
Zwierzyna płowa w czasie silnych mrozów zjada ozimy rzepak. Czy paśniki w lasach są puste, czy to wilki płoszą sarny - okazuje się, że przyczyn jest kilka. W tym roku są też ograniczenia w dokarmianiu dzikich zwierząt
Ostatnie mrozy wszystkim dały się we znaki. Śnieg pokrył uprawy, ale także ściółkę w lasach. Rolnik z Czapelek podczas spacerów po swoich polach zauważył niepokojące ślady na śniegu. - Zwierzyna ewidentnie wychodzi na pola i szuka jedzenia - wyjaśnia Zbigniew Rydziel, rolnik z Czapelek. - Bez problemu odgarnia sobie śnieg i zjada stożki wzrostu na moich pięciu hektarach ozimego rzepaku. Roślina puszcza sok i przemarza. Wiosną straty będą ogromne, bo każdego dnia sarny idą w inne miejsce, nigdy nie zjadają tego co odgrzebały poprzedniego dnia. Dlaczego paśniki w lasach są puste. W jednym z paśników w Wiągu znalazłem tylko zbutwiałe siano i rzeżuchę, a drugi jest dziurawy i nic w nim nie ma. Przecież zwierzęta powinny w takie mrozy dostać treściwy pokarm, samo siano też im nie wystarczy, najlepszy byłby owies - dodaje.
Leśne tereny w okolicach Wiąga i Czapel są administrowane przez koła łowieckie. To ich zadaniem jest dokarmianie zwierzyny i dbanie, żeby paśniki były pełne, bo takie zapisy są między innymi w umowie dzierżawy z nadleśnictwem. - Mamy 31 czynnych myśliwych i każdy ma przydzielony paśnik za którego napełnianie odpowiada - wyjaśnia dr Rafał Wądołowski, Prezes Wojskowego Koła Łowieckiego nr 254 „Jenot”. - Nasze paśniki są założone sianem, w pobliżu jest też sól, z której zwierzyna może pobierać niezbędne minerały. Zwierzęta migrują, czasami paśniki opróżniają w dwa, a czasami w dziesięć dni. Nasi myśliwi nadzorują to, ale jeśli ktoś widzi pusty paśnik może przekazać informacje do łowczego, a my zainterweniujemy. Sami również staramy się to sprawdzać, ale nie możemy pojawiać się zbyt często, bo będziemy niepokoić zwierzynę. Obecna sytuacja jest bardziej złożona. W związku z afrykańskim pomorem świń (ASF) w całym kraju obowiązuje zakaz dokarmiania dzików. Dla nas, jako łowczych oznacza to, że nie możemy wykładać przy paśnikach karmy treściwej tj. ziarna, kukurydzy, warzyw okopowych. Zwierzyna płowa, jak każda inna, instynktownie wie, że musi urozmaicać sobie bazę pokarmową, szuka ziół i innych roślin. Chociażby w lesie miała tonę siana to będzie poszukiwała innego pożywienia, między innymi rzepaku. Drugim aspektem jest to, że coraz częściej stada saren śpią na polach. W mrozy nie szukają schronienia w zagajnikach, wśród drzew, które dadzą im ochronę przed wiatrem, bo czują zagrożenie wilka, których z roku na rok w naszych lasach jest coraz więcej. Na polu zwierzęta płowe mają widoczność na 200 - 300 metrów, a w lesie dużo mniejszą. Tym samym zamiast w lesie obgryzać młode pędy brzozy czy stożki wzrostu drzew iglastych, żerują na polach uprawnych. Nic na tą sytuację nie jesteśmy w stanie poradzić, bo wilk jest pod ścisłą ochroną, nie można do niego strzelać, zastawiać pułapek czy straszyć. Tak długo jak czuje, że jest pożywienie pozostaje w łowisku - dodaje.
Po naszej interwencji myśliwi sprawdzili paśniki i uzupełnili w nich jedzenie dla zwierząt. - To jest zgniłe, zbutwiałe siano, kilka twardych jak kamień marchewek, buraków i łupiny od ziemniaków - twierdzi Zbigniew Rydziel, rolnik z Czapelek. - Jakie zwierzę chciałoby to jeść? Trzeba im dać owies, żeby miały siły przetrwać zimę - komentuje rolnik i podsyła zdjęcia. Przekonuje też, że gdyby koryta od paśników były na odpowiedniej wysokości to żaden dzik do nich nie sięgnie, ani nie wskoczy.
Kolejny gospodarz, a zarazem myśliwy z Czapel podpowiada nam, że z problem żerowania dzikiej zwierzyny na polach borykają się wszyscy gospodarze. - Kiedyś jelenie sporadycznie podchodziły do naszego gospodarstwa - mówi Dawid. - Dziś jest ich coraz więcej. Sezon na polowania się skończył, plany zostały wykonane, więc jedyne co pozostaje to pilnować pól i odstraszać zwierzynę. Podobnie jak w przypadku dzików, zwierzyna płowa jest bardzo uparta i można z jednej strony pola ją odganiać, a za chwilę podchodzą z drugiej - zdradza.
Podobne problemy ma Justyna Fryc z Wiąga. - Sarny cały czas żerują na polu rzepaku, który mam zaledwie 50 metrów od osady, niczego się nie boją - mówi pani Justyna. - Jednego roku mój mąż prawie miesiąc spał w kukurydzy, żeby płoszyć dziki. Niestety prawo w naszym kraju jest takie, że nawet nie próbuję walczyć o odszkodowanie. Ja też kocham zwierzęta, ale jeśli różnorodność dzikich zwierząt ma być naszą chlubą narodową to niech ekolodzy stworzą fundusz z którego będą wypłacać odszkodowania rolnikom. Na przykład za wyjedzone przez stado dzikich gęsi ziarna pszenicy z dziesięciohektarowe pola. Bo i takie straty odnotowaliśmy jednego roku - dodaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pani redaktor najpierw by zasięgnęła języka o rolnikach wyłudzających odszkodowania (szczególnie z Czapelek), a potem brała się za tekst. A tak wyszedł dobry wstęp do ubiegania się o pieniądze. Brawo! W białych rękawiczkach, wykorzystując naiwność dziennikarską
Ot i ujawnił się obiektywny, inaczej: Uprzejmie donoszę. Wal się szmalcowniku, sąsiedzi, już cię namierzyli.
Szanowny Panie rudel. Nie czuję się szmalcownikiem, bo nie wymuszam okupów za ukrywających się Żydów i daleko mi do łapówkarstwa (proszę sprawdzić etymologię w słowniku). Mam wrażenie, że używa Pan słów, których nie rozumie, ale to dość powszechne w komentarzach. Temat wyłudzania odszkodowań jest tak stary, jak istnieją koła łowieckie przy polach uprawnych. Od osoby Pana poziomu nie wymagam kultury osobistej, ale w temat radzę się zagłębić. Miłego dnia
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.