Reklama

Miodu jest coraz mniej. Trudny czas dla pszczelarzy

Niektórych rodzajów miodu nie było w ostatnich latach w ogóle. Pszczelarze wierzą, że w końcu nadejdą dla nich lepsze czasy

Niektóre źródła podają Alberta Einstein’a za autora stwierdzenia, że po wyginięciu pszczół ludziom pozostaną jeszcze 3-4 lata egzystencji. Przepisywanie tych słów najsłynniejszemu fizykowi jest prawdopodobnie błędem, jednak samo twierdzenie ma w sobie wiele prawdy. 

Pszczoły są bardzo ważną częścią naszego ekosystemu. Żyją zarówno na wolności, jak również są hodowane, na wszystkich, za wyjątkiem Antarktydy, kontynentach na Ziemi. Odpowiedzialne są za zapylanie roślin, a co za tym idzie produkcję żywności. Brak pszczół odbiłby się bardzo negatywnie na dostępności nie tylko warzyw i owoców, które są bardzo ważnym elementem diety każdego człowieka, ale także niektórych roślin paszowych, wykorzystywanych w hodowli zwierząt. Przy okazji zapylania roślin pszczoły produkują miód, który od dawna jest uznawany za jeden z najbardziej wartościowych produktów naturalnego pochodzenia. Korzystnie wpływa na układ krążenia, jest łatwo przyswajalny i nie obciąża serca, wykazuje też działanie uspokajające, a jest to dopiero początek listy zalet tego złocistego płynu. 

Prozdrowotne właściwości jak i satysfakcja płynąca z posiadania własnej pasieki powodują coraz większy wzrost zainteresowania pszczelarstwem. Coraz więcej osób stawia ule na swoich działkach. 10 lat temu Koło Pszczelarskie w Świeciu liczyło 11 członków, 5 lat później 20, dzisiaj jest ich 34. Tendencja ta napawa optymizmem, jednak ostatnie lata to czas trudnych wyzwań dla właścicieli uli. Starsi pszczelarze mają nadzieję, że to nie zniechęci nowych członków ich koła.

Mimo dużego zainteresowania pszczelarstwem i wzrostu liczby uli, ilość miodu w poprzednich latach drastycznie spadła. Jak twierdzą doświadczeni pszczelarze, głównymi przyczynami były. Przez to lipowego miodu było niewiele. Sławomir Wnuk pszczelarz z Lniana zwykle zbierał z jednego ula 20 - 25 kg miodu lipowego. W zeszłym roku było to zaledwie 3,5 kg, co stanowi zaledwie 14 proc ubiegłorocznych zbiorów. – Chyba nie powinienem narzekać, znam pszczelarzy, którzy nie zebrali kilograma lipowego miodu, a nawet musieli dodatkowo dokarmiać pszczoły - opowiada pan Wnuk. Spadek ilości dotyczy każdego rodzaju miodu. W przypadku rzepakowego, zwykle można się spodziewać ok. 15 kg z ula. W dobrych pasiekach udało się zebrać w granicach 7 – 8 kg.

W związku z małą ilością miodu, jego ceny w zeszłym roku wzrosły. Jednak nie tak drastycznie, jak można byłoby się spodziewać po tak słabych zbiorach. Za słoik miodu lipowego o poj. 1,1 kg w zeszłym roku trzeba było zapłacić ok. 45 zł, to 3 złote więcej niż w 2019 roku. Rzepakowy złocisty płyn był o 2 zł droższy w porównaniu do poprzednich lat, jego cena wynosiła 32 zł. Za to cena 450g pyłku pszczelego wyniosła 40 zł i jest to wzrost o 5 zł.

Ważne jest też skąd miód pochodzi. – Często zagraniczne miody nie są tak wartościowe jak polskie. Zdarza się, że konsumenci chcą zaoszczędzić kilka złotych i kupują tańsze, w wiele gorszej jakości miody. Najlepiej jest zaopatrywać się w miód u znanego dostawcy – przekonuje pan Wnuk. Ciężko jest ocenić pszczelarzom jak sytuacja będzie wyglądała w tym roku. Na razie sprawdzają jak zwierzęta przetrwały zimę. Wbrew pozorom mróz im nie zagroził. Te owady nie boją się niskich temperatur. Dużo większych szkód może im wyrządzić deszczowa i wietrzna pogoda. – Za wcześnie jest, by ocenić, jak zapowiada się ten rok. Wiele może się jeszcze wydarzyć - mówi Sławomir Wnuk. – Miejmy nadzieję, że w końcu nadeszły lepsze lata dla pszczelarzy – dodaje z uśmiechem.

Ewelina Siczek

 

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do