
W maju minie równe 50 lat, kiedy pierwszy raz w historii zespół młodzieżowy Wdy Świecie awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w województwie
W ostatniej dekadzie przyzwyczailiśmy się, że świecki klub ma zespoły w I i II ligach wojewódzkich od młodzika po juniora. To efekt ciężkiej pracy na treningach i doskonałych warunków do niej. Młodzi piłkarze mają do dyspozycji trzy pełnowymiarowe boiska, orliki oraz sprzęt sportowy najwyższej jakości. Pewnie trenowanie na początku lat 70-tych XX wieku byłoby dla nich dużym wyzwaniem. Wtedy trzeba było mieć mocny charakter, wytrwałość i miłość do futbolu, zwłaszcza zimą.
- Treningi i mecze odbywały się na boisku przy zamku – informuje Ryszard Brandt, który od 1967 r. związany był z Wdą jako zawodnik pierwszej drużyny, a od 1969 r. także jako trener. - Tam nie było dobrych warunków do pracy, nie wspominając o socjalnych i higieniczno-sanitarnych. Naszą „łaźnią” była rzeka Wda, co wnosiło do naszej pracy dodatkowego „uroku”. Najgorzej było w okresach zimowych, kiedy często zziębnięci i brudni wracaliśmy do domów.
W tamtych czasach szkolenie zaczynało się od trampkarza. Najwyższą klasą rozgrywkową była liga okręgowa, odpowiednik teraźniejszej I ligi. Poza nią były klasy A. Ryszard Brandt latem 1971 roku został trenerem juniorów starszych, którzy grali w klasie A. Przygotowania zaczęły się w lipcu przy zamku, ale kilka tygodni później piłkarze korzystali już z obiektu przy ul. Sienkiewicza 18, którego budowę zakończono. Świecianie mieli udaną jesień, zakończyli ją na 1. miejscu z dorobkiem 17 pkt. Wyprzedzili Unię Wąbrzeźno – 16 pkt i Wisłę Nowe – 10 pkt. Wówczas za zwycięstwo przyznawane były 2 punkty, a remis jeden.
- Na dziewięć meczów moi chłopcy wygrali osiem i jeden zremisowali – podkreśla Ryszard Brandt. - Strzelili 21 goli i tylko dwa stracili. Bardzo pomogło nam granie na nowym stadionie.
Wiosną 1972 roku juniorzy Wdy zamierzali utrzymać 1. miejsce i awansować do grona najlepszych ekip w województwie. Cel chcieli osiągnąć przed ostatnią kolejką, by w wyjazdowym rewanżu z Wisłą Nowe oszczędzić sobie nerwów. Zgodnie z przewidywaniami najgroźniejszym konkurentem była Unia Wąbrzeźno. Kluczowa okazała się 14. kolejka i rewanż w Wąbrzeźnie.
- Napięcie wzrosło, kiedy na zbiórce dotarła do nas informacja o awarii autokaru – wspomina szkoleniowiec. - Szybko poinformowałem prezesa klubu Stanisława Podlasiaka o zaistniałej sytuacji. Ten kazał postawić pod stadion cztery taksówki. Świeccy kierowcy stanęli na wysokości zadania, do Wąbrzeźna dojechaliśmy w ostatniej chwili. Zawodnicy prosto z samochodów wbiegli na boisko, na którym czekali już sędziowie i gospodarze. Moi piłkarze wykazali niesamowitą wolę walki. Po wyrównanej walce wygraliśmy 1:0 (0:0). Zwycięską bramkę zapisałem trzem zawodnikom. Leszek Pluciński oddał strzał i trafił w poprzeczkę. Piłka wróciła do gry i dobiegł do niej Grzegorz Piętka. Według mnie jego strzał był już skuteczny, ale dla pewności, a może raczej z radości, dobił piłkę do siatki jeszcze Mirosław Jarantowicz.
Potem juniorzy ze Świecia wygrali trzy kolejne spotkania i na ostatki do Nowego pojechali już pewni awansu. Zacięte derby wygrała Wisła 1:0. To była jedyna porażka w tamtym sezonie. Wda zakończyła go z dorobkiem 33 pkt (na 36 możliwych) i z bilansem bramkowym 50-8.
- Satysfakcja z awansu dla klubu i Świecia była wielka – podkreśla Ryszard Brandt. - Wreszcie mieliśmy w najwyższych rozgrywkach wojewódzkich zespół seniorów, w którym występowałem jako podstawowy zawodnik, oraz drużynę juniorów, którą prowadziłem. Słowa uznania i podziękowania za mądrą i szybką decyzję przed wyjazdem do Wąbrzeźna należały się prezesowi Wdy Stanisławowi Podlasiakowi. Głównymi bohaterami tego sukcesu byli jednak zawodnicy, którzy tworzyli zgrany kolektyw i nie zawiedli mnie, a także kierownika zespołu Włodzimierza Rożka, działaczy Wdy i sympatyków piłki nożnej w Świeciu.
Wda Świecie junior starszy 1971/72: Mirosław Piasecki, Wojciech Wróbel, Grzegorz Piętka, Mirosław Jarantowicz, Jerzy Sitkowski, Leszek Pluciński, Zbigniew Majewski, Ryszard Zieliński, Marian Porożyński, Piotr Manikowski, Krzysztof Ciepliński, Edward Kowalewski, Zbigniew Kowalewski. Trener Ryszard Brandt, kierownik drużyny – Włodzimierz Rożek.
Liga okręgowa okazała się trudna dla beniaminka ze Świecia. Na 12 drużyn Wda zajęła 10. miejsce z dorobkiem 17 pkt (tyle uzyskały zespoły z miejsc 7-11). Wtedy świecianie rywalizowali z sześcioma klubami z Bydgoszczy (Zawisza, Brda, Polonia, Gwiazda, Zachem, Budowlani), dwoma z Grudziądza (Ruch, Olimpia) oraz Chojniczanką Chojnice, Legią Chełmża i Orkanem Lubaszcz. Te dwa ostatnie drużyny Wda wyprzedziła.
- Pierwszy rok w lidze okręgowej był dla nas bardzo ciężki – nie ukrywa Ryszard Brandt. - Traciliśmy zdecydowanie za dużo bramek. Na wyniki zespołu juniorów starszych pracowałem nie tylko ja, ale wszyscy trenerzy z grup młodzieżowych (Zbigniew Ratkowski, Ryszard Kurowski i Franciszek Wantuch), którzy przekazywali mi zawodników z zespołów juniora i trampkarzy.
Dodajmy, że z piłkarzy, którzy uzyskali awans w „okręgówce” zagrali tylko Grzegorz Piętka, Marian Porożyński, Zbigniew Kowalewski i Wojciech Wróbel. Pozostali byli już seniorami.
Wda Świecie junior starszy 1972/73: Marian Porożyński, Wojciech Wróbel, Zbigniew Kowalewski, Grzegorz Piętka, Jerzy Adrych, Andrzej Kijak, Henryk Trajder, Wojciech Wódzki, Roman Jasiński, Krzysztof Kujaczyński, Krzysztof Kriger, Zbigniew Domian, Roman Krzemiński, Zenon Dembiński, Paweł Pokorski, Krzysztof Ligmann, Grzegorz Gostomski. Trener – Ryszard Brandt.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zryw Jeżewo czy Czarnuchy Bedlenki i tak by Wde wysłał na deski.
Czym że są takie marne wyniki sportowe w mieście z takim potencjałem. Gdy np. Nieczecza Wieś z niespełna 800mieszkancami gra w Ekstraklasie... A Wda kopie po kartofliskach.
Brandt Ryszard prosze o kontakt Panie Ryszardzie . Maciej Krajecki .pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry,to jest mój numer telefonu 523316258, Pozdrawiam Ryszard Brandt