
Trzynasty sezon Stalex Ligi w Świeciu to już przeszłość. Wspólnie z prezesem Tomaszem Kellerem postanowiliśmy poszukać jego plusy i minusy
Jedno jest pewne, „13” różniła się od poprzednich edycji. Przede wszystkim było mniej drużyn. Zagrało ich 20, czyli o dziewięć mniej niż poprzednio. Zabrakło zespołów, które odcisnęły w ostatnich latach piętno na Stalex Lidze, czyli Euro-Drobiu Toruń, Syli/Kręgielnia czy WSD/Twoja Szkoła Grudziądz. Za to poziom drużyn był bardziej wyrównany, z małymi wyjątkami. Mało było kanonad strzeleckich i bardzo wysokich wyników. Najwyższa wygrana to 16:0 (Radbox z Marstalem Gródek). W tym sezonie bardzo wyrównana była Extraliga, w której zanotowano tylko jeden wynik dwucyfrowy. Do końca w niej trwała walka o utrzymanie oraz uniknięcie barażów. Wyjątkowe było także to, że tylko w sześciu meczach całego sezonu bramkarze złapali „zerko”,a triumfatora w tej klasyfikacji wyłoniła średnia goli wpuszczonych.
Główną zmianą wprowadzoną w 13. edycji Stalex Ligi był czas gry. Najpierw mecze trwały 2x 13 minut z zatrzymywanym czasem w każdej przerwie w grze. Szybko jednak okazało się, że spotkania były krótsze niż w dawnym systemie 2x 20 minut (czas zatrzymywano tylko w ostatnich minutach przed przerwą i zakończeniem meczu). Zarząd ligi podjął decyzję, żeby każdą połowę wydłużyć o dwie minuty (Extraliga grała tak od początku).
- Początkowo te 13 minut faktycznie okazało się zbyt mało, ale 15 wydaje się już być optymalne – podkreśla prezes Stalex Ligi Tomasz Keller. - Mecze trwały ok. 50-55 minut, a więc mniej więcej tyle samo, co wcześniej, a czasami nawet trochę dłużej. Poza tym zatrzymywanie czasu powoduje, że unikamy kontrowersyjnych i nerwowych sytuacji, gdy zespół prowadzący ewidentnie gra na czas, a sędzia stolikowy nie może na to w żaden sposób zareagować. Myślę, że 2x 15 z zatrzymywanym czasem zostawimy na dłużej.
Sezon miał swoich bohaterów oraz rozczarowania. Królem polowania okazała się Gresta/Espack/Sadowska, która zdobyła po raz pierwszy w historii mistrzostwo oraz Puchar Ligi. To drugie trofeum wywalczyła jako „lucky looser” (w ćwierćfinale przegrała z TAF Toruń), co wcześniej raczej nie zdarzyło się. Zespół Grzegorza Fettera zdominował też nagrody indywidualne. Największymi pechowcami mogą poczuć się piłkarze Raf-Mix’a, którzy przegrywali z Grestą w obu finałach. Puchar stracili po rzutach karnych, zaś tytuł w dogrywce (wcześniej prowadzili 3:1). Największe rozczarowanie tej edycji to Toruńska Akademia Futsalu, która odpadła już w ćwierćfinale przegrywając w dwumeczu z mistrzem II ligi GMD Plus/Aut-Mor Bukowiec. Zawodnicy z Torunia przekonali się, że trudno jest połączyć rozgrywki I ligi PLF ze Stalex Ligą mając dość wąską kadrę. Niestety, torunianie rozczarowali też poza boiskiem oddając w półfinale Pucharu Ligi walkower Greście. Na pewno więcej można było spodziewać się po drużynie z Unisławia, specjalizującej się w futsalu. Jednak nie dostała się ona do II ligi, a sezon zakończyła dwoma walkowerami zajmując tylko 18. miejsce. Jako zawód oczekiwań można przyjąć też grę piłkarzy Skody Grudziądz. Wydawało się, że po fuzji dwóch grudziądzkich ekip wynik końcowy będzie znacznie lepszy niż 9. pozycja. W 2. części sezonu rozczarowały również Pantery Gresty, którym najpierw zabrakło niewiele, żeby zostać drugoligowcem, a na koniec wylądowały na przedostatnim miejscu.
- Największe pozytywne zaskoczenie to oczywiście GMD Plus/Aut-Mor – twierdzi Tomasz Keller. - Mistrz II ligi, sprawca największej sensacji w postaci wyeliminowania TAF-u i wyrwania brązu Pol-Hem-owi. Niespodzianką był również awans do ćwierćfinału Noe-Trans Przysiersk oraz dobra postawa Chełmża Futsal Team. Największy zawód to na pewno odpadnięcie w ćwierćfinale TAF-u i wycofanie tej drużyny z Pucharu Ligi. Poza tym rozczarowaniem dla mnie był brak medalu naszpikowanego gwiazdami Pol-Hem-u.
Minusem tego sezonu była też zbyt duża liczba walkowerów. W sumie było ich 12, choć meczów nie odbyło się 10. Najwięcej namieszała Olimpia Drzycim, która wycofała się z rozgrywek II ligi po 2. kolejce. Wszystkie spotkania z jej udziałem, nawet te dwa rozegrane, zweryfikowano jako walkower 10:0. Tak się złożyło, że na wyłonienie mistrzów II i III ligi miały mocny wpływ walkowery. GMD Plus/Aut-Mor przypieczętował swój tytuł, bo z gry w ostatnim meczu zrezygnował Radbox. Ucierpiał na tym Azymut Transport, który korespondencyjnie walczył z zespołem z Bukowca o 1. miejsce. W ostatecznym rozrachunku okazał się gorszy w bilansie bramkowym. Z kolei Karnowski Recykling & Stolarnia Otlewski został najlepszym trzecioligowcem wygrywając walkowerem trzy z pięciu meczów.
Oczywiście 13. edycja miała także swoje perełki, a więc spotkania, które powinny zapaść na dłużej w pamięci kibiców.
- Z pewnością były nimi finałowe rywalizacje Gresty z Raf-Mix'em. Wreszcie doczekaliśmy się emocjonującego finału o mistrzostwo ligi, ze zmieniającym się scenariuszem i nagłymi zwrotami akcji. Do tej pory mecze o 1. miejsce bywały, niestety, dość jednostronne. Poza tym bardzo podobał mi się mecz, w którym Gresta doznała jedynej porażki, a kapitalne zawody rozegrał Chesterfield-Meble Dąbrowa Chełmińska – dodaje Tomasz Keller.
Dla nas 13. edycja była szczególna, bo po raz pierwszy mieliśmy patronat prasowy nad rozgrywkami. W związku z tym pojawiła się specjalna rubryka „Stalex Liga Goool”. Więcej materiałów ukazywało się także na naszym portalu. Ze świecką halówką rozstajemy się do listopada, choć wcześniej z pewnością ruszy rekrutacja do kolejnego sezonu.
Końcowa klasyfikacja: 1. Gresta/Espack/Sadowska, 2. Raf-Mix & Przyjaciele, 3. GMD Plus/Aut-Mor Bukowiec, 4. Proflex/Agnes/Eko-Mur/Pol-Hem, 5. TAF Toruń, 6. Chełmża Futsal Team, 7. Świeckie Orły, 8. Noe-Trans Przysiersk, 9. Skoda Auto Grudziądz Team, 10. Chesterfield-Meble Dąbrowa Chełmińska, 11. Azymut Transport, 12. Klub Podróżnika/Apis Jeżewo, 13. Radbox, 14. Olimpia Drzycim, 15. Karnowski Recykling & Stolarnia Otlewski Bukowiec, 16. Haber Team, 17. Kotłoinwest/Wehikuł Czasu Świecie, 18. Unisław Team, 19. Pantery Gresta/Espack/Sadowska, 20. Marstal Gródek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie