
Kariera Mieszko Materny nabiera tempa. Młody bramkarz chcąc rozwijać swój talent będzie musiał najprawdopodobniej opuścić Wdę Świecie
Mieszko Materna w lutym ukończył 16 lat. Przygodę z piłką nożną zaczął w Dziecięcej Akademii Piłkarskiej w Toruniu. Miał sześć lat, gdy na pierwszy trening w niej zaprowadził go ojciec Miłosz, który zresztą był pierwszym trenerem. Jako młodzik i trampkarz młodszy Mieszko grał w Włókniarzu Toruń. Nie od razu był bramkarzem.
- Swoją przygodę z piłką rozpoczynałem jako prawy pomocnik – wspomina Mieszko Materna. - Na jednym z obozów sportowych doznałem drobnej kontuzji. Aby nie marnować obozu stanąłem w bramce. I zaiskrzyło. Nie mam jednego ulubionego bramkarza. Za grę nogami i na przedpolu oraz interwencje lubię Buffona, ter Stegena, De Gea i Oblaka. Podpatruję każdego z nich i staram się wyciągać naukę dla siebie.
Wydawało się, że z Włókniarza młodemu golkiperowi bliżej powinno być do Elany. Tymczasem latem 2017 roku trafił on do Świecia.
- Duży wpływ na to miał trener Damian Ejankowski – nie ukrywa torunianin. - Bardzo spodobał mi się jego plan wejścia z drużyną do Centralnej Ligi Juniorów U-15. Dodatkowo czułem, że wierzy we mnie mocno. Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Myślę, że pokazałem nie raz, że nie boję się wyzwań. Udało się awansować, po wygranych barażach. Była to niesamowita przygoda. Należy pamiętać, że w momencie kiedy przechodziłem do Wdy, drużyna seniorów grała na tym samym poziomie rozgrywkowym co Elana Toruń, czyli III lidze.
Mieszko Materna jesienią zeszłego roku znalazł się w szerokiej kadrze trzecioligowej drużyny ze Świecia. Pod nieobecność Daniela Semraua był w kilku spotkaniach rezerwowym bramkarzem. Oficjalny debiut w pierwszej drużynie Wdy zaliczył 13 kwietnia tego roku w meczu A klasy z GLKS Dobrcz-Wudzyn (1:1). Wiele wskazuje na to, że zdolny bramkarz może w czerwcu zmienić barwy klubowe. Dobre występy w „centralce” nie pozostały bez echa. Zimą przebywał na testach w Jagiellonii Białystok na obozie w Mrągowie. Na początku kwietnia informowaliśmy o wyjeździe do Fortuny Düsseldorf.
- Sam byłem zaskoczony tym wyjazdem do Niemiec – zdradza Mieszko Materna. - Pomógł mi w nim prezes Krzysztof Kosecki, który wspierał mnie też na miejscu. Za możliwość przeżycia takiej przygody jestem mu ogromnie wdzięczny. Mam nadzieję, że zostawiłem po sobie dobre wrażenie. Pobyt w Düsseldorfie trwał sześć dni, czyli cały mikrocykl. Pierwszego dnia odbyłem trening indywidualny z trenerem bramkarzy zespołu Fortuny. Następne dwa dni trenowałem z drużyną U-23, czyli rezerwami pierwszego zespołu grającego w Bundeslidze. Ostatni dzień to zajęcia z zespołem U-17.
Mieszko miał okazję na własne oczy porównać polską myśl szkoleniową z niemiecką, a także bazy treningowe.
- Głównie co rzucało się w oczy to była intensywność treningowa – podkreśla bramkarz. - Nie umniejszam niczego naszym zawodnikom, ale w Niemczech treningi były zdecydowanie cięższe. Kładziono dużą uwagę na siłę i motorykę. Przede wszystkim mocna, fizyczna piłka z wysoką motoryką, dokładnie tak jak to możemy zobaczyć w przypadku niemieckich drużyn klubowych lub reprezentacji.
Szesnastolatek wkrótce musi zdecydować co dalej? Czy zostać we Wdzie na najbliższe lata, czy spróbować sił w klubie z większymi możliwościami i aspiracjami, z którym można walczyć o wyższe cele.
- W chwili obecnej stoję na rozdrożu. Kończę gimnazjum i muszę podjąć decyzję, co do szkoły średniej. Cieszy mnie zainteresowanie ze strony innych klubów, aczkolwiek na chwilę obecną skupiam się, aby pomóc zespołowi juniorów młodszych Wdy w osiągnięciu jak najlepszego wyniku w I lidze. Jeśli jednak doszłoby do przenosin, to korzystając z okazji chciałbym już teraz podziękować wszystkim osobom, z którymi miałem przyjemność pracować w Świeciu – kończy Mieszko Materna.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie