Reklama

Krowy Skorfy na wypasie w Wielkim Konopacie. Wojciech Grześkowiak opowiada dlaczego wybrał rasę Limousine

Na miejscu plantacji wierzby energetycznej gospodarz postanowił przywrócić łąki i pastwisko na których dziś wypasają się krowy rasy Limousine

Firma Skorfa została założona 21 lutego 1997 r. przez dwóch rolników. Przez lata zajmowała się wieloma branżami m.in. transport, budownictwo, utrzymanie dróg. To jednak obsługa rolnictwa i tematy związane z rolnictwem były głównym przedmiotem działalności. Był czas, że spółka zajmowała się pozyskiwaniem biomasy pochodzenia rolniczego. Mieli nowoczesny sprzęt do zbierania słomy zbóż, miskanta, siana z przeznaczeniem na pellet. Założyli jedną z największych w kraju plantacji wierzby energetycznej. Wtedy nawiązała się współpraca z Mondi S.A. - Idealnym rozwiązaniem wydawało się nabycie nieużywanych od dawna rolniczo 200 ha ziemi między Wielkim Konopat, a Przechówkiem -  wyjaśnia mgr. inż. Wojciech Grześkowiak, prezes zarządu firmy Skorfa Sp z o. o. - Wprawdzie wymagały one ogromnych nakładów rekultywacyjnych, to jednak ze względu na spory kompleks uprawny i położenie, zasobny w wodę teren idealnie nadawał się na założenie plantacji wierzby energetycznej - dodaje.

Niestety w związku z załamaniem się rynku biomasy rolnej powrócono do łąk i pastwisk. Od 2005 r. firma zajmuje  się hodowlą bydła mięsnego. - Posiadamy 200 sztuk mamek rasy Charolaise i 50 mamek rasy Limousine -  mówi Wojciech Grześkowiak. - Trzy duże obory, w których znajdują się zwierzęta są oddalone o 80 km. Transport pasz objętościowych tj. siana lub sianokiszonki na taką odległość jest zbyt kosztowny, logicznym rozwiązaniem wydaje się przewiezienie bydła do miejsca powstawania pasz, a nie odwrotnie - dodaje. 

Rolnik zdecydował się na budowę nowej obory w Przechówku. Przygotowania trwały dość długo, ale udało się zdobyć pozwolenie na budowę oraz dofinansowanie unijne w wysokości 0,5 mln zł z PROW w ramach rozwoju produkcji bydła mięsnego. - Siedziba firmy Skorfa jest w gminie Dobrcz (powiat bydgoski) to jednak świetne relacje i przychylność co do inwestycji przekonała nas do inwestowania w gminie Świecie. Projekt wykonała Firma Myk-Konstrukcje z Pruszcza, podobnie z Pruszcza pochodzi firma głównego wykonawcy - Edyta i Andrzej Koszowski. Instalacje bezbłędnie wykonała firma Iwony Zagert ze Świecia - komentuje Grześkowiak.

Obiekt ma 1500 m kw i jest samowystarczalny pod względem prądu – fotowoltaika 10 kW i wody. Posiada również wygodne pomieszczenia socjalne dla obsługi oraz duże wybiegi i bezpośredni dostęp do 200 ha pastwisk dla zwierząt. - Właśnie dlatego zdecydowaliśmy na utworzenie tu stada rasy Limousine, które zaczęliśmy tworzyć od pierwszych trzech krów: Rudej, Białek i Czarnej, które w Przechówku czeka zasłużona emerytura. Po cichu liczymy na to, że to stado, będąc rogate i dość ruchliwe, będzie w stanie się obronić przed wilkami, które niestety podchodzą coraz bliżej gospodarstw i niczego się nie boją - dodaje. 

Bydło żywi się głównie tym co zbierze na łące, a w oborze podgryza siano zebrane z okolicznych pól. Ma też stały dostęp do wody oraz lizawek, które dostarczają im niezbędnych minerałów. - Tylko cielaki mają stały dostęp do paszy treściwej, bo powinny przybierać około 1,2 - 1,3 kg dziennie - komentuje Grześkowiak. - Do dalszego chowu oddajemy je kiedy mają od 6 - 7 miesięcy i około 200-250 kg wagi. Odbiorców mamy stałych. Niestety cena 12-13 zł za kg mam stałą od wielu lat, mimo że wszystko drożeje: paliwo, nawozy, usługi. Opłacalność w rolnictwie jest bardzo mała, każda inwestycja to duże ryzyko. Tylko rolnicy wiedzą ile trzeba cierpliwości, odwagi i konsekwencji w działaniu zwłaszcza, że dochodzi jeszcze wiele spraw, na które nie mamy wpływu np. pogoda ,choroby, polityka rolna. Choć obawy są zawsze to jednak z optymizmem trzeba patrzeć w przyszłość. Nie wyobrażamy sobie, aby hodowla bydła mięsnego przy tak ograniczonych kosztach produkcji była nieopłacalna. dodaje. 

Gospodarz stawia na naturalne zapłodnienie. - W stadzie ponad 50 krów byk ma co robić i na siebie zarobi. Poza tym zwierzęta same najlepiej wiedzą kiedy są gotowe. Żeby dbać o zdrowie krów i dobry genetycznie materiał, co roku wymieniam byka, który będzie w oborze w czerwcu i lipcu. Wszystko po to, żeby wycielenia miały miejsce w marcu i kwietniu, kiedy zwierzęta można przytrzymać w oborze. Od maja całe stado może już paść się na łące - komentuje. 

Wiele z krów państwa Grześkowiaków ma swoje imiona. Zwierzęta są spokojne, bo jak podkreśla córka gospodarza czytają im książki, krowy słuchają muzyki. - Choć staramy się nie przywiązywać do zwierząt nie zawsze to wychodzi - komentuje rolnik. - Prowadzę też dokładną selekcję zwierząt. Jeżeli krowa przez dwa lata nie wychowa cielaka, bo nie pozwala do niego dojść, pomóc sobie to nie może pozostać w stadzie. Czasami zwierzę dyskwalifikuje charakter, bo zdarzają się krowy złośliwe, które atakują ludzi. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie mojej rodziny, więc takie zwierzę nie może zostać w gospodarstwie - dodaje. 

Z 250 krów każdego roku Grześkowiak odstawia do dalszego chowu około 230 cielaków. - W tym roku eksperymentalnie zostawiłem 40 cielaków, żeby utuczyć je do 900 kg. Mamy dużo miejsca, 170 ha kukurydzy i siana pod dostatkiem to dlaczego nie spróbować - komentuje. 

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do