Zalany parking i przystanek. I tak od przynajmniej 30 lat...

Po każdej większej ulewie i roztopach plac przed dworcem w Laskowicach zamienia się w jezioro, zalewając chodnik i przystanek

Tak było ostatnio, kiedy intensywne opady deszczu, znów zamieniły tamtą okolicę w jezioro. Użytkownicy dworca zaczęli wysyłać zdjęcia gigantycznej kałuży. Maciej Rakowicz, wójt gminy Jeżewo mówi: - Pamiętam ten problem jeszcze z czasów, gdy byłem dzieckiem. Właścicielem terenu, jak i infrastruktury są koleje. Zwróciliśmy się oficjalnie do spółki, aby naprawili ten problem - informuje. W gminie doskonale wiedzą jak banalny jest problem. Zapycha się tam kanalizacja deszczowa. Jeszcze niedawno w Laskowicach, funkcjonowała sekcja nieruchomości PKP, pracownicy co jakiś czas udrażniali kanały deszczowe. Teraz nikt nie wie, w którym miejscu należy szukać zatorów.

- Jako gmina, nie możemy czynić nakładów na infrastrukturę, która nie jest naszą własnością bez szczegółowych umów czy porozumień - wójt podkreśla, że zgodnie z zapisami prawa byłaby to z jego strony niegospodarność. Do spółki PKP wysłaliśmy zapytanie: czy spółka planuje wyczyszczenie kanalizacji deszczowej bądź inwestycję mającą na celu poprawę stanu przydworcowych terenów? - Przed dworcem kolejowym zbiera się woda ze względu na zły stan nawierzchni, która wymaga kompleksowego remontu. Przystanek autobusowy należy do gminy. PKP S.A. kilka razy podejmowała rozmowy dotyczące przekazania terenu Gminie - poinformowała Aleksandra Rudzińska-Rdzanek z wydziału prasowego PKP SA.

Studzienki deszczowe zostały wyczyszczone. - Na terenie leżącym już poza zarządem PKP S.A., ale przylegającym do niego, istniejące wcześniej studzienki zostały zalane asfaltem, co pogłębiło problem właściwego odpływu wody - czytamy w odpowiedzi. Jak wyjaśnił Rakowicz, gmina wielokrotnie rozmawiała z PKP na temat przejęcia terenów spółki, a użytkowanych przez mieszkańców jak np. dróg. Jak wyjaśnił włodarz PKP chciałaby sprzedać tereny i obiekty za ustalone przez siebie ceny. Mowa o setkach tysięcy złotych. Rozmowy upadły.

Gminy nie stać na kupno i poniesienie ogromnych kosztów na remonty i utrzymanie. - Inną sprawą byłoby przekazanie lub sprzedaż terenów użyteczności publicznej za przysłowiowe kwoty - mówi włodarz. Tym gmina jest zainteresowana, jednak: - Musiałoby się to odbyć na zasadzie przekazania gruntów czy terenów. Wtedy moglibyśmy zainwestować w nie odpowiednie środki, aby mogły powrócić do stanu świetności. Nie zainwestujemy w teren, którym nie możemy zarządzać i na który nie mamy wpływu - czy to na parkingi, oznakowanie itp.

Włodarz wyjaśnia, że możliwością poprawy przydworcowej infrastruktury jest współpraca na zasadach partnerskich, nie zaś traktowanie gminy, jak ocenia, jako źródła przychodu. - Tylko w ostatnim roku Gmina wypłaciła 40 tys. zł odszkodowania dla PKP za 400 mb dróg, które od lat używane są przez mieszkańców, i są równane i odśnieżane przez Gminę. PKP nie widzi możliwości przekazania takiego majątku, w grę wchodzi tylko sprzedaż, za w pełni rynkowe stawki, co wydaje się bezduszne zważywszy na ostateczny interes społeczny wspólnych działań - podsumowuje wójt Rakowicz. 

fot. nadesłane - Bardzo dziękujemy autorowi!