
Rolnik z Grabówka jest zadowolony ze zbiorów. Pszenicę sprzedaje wiosną, kiedy cena jest najkorzystniejsza
Przemysław Fifielski ukończył technikum rolne w Karolewie. Od 2003 roku, razem z ojcem, prowadzi 80-cio hektarowe gospodarstwo we wsi Grabówko, w gminie Pruszcz. Rolnik, co roku stara się dokupować ziemię, o ile jest ona dostępna w okolicy. Mężczyzna otrzymał premię dla młodego rolnika w wysokości 50 tys. zł. Udało mu się również pozyskać środki na zakup np. ciągnika, czy kombajnu. Gospodarz aktualnie obsiewa 50 ha pszenicy, oraz 30 ha kukurydzy. Stara się stosować płodozmian, by poprawić wydajność pól, z których większość to ziemie drugiej i trzeciej klasy.
Pan Przemysław, co roku spędza ok. pięć dni, od rana do wieczora, zajmując się zasiewami. Nasiona zwykle kupuje z Agroveny. Średnio za siew do jednego hektara płaci około 500- 550 zł. By zwiększyć zbiory wykonuje szereg zabiegów agrotechnicznych. Na potrzebne do tego środki ochrony roślin oraz nawozy wydaje około 100 tys. zł. rocznie. Zdarza się, że jego uprawy niszczą dziki, wtedy kontaktuje się z myśliwymi, z którymi współpracę sobie chwali. - Jestem im bardzo wdzięczny za pomoc i pilnowanie pól. Gdyby nie oni, moje uprawy niejednokrotnie byłyby w dużej mierze zniszczone - opowiada gospodarz. Pan Fifielski posiada wszelki potrzebny do uprawy sprzęt. Jego nowoczesny park maszynowy składa się m.in. z ciągników, pługu, kombajnu czy agregatu uprawowo-siewnego. Rolnik z reguły zbiera 8 ton pszenicy i 15 ton kukurydzy z hektara. Ziarno sprzedaje dopiero na wiosnę, do tego czasu trzyma je w silosach. Postępuje tak, gdyż wtedy cena jest dużo wyższa niż w trakcie żniw. – W zeszłym roku, w lato można było sprzedać pszenicę za 650 zł. za tonę, na wiosnę ta cena to aż 950 zł. Dużo bardziej opłaca się przetrzymać ziarno przez zimę – tłumaczy Fifielski. Ubiegłe lata to czas, w którym zbiory były o ok. 10 proc. wyższe, cena również wzrosła, prawie o jedną trzecią. - Ja ostatnie lata odbieram bardzo pozytywnie - zachwala mężczyzna.
Oprócz uprawy ziemi rolnik zajmuje się również hodowlą. Jego stado liczy około 80 sztuk bydła, z czego 25 sztuk to krowy. Pan Przemek codziennie wstaje o godz., 6.00 oprząta zwierzęta, co trwa ok. dwóch godzin. Następnie zajmuje się uprawą ziemi. Do domu wraca na wieczorny obrządek, o godz. 16: 00, którym kończy swój dzień pracy. Bydło z gospodarstwa w Grabówku w czasie wiosny jest codziennie wyprowadzone na pastwisko. Pan Przemek co drugi dzień odstawia 700 litrów mleka do świeckiej mleczarni Mlekovita. - To jest mój sprawdzony odbiorca. Jestem zadowolony z ceny mleka, cieszę się, że dobrze nam się współpracuje. Praca przy zwierzętach nie jest jednak moim ulubionym zajęciem. Dużo bardziej wolę skupić swoją uwagę na polach - tłumaczy pan Fifielski. - Nie żałuję tego, że jestem rolnikiem, nie wyobrażam sobie innej drogi – dodaje.
Mężczyzna docenia fakt, iż pracuje u siebie. Dużo radości sprawia mu operowanie nowymi maszynami, poznawanie ich funkcji, zakresu pracy, czy dbałość o optymalne ich wykorzystanie. Ceni też stabilność finansową, jaką wypracował przez lata. Jedyny minus, jaki dostrzega w tym zawodzie obserwuje w wakacje, gdy wszyscy wyjeżdżają na wypoczynek, a on musi ciężko pracować przy żniwach. Stara się to jednak sobie rekompensować zagranicznymi wycieczkami w zimę. W wolnym czasie lubi spotykać się ze znajomymi lub iść do kina. Poświęca też czas córce, która jest jego oczkiem w głowie. – Jeżdżę z Majką do stadniny, ponieważ bardzo lubi jazdę konną - chwali córkę. - Mimo, iż ma dopiero 9 lat to już skacze przez przeszkody. Jestem z niej bardzo dumny - dodaje z uśmiechem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie