
Łomża Vive Kielce jedenasty raz z rzędu (w sumie 19.) została mistrzem Polski w piłce ręcznej. W jej składzie od marca gra świecianin Paweł Paczkowski
We wtorek wieczorem odbył się ostatni mecz PGNiG Superligi w sezonie 2021/22, na który kibice czekali od dawna. Nie zawiedli się, bo emocje i dramaturgia sprawiły, że na długo go zapamiętają. Były czerwone kartki, kontuzje, niewykorzystane rzuty karne, poprzeczki. Wisła Orlen Płock zremisowała w regulaminowym czasie gry z Łomża Vive Kielce 20:20 (12:10). W rzutach karnych lepsi byli kielczanie wygrywając 5:3. Gospodarze do szczęścia potrzebowali dwubramkowej victorii. Na początku 2. części wydawało się, że przerwą 10-letnią hegemonię Vive, bo prowadzili 16:11. Wówczas jednak płocczanie zacięli się w ofensywie i przez 8 minut nie potrafili zdobyć gola. Goście odrobili z nawiązką straty (19:18), a potem pilnowali bezpiecznego wyniku. Kluczowe w tym meczu okazały się rzuty karne, Wiślacy zmarnowali ich aż sześć, co w dużym mierze zdecydowało o tym, że znów są tylko drudzy. Vive po raz 19. sięgnęła po tytuł, a po raz drugi dokonała tego w hali najgroźniejszego konkurenta. Dla Pawła Paczkowskiego to czwarte mistrzostwo Polski w karierze, trzecie z Vive (wcześniej w 2016 i 2017 roku). Po pierwszy tytuł sięgnął w 2011 roku z Wisłą Płock. W tym sezonie także będzie mistrzem Białorusi, bo w piątek Mieszkow Brześć przypieczętował kolejny krajowy tytuł. „Paczas” zagrał w 11 jego meczach rzucając 42 bramki, więc miał wkład w złoty medal.
Klub z Kielc może jeszcze zdobyć Puchar Polski oraz wygrać Ligę Mistrzów, bo awansował do jej Final Four. Już 4 czerwca w Tarnowie dojdzie do rewanżu za wtorek. Vive z Wisłą zmierzą się o Puchar Polski. Kielczanie także bronią tego trofeum. Paweł Paczkowski trzeci raz może wywalczyć puchar (poprzednio w 2016 i 2017 r.).
Fot. Łomża Vive Kielce
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie