
Dopiero na emeryturze zainteresowała się wiedzą o Kociewiu. Teraz marzy o utworzeniu grupy prawdziwych pasjonatów, którzy chcieliby poznać Kociewie od podszewki
Mirosława Gołyska to rodowita Kociewianka. Obecnie mieszka w Belnie w gminie Jeżewo. Swoją pasję i miłość do Kociewia odkryła będąc już na emeryturze. – Gdy szłam z wnukiem na spacer w świeckim amfiteatrze zobaczyłam namalowane wzory kwiatowe, takie same jak u mojej babci na poduszce w izbie niedzielnej, gdzie w kącie był ołtarzyk. Tak mnie to zafascynowało, że zaczęłam drążyć w literaturze oraz internecie. Wtedy odkryłam, że ja jestem Kociewianką i wstyd mi było, że nic na ten temat nie wiem - wyznaje pani Mirka. Od tego czasu kobieta bardzo wnikliwie zaczęła poszukiwać wszystkich informacji na ten temat. Jak się okazało Kociewie towarzyszy jej od zawsze. Swoje poszukiwania zaczęła od najbliższego otoczenia przeszukując strych w domu, w którym się wychowywała. Znalazła przepisy kulinarne swojej babci. – Staram się w miarę możliwości odtworzyć haft, kulinaria kociewskie oraz gwarę - wymienia.
Kiedy pani Mirka miała siedem lat babcia nauczyła ją haftu. - Już wtedy nieświadomie uczyłam się wyszywać kociewskie wzory na makatkach, obramowaniach chustek. Dopiero teraz mam świadomość, że chodziło o owe wzory – wspomina. – Teraz głównie wyszywam serwety, ale ostatnio również zdarza się tworzyć wzory na odzieży - dodaje.
Pani Mirka zawsze, jeśli to możliwe promuje Kociewie. – Wszędzie, gdzie jestem staram się mówić, że jestem Kociewianką. W domu, gdy spodziewam się gości, na obiad przygotowuje koniecznie kociewskie danie, a na deser smażę ruchanki – mówi.
Z chęcią dzieli się swoją pasją do Kociewia z innymi. Często bierze udział w różnych projektach związanych z tą tematyką. – Jeszcze przed pandemią zostałam poproszona o przeprowadzenie warsztatów dla dzieci z haftu kociewskiego, bardzo chętnie wzięłam w nich udział, ponieważ lubię zarażać swoją pasją innych, a w szczególności najmłodsze pokolenie - przyznaje. Co jakiś czas pani Mirka gości również w przedszkolu swojego wnuka pokazując dzieciom co to jest Kociewie.
Już jako członkini koła gospodyń wiejskich w Belnie często brała udział w wyjazdach promujących naszą małą ojczyznę m. in. na wojewódzkich dożynkach, Festiwalu Smaków w Grucznie czy imprezach w Minikowie.
- Jeszcze przed pandemią udało mi się przed świętami Bożego Narodzenia przedstawić szerszej publiczności tradycję kociewskich gwizdunów – opowiada pani Mirka. – W to przedsięwzięcie było zaangażowanych wiele osób i co cieszy najbardziej, również z chęcią uczestniczyły w nim dzieci i młodzież. Uczyły się wtedy śpiewać w gwarze kociewskiej, co nie jest wcale łatwe, ale jak najbardziej podołały temu wyzwaniu - dodaje.
- Moim największym marzeniem jest wystawienie inscenizacji „Wesela Kociewskiego”, gdzie pokazane są wszystkie tradycje związane z weselem na Kociewiu z tradycyjnymi strojami, muzyką i tańcem – zdradza nam pani Mirka. – Chciałabym również stworzyć taką grupę prawdziwych pasjonatów, którzy chcieliby poznać, tak od podszewki, to nasze Kociewie – dodaje.
TEKST: MAGDALENA ZIÓŁKOWSKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie