat, choć chorowała od dziecka nikt nie spodziewał się jej nagłej śmierci. Rodzice nie liczyli, że ich córka wyzdrowieje. - Kochałem ją taką, jaka była. Poradzilibyśmy sobie – byleby tylko została z nami - mówił Tomasz Brzozowski
1 czerwca, w Dzień Dziecka rodzicom i bliskim przyszło pożegnać 13-letnią Patrycję Brzozowską z Bukowca. Miała wrodzoną cytomegalię i padaczkę lekoodporną. Rodzice bardzo dbali, żeby miała odpowiednią rehabilitację, leczenie i niczego jej nie brakowało. Od samego urodzenia była ich Księżniczką, Patusią, Niunią.
We wtorek (26 maja) z powodu złych wyników krwi nastolatka z mamą trafiła do szpitala. Miała wysoką hemoglobinę. Niewiele można było już zrobić. Zmarła w czwartek. Nikt z bliskich się tego nie spodziewał.
Szczególnie ostatni czas wypełnił rodziców i bliskich nadzieją, kiedy Patrycja karmiona dojelitowo zaczęła przybierać na wadze i urosła. Nie wymagała już uporczywego udrażniania ssakiem dróg oddechowych. Trzeba jej było kupić nowe łóżko (sfinansowane przez Hospicjum Domowe Sur Ryder) wózek i materac przeciwodleżynowy (zakupiony z 1 proc. podatku). Rodzice postanowili nawet rozbudować dom i zrobić dla niej pokój z dużym oknem, przez które wózkiem mogłaby wyjeżdżać na taras. - Ja nie chciałem wiele, nie liczyłem na cud, że moja córka kiedyś będzie zdrowa, ale kocham Ją taką, jaka była. Poradzilibyśmy sobie – byleby tylko została z nami - mówił tata Patrycji.
Stratę ogromnie przeżywa też jej 3,5-letni brat Wiktor, który mimo swojego wieku dbał o siostrę i wszystkim się z nią dzielił. Po śmierci 13-latki prosił i płakał: Przywieźcie mi Niunię, ja chcę mieć Niunię.
- Na zawsze zapamiętam Jej wyraziste spojrzenie i uśmiech na twarzy, często połączony z głośnymi okrzykami - opowiada Ewa Wojtas, nauczycielka, oligofrenopedagog, która od 9 lat uczyła Patrycję. - Chociaż nie mówiła, ale zawsze wiedziałam właśnie po tym spojrzeniu i uśmiechu, że mnie rozumie, wie, że jestem przy niej. Pamiętam nasze wspólne spacery do lasu, śpiewanie. Były także chwile uroczyste i podniosłe, kiedy w warunkach domowych pasowałam Ją na uczennicę Szkoły Podstawowej w Bukowcu oraz wręczałam świadectwo i dyplomy. Kiedy była w lepszej formie uwielbiała jak brałam Ją na ręce, siadałyśmy przy oknie i opowiadałam Jej o tym, co dzieje na zewnątrz - dodaje. Nauczycielka dbała, żeby w Szkole Podstawowej w Bukowcu uczniowie wiedzieli, że mają taką koleżankę. W jednej z sal lekcyjnych do dziś wisi jej uśmiechnięte zdjęcie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wyrazy współczucia dla Rodziców i Brata
Dzieci nie powinny chorować, cierpieć i odchodzić.. strasznie przykro...
Karmienie przez jelita Brak mowy Padaczka Ma dziewczyna spokój i sie nie męczy Zycie zdrowego człowieka pelne jest cierpień i nudy nawet nie wyobrażam sobie jak przesrane miala ona