
Branża fitness jest jedną z tych, które najbardziej ucierpiały z powodu lockdownu związanego z koronawirusem. 28 maja, po siedmiu miesiącach zamknięcia, ponownie ruszyły siłownie i inne obiekty sportowe. Jak radzą sobie lokalne kluby sportowe?
- Ledwie przetrwaliśmy lockdown - mówi Paula Jaworska, właścicielka studia fitness Strefa Świecie, w którym prowadzona jest m.in. nauka pole dance (rodzaj akrobatycznego tańca na rurze). - Muszę przyznać, że byliśmy w ciężkiej sytuacji i staliśmy przed decyzją - zamknąć czy utrzymać trzy szkoły. Poza Świeciem, działamy też w Toruniu i Gdańsku. Postanowiliśmy walczyć o przetrwanie. Nie załapaliśmy się jednak na wszystkie możliwe formy wsparcia od państwa. Trochę to było z naszej winy, bo nie o wszystkich możliwych opcjach dowiadywaliśmy się na czas, nie wszystkie wnioski udało się nam złożyć w terminie - dodaje.
Nie zawiedli jednak stali kursanci. - Wspierali nas jak mogli - przyznaje właścicielka Strefy. - Kupowali na przykład karnety z wyprzedzeniem, na zajęcia po lockdownie. Dużo pomógł nam również właściciel lokalu w Świeciu, który wynajmujemy. Otrzymaliśmy od niego prolongatę i obniżkę czynszu na czas zamknięcia - dodaje.
W Strefie Świecie obyło się bez zwolnień. - To był dla nas priorytet, by żadnego pracownika nie zwalniać - tłumaczy Paula Jaworska. - Nasi instruktorzy mają niszowe umiejętności i ciężko by im było znaleźć pracę w tych trudnych czasach w innym miejscu. Tym bardziej, że prowadzimy jedyną szkołę pole dance w Świeciu i w okolicy. Większość kursantek po przerwie do nas wróciło. Choć okres, w którym otrzymaliśmy ponowną zgodę na prowadzenie działalności nie jest dla nas najlepszy. Za oknem jest ciepło i ludzie, jak co roku, wolą spędzać czas na świeżym powietrzu - dodaje.
- Najwięksi pasjonaci sportów siłowych już do nas wrócili - mówi Anna Żokowska, właścicielka siłowni Top-Notch działającej przy Hali Widowiskowo-Sportowej w Świeciu. - Pojawiają się też nowi klienci, choć na razie jest ich niewielu. Ludzie opowiadają nam, jak sobie radzili podczas lockdownu. Część z nich jeździła na rowerach i biegała po lasach, inni ćwiczyli na siłowniach zewnętrznych, pod chmurką. Niektórzy niestety sobie odpuścili, wyhodowali brzuszki i uzbierali trochę nadliczbowych kilogramów. Teraz nadrabiają stracony czas i wracają u nas do formy. By zachęcić klientów, poczyniliśmy nawet kilka drobnych inwestycji i zakupiliśmy nowe sprzęty do ćwiczeń - dodaje.
- Nasza Strefa Cardio już działa, choć późna wiosna i lato zawsze były najsłabszym okresem, jeśli chodzi o liczbę klientów - mówi Ariel Stawski, kierownik Parku Wodnego w Świeciu. - W trakcie lockdownu otrzymywaliśmy mnóstwo telefonów z pytaniami: czy już działamy i kiedy otwarcie. Na podsumowania przyjdzie czas we wrześniu, październiku, gdy ludzie wrócą z wakacji. To jesienią osób uprawiających sporty przybywa najwięcej - dodaje.
- Otworzyliśmy się w trudnym okresie, w którym zawsze z powodu pogody i wakacji było mniej klientów - mówi Barbara Browińska, współwłaścicielka fitness klubu i siłowni Next Gym w Świeciu. - Zainteresowanie naszą ofertą jest porównywalne do tego z czasów sprzed pandemii. Udało nam się utrzymać zatrudnienie, jeśli chodzi o stałych pracowników. Jedynie, instruktorzy, dla których nie byliśmy podstawowym miejscem zatrudnienia nie zarabiali u nas w czasie lockdownu, bo nie prowadzili zajęć. Częściowo skorzystaliśmy z pomocy państwa i przetrwaliśmy. Z przerażeniem patrzymy jednak w przyszłość. Tempo szczepień wyhamowało i obawiamy się czwartej fali zakażeń. Oczywiście działamy w pełnym rygorze sanitarnym, co wiąże się z ograniczeniami, jeśli chodzi o liczbę osób ćwiczących. Choć mamy dość dużą salę to fitnessu, bo aż 140-metrową, obowiązek przeznaczenia 15 m kw na jedną osobę znacznie komplikuje sprawę. Czekamy na 26 czerwca, wówczas zmienią się wytyczne i na jedną osobę będzie mogło już przypadać 10 m kw. - dodaje.
Fot. Strefa Świecie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie