
Julia Olędzka – finalistka programu MAM TALENT!, uczestniczka Szansy na Sukces, The Voice of Poland, laureatka wielu prestiżowych festiwali wokalnych. Dzisiaj prezentuje nam swój w pełni autorski utwór pt. „Ćma”.
„Ćma” to pierwszy utwór z powstającego albumu OLĘDZKIEJ – świecianki z muzycznej rodziny. Julię kojarzyć możemy między innymi z programów telewizyjnych typu talent show. Już od dziecka trenowała swój wokal i wiedziała, że będzie wiązać swoje życie z muzyką. Do nowopowstałego materiału artystka sama pisała teksty, zaś kompozycją zajął się jej producent, a prywatnie mąż – Michał Zienkowski.
– Długo zastanawiałam się czy pisać własne teksty bo wiem, że to ogromna sztuka, napisać dobry tekst, tylko co to właściwie znaczy dobry tekst? – wyznaje OLĘDZKA – I tutaj pojawia się problem, bo każdy ma prawo do swojej subiektywnej opinii. Moim zdaniem warto próbować, mnie do świata tworzenia tekstu i kompozycji za rękę wprowadził mój mąż, któremu jestem wdzięczna i bardzo się cieszę, że tak wyszło. Ja nigdy wcześniej nie pisałam swoich tekstów. Z „Ćmy” jestem naprawdę dumna, jest w niej moja dusza i drugie dno, które tak bardzo chciałam zawrzeć. Mimo tego, że tekst jest prosty, czytelny i jasny, to jest tam myśl, symbolika, można go interpretować na różne sposoby – dodaje.
Jak zdradziła wokalistka najpierw powstała kompozycja muzyczna, do której następnie napisała tekst. Choć mogłoby wydawać się, że symbol ćmy jest oklepany i wyświechtany, to wcale tak nie jest co udowadnia OLĘDZKA. Po pierwszym odsłuchaniu utworu nasuwa się nam wiele skojarzeń i możliwych interpretacji utworu, ponieważ artystka celowo zostawiła przestrzeń odbiorcy i co sama wielokrotnie podkreśla, jej utwór ma za zadanie otwieranie horyzontów a nie ich zamykanie.
– Zastanawiając się o czym napisać numer, chciałam przede wszystkim stworzyć łatwy do rozczytania, ale posiadający ukryty przekaz tekst. „Ćma” jest bardzo dosłowna, ale niesie to za sobą pewne intencje – opowiada OLĘDZKA – Przedstawia odbicie lustrzane miłosnej relacji, ślepe podążanie kobiety w kierunku mężczyzny, tak jak ćmy w kierunku światła. Tytułowa ćma jest także symbolem duszy uwalniającej się z ciała, wzbicia się do góry w poszukiwaniu wolności, lepszego dnia. Moim celem było zawarcie w tym tekście takiej uskrzydlającej miłości, uczucia, które nie ogranicza a wręcz uwalnia i daję szczęście – dodaje.
Mimo nowoczesnych brzmień i świeżego tekstu, słuchając, czy choćby obserwując teledysk „Ćmy” OLĘDZKIEJ, możemy odnieść wrażenie powrotu w lata 80, 90. Za ten zabieg oprócz charakterystycznego pomysłu na teledysk, odpowiedzialny jest jej producent, który podczas pracy nad utworem, używał brzmień, a także autentycznego instrumentu pochodzącego z tamtego okresu czasu. Co zdecydowanie dodało piosence autentyczności.
– Nie wyobrażam sobie utożsamić się z utworem, który mi się nie podoba. Szukaliśmy dźwięków, które będą nas inspirowały, nie ograniczaliśmy się ramami czasowymi. Nie planowaliśmy z góry tego jak ma wyglądać numer „Ćma”, daliśmy jej przestrzeń, aby sama mogła się wykreować. Ten utwór można skategoryzować jako synth-pop – komentuje OLĘDZKA.
Charakterystyczne brzmienie utwór zawdzięcza legendarnemu syntezatorowi JUNO. Mimo wyraźnie słyszalnego klimatu lat 80, synth-bass w połączeniu z gitarą basową, dodaje nowoczesności i awangardowości tej piosence.
Podsumowując „Ćma” to materiał niecodzienny, mimo iż, daje nam wrażenie nowoczesności, przypomina nam także te, nazywane przez wielu „złote lata dla muzyki”. Jednak, czy to wystarczy, aby w dzisiejszych czasach pojawić się na playlistach słuchaczy, lub zagościć w ich samochodowym radiu?
– To trudne mówić o swojej wyjątkowości i nie chciałabym mówić co mnie wyróżnia na tle innych debiutujących wokalistek bo nie chcę się do nikogo porównywać. To co robię teraz, robię z miłości do muzyki, z serca, a nie dla pieniędzy czy sławy. Tworząc ten album nie chcę nikogo przekonywać do siebie, do mojej muzyki, ja wchodząc na scenę chcę być autentyczna i robić to co mi w duszy gra. W twórczości pokazuje swoją prawdziwą twarz, jestem autorką tekstów, a także współautorką kompozycji, a jeżeli odbiorcom się spodoba i będą chcieli jej słuchać to będę przeszczęśliwa – mówi OLĘDZKA – Mam swoich muzyków, którzy będą mi towarzyszyć podczas koncertów, dlatego że chcę dawać na scenie więcej niż tylko i wyłącznie „granie”. Zależy mi wspaniałym widowisku z żywymi instrumentami i wokalem. Nie wiem czy moja muzyka jest wyjątkowa, ale ja jestem w niej szczera sama ze sobą i dla mnie właśnie taka jest – dodaje.
Materiał został opublikowany w ramach współpracy z Manufaktura Sztuki
TEKST: Manufaktura Sztuki
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
????♀️
Utworu Cma nie słuchałem, żeby nie dostać zawału. Ale wynurzenia i słowotok wokalistki wbijają w fotel. Wiem ,że niektórzy artyści najpierw piszą tekst a później jest muzyka. Ale to już chyba nie jest nowatorskie. Prima aprilis.
Utworu Cma nie słuchałem, żeby nie dostać zawału. Ale wynurzenia i słowotok wokalistki wbijają w fotel. Wiem ,że niektórzy artyści najpierw piszą tekst a później jest muzyka. Ale to już chyba nie jest nowatorskie. Prima aprilis.