Mieszkańcy Dragacza nie chcą chodzić w gumiakach. Czekają na remont drogi, ale mnożą się trudności

Jak długo będziemy brnąć przez błoto, a nasze samochody będą uszkadzane na dziurach? - pytają mieszkańcy drogi gminnej między stacją Generon a Szkołą Podstawową w Dragaczu

- Droga ta jest w fatalnym stanie od wielu lat, a wykonanie kanalizacji znacznie pogorszyło jej stan - piszą w petycji mieszkańcy. - Do wyrównania drogi użyto niewłaściwego materiału, co powoduje jej rozmiękania na głębokości do około 50 cm. Przy deszczowej pogodzie trudno ją pokonać samochodem, nie mówiąc o przejściu. Niestety, codziennie zmuszeni jesteśmy z niej korzystać w drodze do szkoły, sklepu, czy drogi wojewódzkiej. Nadmieniamy, że próby doraźnego wyrównania przy pomocy ciągnika są nieskuteczne - dosłownie jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto - dodają.

W zeszłym roku przebudowany został odcinek na równoległej trasie, w okolicach Białej Karczmy i wału. Prace jednak utknęły. - Według zapewnień władz gminy na zebraniach sołeckich remont kolejnego odcinka miał być wykonany w tym roku - mówią mieszkańcy. - Jednocześnie zaznaczamy, że jako jedyna wieś w gminie współfinansowaliśmy wykonanie projektu z funduszu sołeckiego, licząc na szybką poprawę stanu dróg w naszej miejscowości, a co za tym idzie również jakości życia na miarę XXI w. - dodają.

Wójt Dragacza Dorota Krezymon zapewnia, że przebudowa wyżej wymienionego odcinka się odbędzie. Niestety będą opóźnienia. Gmina zarezerwowała na ten cel 1,9 mln zł, do tej inwestycji fundusz sołecki dołożył 24 tys. zł.

Projektowanie zakończyć miało się w marcu, a przetarg na wykonanie przebudowy miał być ogłoszony w kwietniu. - Niestety 11 lutego projektanci z dwóch niezależnych biur projektowych poinformowali mnie o wynikach badań geologicznych, które całkowicie zmieniają koncepcję pracy - mówi Dorota Krezymon. - Analiza możliwości odprowadzenia wód opadowych z tego terenu do istniejących rowów melioracyjnych za pomocą kanalizacji deszczowej wykazała brak możliwości zastosowania tego rozwiązania. Niestety, nieliczne istniejące jeszcze rowy są zbyt płytkie, by przyjąć taką ilość wód. Ich pogłębienie, zwłaszcza na odcinku przy drodze do rozwidlenia w kierunku Mątawy, ze względu na gęstą zabudowę spowodowałoby obsunięcie się budynków - dodaje.

Jak informuje wójt, analiza specjalistów wykazała, że gleba tam składa się z iłów i gliny, co nie pozwala na rozsączanie wód opadowych za pomocą drenów. - Rozwiązanie, jakie wskazali projektanci to wymiana gruntu do głębokości 1,5 m i zastosowanie gruntów przepuszczalnych typu żwir, co pozwoli na zamontowanie skrzyń rozsączających, które będą magazynowały wody opadowe, odprowadzały je i stopniowo rozsączały - mówi Dorota Krezymon. - Niestety, potem okazało się, że aby skrzynie rozsączające zachowały 20-letnią gwarancję, konieczna byłaby wymieniena gruntu na głębokości aż 6 m. To jest niewykonalne na tym odcinku - dodaje.

Wójt zapewnia, że po ekspertyzie projektantów zaczęły pojawiać się jeszcze alternatywne propozycje rozwiązania problemu drogi gminnej w Dragaczu. - Nie chcę na razie ich opisywać, bo jest na to za wcześnie - mówi Dorota Krezymon. - Mogę tylko powiedzieć, że inwestycja zostanie zrealizowana. Niestety, trzeba rozpocząć kolejne prace projektowe i z tego względu przebudowa będzie przełożona na 2023 r. - dodaje.

Fot. Droga we wsi Dragacz

Zdjęcie przedstawia odcinek drogi utwardzonej w pierwszym etapie inwestycji, w 2019 r.