
W środę, 21 kwietnia rozpoczął się proces 27-letniego Tomasza K., oskarżonego o spowodowanie wypadku w Michalu (gm. Dragacz), w którym zginęli Krystyna i Jan Chełmowscy. Mężczyzna prowadził samochód bez uprawnień i pod wpływem amfetaminy.
Do tragedii doszło 16 stycznia. 27-latek nie dostosował prędkości do warunków jazdy, zjechał na przeciwny pas ruchu i na łuku drogi uderzył czołowo w prawidłowo jadąca alfa romeo. Za kierownicą drugiego auta siedział 66-letni Jan Chełmowski, a na miejscu pasażera Krystyna Chełmowska, znana w regionie społeczniczka. Kobieta zmarła w czasie reanimacji na miejscu, jej mąż zmarł dwa dni później w wyniku poniesionych obrażeń w szpitalu.
Jak wykazały badania toksykologiczne Tomasz K. był pod wpływem amfetaminy. Okazało się też, że prowadził auto sprowadzone z zagranicy, które nie było zarejestrowane w Polsce. Nie miał też uprawnień do prowadzenia pojazdów. 27-latek podczas rozprawy odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał jedynie jego krótkie oświadczenie, w którym przyznał się do winy i przeprosił za swoje czyny. - Ci państwo przyjaźnili się z moją rodziną. Będę z tym musiał żyć do końca swojego życia - wyznał.
Sąd przesłuchał ośmiu świadków. Byli wśród nich dwaj mężczyźni, którzy udzielali państwu Chełmowskim pierwszej pomocy oraz policjant, który był na miejscu tragedii.
Na pytania sędziego odpowiadali również znajomi oskarżonego, którzy spotkali go chwilę po wypadku i zabrali do swojego samochodu. Ich zeznania różniły się nieco od tych, złożonych podczas policyjnego przesłuchania. W styczniu zeznali policji, że znaleźli Tomasza K. gdy ten szedł w kierunku mostu, dziś twierdzili, że 27-latek siedział zszokowany w okolicach wału. Mężczyźni skontaktowali się z bratem Tomasza K., Sławomirem K. i odwieźli go na miejsce wypadku. Tam czekał na nich już drugi brat Andrzejem K., który w asyście policjanta odprowadził 27-latka do karetki. Świadkowie rozbieżności w zeznaniach tłumaczyli stresem i szwankującą pamięcią.
Na koniec na sali rozpraw pojawił się dodatkowy świadek - Adam B. Mężczyzna przyszedł, choć sąd go nie wzywał. Tłumaczył, że otrzymał awizo, którego nie odebrał, podejrzewał jednak, że może być tam wezwanie i dlatego się stawił. Sąd przystał na jego argumentację i zgodził się go wysłuchać. Adam B., choć nie wspominał tego wcześniej w trakcie policyjnego śledztwa, opowiadał podczas rozprawy o tym, że zajrzał do auta państwa Chełmowskich. Mówił, że widział, że małżonkowie nie mieli zapiętych pasów. Twierdził też, że słyszał rozmowę ratowników medycznych, którzy twierdzili, że gdyby nie brak pasów, to wypadek nie byłby tak tragiczny w skutkach.
Adwokat oskarżonego zawnioskował o przesłuchanie biegłego lekarza w celu zweryfikowania czy małżonkowie mieli zapięte pasy czy nie.
Sławomir K. prosił sąd o łagodny wymiar kary dla brata. Tłumaczył, że 27-latek w głębi serca jest dobrym człowiekiem, ale miał za sobą trudny okres - zmarła ich mama, porzuciła go dziewczyna. Mówił też, że przed pójściem do więzienia mężczyzna był bardzo dobrym kierowcą. Drugi z braci twierdził, że widział się z Tomaszem K. w dniu wypadku rano i, że nic nie wskazywało na to, żeby był pod wpływem środków odurzających.
Tomasz K. został na rozprawę doprowadzony przez policjantów z aresztu. Przebywa w nim od stycznia. Wcześniej był karany za przestępstwo dotyczące mienia. W więzieniu spędził 6 lat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kryminalista ale w sercu dobry człowiek... ja pier.... maksymalny wyrok jest jedną słuszna opcja dla złodzieja
Smiech na sali ,lepszych bajerantów to już nie mogli przesłuchać?
Każdy z gminy zna ich policja nie raz ich odwiedzała . Teraz udaje skruszonego kara powinna być adekwatna do czynu przynajmniej 15
To jakaś komedia z horrorem w tle. No uważają ludzi za debili. Ten dodatkowy świadek to maskarycznie wkręcony gość. Widział niezapięte pasy????? Może by warto go zapytać ile dostał?
Pasy bezpieczeństwa należy zapinac. Pamiętam jak kilka lat temu zginął policjant i wszyscy po nim jeździli że pasów nie zapiął i dlatego zginął. Skoro cimpanstwi również nie zapinali pasów sami są sobie winni.
Głupszej wypowiedzi nie czytałem. Gdyby uderzyli w drzewo - to zgodzilbym sie z Tobą. Ale oni zostali zabici przez goscia po narkotykach. Poza tym - osoba, ktora udzialała im pomocy zeznała, że pasy były. A lini obrony oskarżonego jest żenująca.
Nie wierzę w opowieści, że Pani Krysia i Pan Janek nie zapięli pasów....Przykre, że Ktoś próbuje przy takiej tragedii, która bardzo dotknęła nasze lokalne środowisko tak łgać. Jak On będzie mógł spojrzeć w oczy sąsiadom! Obrzydliwe.
To obrzydliwe, że sprawca próbuje się tak wyłgać. Gościu naćpany amfetaminą, bez prawa jazy i samochodem, który nie powinien jeździć zabił 2 osoby, a próbuje odpowiedzialność przerzucić na ofiary! SKANDAL! Takiego bandytę trzeba izolować od normalnych ludzi! Przecież ten koleś ma niezłą kartotekę - wyroki i odsiadki na koncie. On jest niebezpieczny- znowu będzie jeździł po narkotykach- tu nie ma szans na resocjalizację!
To jest straszne, co musi czuć rodzina słysząc takie lgarstwa!!! Czy sąd miał mało świadków i dowodów na winę gówniarza?
Siedział już 2 razy za kradzieże i inne. Teraz dożywocie! I jeszcze oczernia ofiary! Bez sumienia - takiego należy zamknąć na zawsze! A tych, co kłamali przed sądem razem z nim!
Zaraz powołają lekarzy i stwierdza że był nie poczytalny skoro spędził więcej czasu w izolatce jak odsiadywał wyrok. Dla tej sytuacji nie ma wyjaśnienia. Nie wierzę że przy takiej pogodzie Ci państwo nie mieli pasów.