Reklama

Mikołaj Topór nie boi się sportowych wyzwań

Mikołaj Topór ze Świecia jest przykładem na to, że ciężką pracą na treningach można zmienić siebie i osiągnąć nawet to, co wcześniej wydawać się mogło być mało realne

Mikołaj Topór (rocznik 2001) jako dzieciak nie odmawiał sobie chipsów, fast foodów, słodyczy, a do tego pił niezdrowe napoje. Stąd wzięła się ksywka „Kebab”, która przyrosła do niego jeszcze w czasach podstawówki. Jednak dzięki sportowemu trybowi życia potrafił pozbyć się dawnych nawyków oraz zmienić swoją sylwetkę. Zaczął jak większość chłopców, czyli od piłki nożnej.

- Zacząłem trenować we Wdzie 12 lat temu – informuje Mikołaj Topór. - Nikt mnie do tego nie namawiał, choć wcześniej w piłkę grali tata i wujek. Zapisałem się do drużyny, która właśnie tworzyła się. Pierwszym trenerem był Tomasz Walczak. Później pracowałem z wieloma szkoleniowcami. Każdy trener, którego spotkałem na swojej drodze, przekazał mi cenne wskazówki i mnie czegoś nauczył.

W zespołach młodzieżowych popularny „Kebab” był najczęściej rezerwowym. Niewielu zapewne postawiłoby pieniądze na to, że od 2019 roku będzie on zawodnikiem pierwszej drużyny Wdy.

- Byłem rezerwowym, ale nie demotywowało mnie to, żeby zakończyć przygodę z piłką - zapewnia. - To, że większość czasu spędzałem na ławce rezerwowych pokazało mi, że trzeba to zmienić, zacisnąć zęby i trenować jeszcze ciężej. Chciałem pokazać trenerowi, że stać mnie na grę w pierwszej jedenastce.

Debiut w pierwszej drużynie seniorów

Mikołaj po ukończeniu wieku juniora młodszego trafił do zespołu Wdy II/Tor Świecie, który zgłoszony został do A klasy w sezonie 2018/19. W rundzie jesiennej u trenera Karola Maliszewskiego otrzymywał szansę gry, choć tylko dwa razy znalazł się w wyjściowym składzie. W rundzie rewanżowej u Zbigniewa Kaczmarka grał niewiele. Przypomnijmy, że wiosna ‘2019 była przejściowa w świeckim klubie. Po wycofaniu Wdy z rozgrywek III ligi A-klasowe rezerwy stały się z automatu pierwszym zespołem seniorów, chociaż w dokumentach wciąż figurowała nazwa Wda II/Tor. Grali w nich głównie piłkarze, którzy zostali z kadry trzecioligowca. Oficjalnie w pierwszej drużynie Wdy Mikołaj zadebiutował w meczu klasy okręgowej w Jabłonowie Pomorskim, który odbył się 10 sierpnia 2019 r. Trener Dariusz Jackiewicz wpuścił go na boisko w 56. min. Potem kilka razy szkoleniowiec wystawiał „Kebaba” w wyjściowym składzie na prawej obronie.

- Jako dzieciak zacząłem chodzić na mecze seniorów Wdy i bardzo chciałem zagrać kiedyś w pierwszej drużynie – zdradza Mikołaj Topór. - I to się wydarzyło. U wielu ludzi mogło wywołać to zdziwienie, ale udowodniłem trenerowi poprzez zaangażowanie i ciężką walkę, że stać mnie na grę w tym zespole.

Kalistenika, biegi ...

Drugą ważną dyscypliną sportową  w życiu naszego bohatera stała się kalistenika, która też wpłynęła na niego jako piłkarza. Trenuje ją w Street Workout Świecie.

- Przygodę z kalisteniką zacząłem trzy lata temu jeszcze w gimnazjum – wspomina wychowanek Wdy. - Na treningi namówił mnie kolega. Początkowo myślałem, że to nie dla mnie dyscyplina, że się tylko zawstydzę jak pójdę. Po pierwszych zajęciach wszystko mnie bolało, lecz taka forma treningu spodobała mi się. Ujęła mnie wspaniała atmosfera oraz ludzie, których poznałem. Teraz mogę powiedzieć, że warto było zacząć ćwiczyć. Gdybym tego nie uczynił, to zapewne nie grałbym już w piłkę i nie wyobrażam sobie jakbym teraz wyglądał. Przez te trzy lata bardzo poprawiły mi się sylwetka, kondycja, siła, samopoczucie. Wszystko zawdzięczam trzem trenerom – Dawidowi Chmarzyńskiemu, Sebastianowi Cichemu i Mateuszowi Lemanowi. Oni byli i są dla mnie dużą dawką motywacji, a w trudnych momentach potrafią wesprzeć.

Mikołaj Topór lubi podejmować sportowe wyzwania. Brał udział w maratonach zumby czy też kangoo jumps. Ma za sobą również starty w biegach długodystansowych (m.in. bieg rycerski i półmaraton Mondi) oraz terenowej masakrze.

- Startując w nich nikomu nie chciałem nic udowadniać – zapewnia. - Chciałem sprawdzić swój organizm, kondycję i siłę innych mięśni. Biegi były na różnych dystansach i nawierzchniach. Najwięcej, 30 kilometrów przebiegłem podczas 24-godzinnego maratonu WOŚP. Półmaraton Mondi i terenowa maskara są to dwa różne rodzaje biegów, ale oba były bardzo ciężkie. Na dziś twierdzę, że półmaraton był trudniejszy.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do