
Tylko wczoraj oszuści zadzwonili do ośmiu mieszkańców gminy Dragacz. Sprawę wyjaśnia policja
Na telefon stacjonarny dzwoni młoda, zapłakana dziewczyna. Szlocha, niewiele da się zrozumieć z niewyraźnej mowy. Mówi tylko “tato, tato”. Po chwili słuchawkę przejmuje rzekoma policjantka, która mówi, że doszło do wypadku, jest ofiara śmiertelna i żeby córka nie trafiła do aresztu trzeba szybko wpłacić kaucję. Taki telefon wczoraj odebrał mąż Doroty Krezymon, wójt gminy Dragacz. - Był bardzo zdenerwowany, ale nie dał się naciągnąć - komentuje Krezymon. - Poprosił o adres komisariatu, bo już chciał jechać na miejsce. W słuchawce usłyszał tylko, że pieniądze trzeba wpłacić szybko, zanim przyjedzie prokurator. Wtedy się zdziwił i powiedział, że skoro jest ofiara śmiertelna to prokurator i tak przyjedzie. Kobieta się rozłączyła. Zdenerwowany wyszedł z firmy na podwórko, a tam zobaczył swoją córkę, której nic podobnego się nie wydarzyło. Zadzwonił jeszcze do drugiej upewnić się czy wszystko w porządku. Wtedy wiedzieliśmy już, że to próba oszustwa. Ale do wieczora mąż był zdenerwowany. Dlatego apeluję do mieszkańców o zachowanie zimnej krwi i racjonalne myślenie - dodaje. Tylko wczoraj ośmioro mieszkańców gminy Dragacz odebrało telefon w którym ktoś próbował wyłudzić od nich pieniądze. - Oficjalnie wpłynęło do nas jedno zgłoszenie - wyjaśnia mł.asp. Julia Świerczyńska, p.o. oficer prasowy KPP w Świeciu. - Ale dochodzeniowiec z Dragacza stara się dotrzeć do wszystkich ośmiu osób, które tego dnia dostały takie telefony - dodaje.
W ostatnim czasie gminę Dragacz najwyraźniej upodobali sobie oszuści. - W grudniu dwie mieszkanki dostały podobny telefon od kobiety, która podawała się za córkę, bądź synową i usiłowała. Mówiła zmienionym głosem i usprawiedliwiała to chorobą, próbowała wyciągnąć od nich pieniądze na jakąś nagłą sprawę - opowiada Krezymon. - Z tego co wiem wtedy również nikt nie dał się oszukać - dodaje.
Policja przypomina, jak zachować się w takich sytuacjach. Żeby nie dać się oszukać należy zachować ostrożność i nie podejmować żadnych pochopnych działań, mimo presji jaką oszuści próbują na nas wywrzeć. - Nie informujmy nikogo o oszczędnościach, jakie posiadamy - apeluje Świerczyńska. - Zweryfikujmy, czy osoba dzwoniąca jest tą, za którą się podaje. W tym celu oddzwońmy do niej na znany nam wcześniej numer telefonu bądź skontaktujmy się z rodziną tej osoby i zapytajmy czy faktycznie potrzebuje ona naszej pomocy. Pamiętajmy że funkcjonariusze policji nigdy nie informują o prowadzonych przez siebie sprawach telefonicznie i nie proszą o przekazanie im pieniędzy - dodaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda, że tylko jedna z osób pomyślała żeby poinformować policję o otrzymaniu takiego telefonu.
Dokładnie...tylko jedna osoba i to na dodatek w podeszłym wieku i bardzo zchorowana miała odwagę zgłosić całą sprawę.
Dokładnie...tylko jedna osoba i to na dodatek w podeszłym wieku i bardzo zchorowana miała odwagę zgłosić całą sprawę.