
Wirus H5N8, wywołujący ptasią grypę jest szczególnie niebezpieczny dla indyków i kur. W ciągu kilku dni daje objawy zakażenia, potrafi uśmiercić całe stado w mniej niż tydzień
Ptasia grypa to niezwykle zakaźna choroba wirusowa drobiu. Może spowodować całkowitą śmiertelność hodowli. Jak informuje Główny Inspektorat Weterynarii, do tej pory nie stwierdzono na świecie ani jednego przypadku zakażenia wirusem H5N8 u człowieka, jednak zaleca się ostrożność, zwłaszcza w przypadku osób, które mają stały kontakt z drobiem. Wirus zarówno domowe, jak i wolno żyjące zwierzęta jest coraz bliżej powiatu świeckiego.
W ciągu dwóch ostatnich lat nie odnotowano ani jednego przypadku ptasiej grypy w województwie kujawsko pomorskim. Sytuacja zmieniła się w 2021 roku, kiedy na terenie naszego województwa odnotowano pięć ognisk ptasiej grypy, w tym w pow. toruńskim znaleziono trzy martwe łabędzie. Główny lekarz weterynarii otrzymał wyniki badań na podstawie których stwierdzono ognisko zachorowania w stadzie liczącym ponad 11 tys. indyków w Linowie (gmina Świecie nad Osą, powiat grudziądzki). Wszystkie ptaki zostały zagazowane. Zaledwie kilka dni temu potwierdzono kolejne ognisko, w gminie Lisewo, powiat chełmiński. Tam na ten zaraźliwy wirus zachorowały kury w jednym z kompleksu czterech kurników. Stało się tak mimo, iż pracownicy przed wejściem do kurnika biorą prysznic i przebierają się w odpowiedni strój. 7 tys. kur zostało zagazowane i poddane utylizacji. Kilka dni później w sąsiednim gospodarstwie również u drobiu stwierdzono ptasią grypę. Najświeższym zakażeniem jest hodowla 85 tys. kaczek i kogutów. Choć ognisko znajduje się w sąsiednim województwie, to kujawsko-pomorskiego również to dotyczy. W strefie zapowietrzonej znajdują się trzy miejscowości - Cotoń, Bożacin i Mięcierzyn (powiat żniński). Natomiast strefa zagrożona w Kujawsko-Pomorskiem obejmuje 31 miejscowości w trzech gminach – Janowiec, Rogowo, Gąsawa.
Aby uchronić się przed tym wirusem rolnicy powinni rozdzielać różne gatunki ptactwa, karmić je i izolować w taki sposób by nie miały do niego dostępu dzikie ptactwo. Zakażenie wirusem następuje głównie drogą oddechową i pokarmową, więc przez bezpośredni kontakt z zarażonym zwierzęciem. Wirusem ten przynosi się też przez zanieczyszczoną paszę, wodę, ściółkę, sprzęt czy nawet na ubraniu i obuwiu, stąd zalecenia, by dokładnie stosować się do zasad bioasekuracji. W rodzinnym Gospodarstwie Szeligowscy w Morsku gospodarze nie obawiają się ptasiej grypy. – Jesteśmy spokojni o nasz drób. Myślę, że nie ma potrzeby siać paniki - mówi Katarzyna Szeligowska. - Stosujemy się do wszystkich zasad chowu kur. Zwierzęta są karmione w pomieszczeniach zamkniętych, nie mają kontaktu z dzikim ptactwem. Nie otrzymaliśmy jak do tej pory żadnych dodatkowych wytycznych, jeśli takie będą, na pewno się dostosujemy – dodaje.
Wykrycie ogniska ptasiej grypy wiąże się z wprowadzeniem dwóch stref: zapowietrzonej – znajdującej się w promieniu 3 km od miejsca wykrycia ogniska oraz zagrożonej ptasią grypą w odległości 10 km. Strefy te muszą być widocznie oznakowane. Wprowadzenie ich wiąże się z licznymi obostrzeniami, m.in: wszelkie ptactwo musi zostać zamknięte w kurnikach, bądź innych miejscach, które zapewnią im brak kontaktu z innymi zwierzętami, padłe ptaki muszą zostać natychmiast usunięte, wszelki sprzęt wykorzystywany do pracy przy drobiu, pasze należy odkazić. Na wejściach i wjazdach do gospodarstwa ułożyć maty dezynfekcyjne. Konieczne jest też prowadzenie rejestru osób przebywających na terenie gospodarstwa, również każdy kto na ten teren wchodzi musi odkazić ręce oraz obuwie. Nie należy przemieszczać drobiu.
Pani Renata Osojca, która zajmuje się w Topolnie hodowlą gęsi uważa, że trzeba zachować szczególną ostrożność, ale nie panikować. Martwi ją jednak fakt, że w wielu gospodarstwach można spotkać chodzące po podwórku kury, podczas gdy powinny być one zamknięte w ogrodzeniach, czy kurnikach. - Ważne jest, by ludzie byli świadomi zagrożenia i mieli na uwadze dobro całego społeczeństwa - mówi pani Osojca. - My stosujemy się do zasad bioasekuracji, jesteśmy w stałym kontakcie z Powiatową Inspekcją Weterynarii, mimo to obawiamy się jak będzie wyglądała ta sytuacja za jakiś czas – dodaje z niepokojem.
ZDJĘCIE: Gospodarze z Morska twierdzą, że nie należy panikować, a spokojnie obserwować sytuację i stosować zasady bioasekuracji.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie