
Gospodarze z gminy Nowe rozwijają się dzięki programom unijnym. Ze stada 15 krów rozwinęli hodowlę do 500 sztuk
Krzysztof Pastuszka prowadzi wraz z ojcem i bratem gospodarstwo rolne we wsi Bochlin i Twarda Góra. Na 300 ha ziemi sieją pszenicę, rzepak, jęczmień oraz pszenżyto, 100 ha stanowią użytki zielone. Ojciec pana Krzysztofa zajmował się hodowlą owiec oraz trzody chlewnej. Jednak gdy cena żywca spadła poniżej opłacalności gospodarz zainteresował się nową rasa bydła, którego hodowlę miał okazję zobaczyć będąc na wycieczce w Austrii.
Zainspirowany nowymi możliwościami postanowił zmienić profil gospodarstwa. W 2000 roku jako jeden z pierwszych rolników w Polsce sprowadził z zagranicy francuską, mięsną rasę bydła Limousine, która jest bardzo popularna na całym świecie ze względu na mięso o doskonałych właściwościach smakowych. Początkowo stado liczyło 15 krów. Rozrastało się w wolnym tempie z racji, iż zwierzęta hodowane są w cyklu zamkniętym, tzn. krowy pokrywane są haremowo. Kiedy jednak nadejdzie taka potrzeba gospodarze kupują nowy materiał genetyczny. Za byka o dobrym pochodzeniu trzeba zapłacić na rynku zagranicznym ok 15 tys. zł. Natomiast w Polsce, zwierzę takie kosztuje w granicach 8–10 tys. zł. Dzisiaj w gospodarstwie państwa Pastuszka jest 500 szt. bydła, a rolnicy średnio 1-2 razy do roku wymieniają materiał rozrodczy, aby dbać o dobrą kondycję stada.
Bracia wraz z pracownikiem codziennie o 6.30 rozpoczynają dzień od, karmienia i doglądania zwierząt, co średnio zajmuje im ok 4 godziny. Bydło zjadają ok. 15 ton pożywienia dziennie. Otrzymują paszę, kiszonki oraz słomę jęczmienną. Bydło jest podzielone do karmienia w zależności od wieku i grup żywieniowych. Gospodarze nie muszą codziennie wyrzucać obornika, sposób prowadzenia hodowli pozwala na wyrzucanie go co kwartał. Po nakarmieniu i zadbaniu o zwierzęta pan Krzysztof zajmuje się najpotrzebniejszymi sprawami, w zależności od tego co aktualnie dzieje się na polu np. sianiem, nawożeniem, a jesienią naprawą i konserwacją maszyn. Bydło, zanim zostaje sprzedane, jest hodowane w gospodarstwie ok. 20 miesięcy. To pozwala osiągnąć wagę byka na poziomie 750 kg, jałówki ważą nieco mniej.
Państwo Pastuszka swoje zwierzęta sprzedają za ok. 8- 9 zł netto za kg. – Zdarzało się , że cena przekraczała nawet 10 zł netto za kg – wspomina gospodarz. – Warto zapłacić tyle za mięso o najwyższej jakości – dodaje. Wcześniej zwierzęta z hodowli w głównej mier ze trafiały do Libanu, do którego eksportowane jest ponad 30 proc. polskiej produkcji bydła mięsnego. Sytuacja diametralnie zmieniła się po tegorocznym wybuchu saletry amonowej w porcie w Bejrucie. Teraz mięso sprzedawane jest na rynku krajowym oraz eksportowane na zachód. – Najważniejsze to umieć się dostosować – mówi pan Pastuszka.
Rolnicy starają się rozwijać swoje gospodarstwo. Udało im się pozyskać dofinansowania z 3 programów unijnych, m.in. na zakup maszyn, takich jak ciągnik, zgrabiarka, czy owijarka. Mają nadzieję, na pozyskanie dodatkowych środków na dobudowę obory. – Wszyscy ciężko pracujemy, aby gospodarstwo mogło sprawnie funkcjonować, jednak nigdy nie możemy być pewni jutra. Władza mnoży przepisy w zastraszającym tempie. – oznajmia pan Krzysztof. – Nie są to ustawy, które mają pomóc polskiemu rolnikowi. Wręcz przeciwnie ciągle napotykamy na opór i niechęć. Stale utrudnia się nam funkcjonowanie – mówi rozżalony. Młody rolnik jest aktywnym działaczem AGROunii oraz jej liderem w powiecie świeckim. Leży mu na sercu dobro polskiego rolnictwa dlatego zachęca okolicznych gospodarzy do aktywności póki sytuacja na rynku się nie zmieni. Mimo trudnej sytuacji i poczuciu ogromnego braku stabilizacji rolnik z Bochlina cieszy się, że wybrał tę drogę. – Rolnictwo zawsze mnie interesowało cieszę się , że mogę robić to co lubię. Praca wydaje się wtedy dużo lżejsza – dodaje z uśmiechem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratuluje perspektywicznego oraz odważnego myślenia.