Reklama

Jowita Szczęsna-Kminikowska marzy o własnej wystawie. Jej dzieła są brandowane nazwą JOVA [GALERIA]

Pani Jowita od niedawna mieszka w Drozdowie (gm. Świecie). Jej pasjami są sport i malarstwo. Od zawsze wiedziała, że będzie tworzyć obrazy

Jako nastolatka uwielbiała sport. Uczyła się w gimnazjum sportowym i trenowała piłkę ręczną. Kontuzja sprawiła, że jej dalszy etap edukacji dotyczył drugiego zainteresowania. Był to trudny wybór, wybrała bezpieczniejszą drogę.  Jej bliscy od dziecka zauważali u niej talent malarski i wspierali ją w początkach artystycznej drogi. Wybrała Liceum Plastyczne im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. - Początkowo bardzo się bałam, że sobie nie poradzę. Był to zupełnie inny świat, ale z czasem się tam odnalazłam. Wiele się tam nauczyłam i poznałam różne dziedziny sztuki, takie jak oczywiście malarstwo, ale także grafikę, rzeźbę, litografię, linoryt  czy rysunek – wspomina. Na studia wybrała się na wzornictwo, jednak czuła, że jej miejsce jest gdzie indziej.

Pani Jowita najczęściej tworzy obrazy olejne oraz rysunki ołówkiem. Najbardziej lubi sporządzać portrety. - Często dostaję zdjęcie osoby, którą mam narysować. Zawsze staram się wytworzyć jakąś więź z tą osobą, staram się ją trochę poznać. Lubię wiedzieć, jak ma na imię. Często patrzę na nią i myślę, jaka to osoba. Najzabawniejsze jest to, że często dobrze trafiam z tymi cechami i po rozmowie okazuje się, że ona naprawdę taka jest! – mówi.

W związku z portretami wiąże się pewna zabawna anegdota. - Czasami jest tak, że spotykam osobę, którą kiedyś malowałam. Myślę sobie: skąd ja ją znam? Ze względu na to, że spędziłam z tą osobą sporo czasu w mojej pracowni, mam ochotę się z nią przywitać, jednak później szybko uświadamiam sobie, że jednak się nie znamy – opowiada. Inną sytuacją jest ta, kiedy pani Jowita spotkała kobietę, której portret miała wykonać. - Dostałam jej zdjęcie, jednak często wyglądamy inaczej niż na fotografii. Dlatego ukradkiem się jej przyglądałam, żeby portret jak najbardziej uwidocznić to, jaka jest naprawdę  - mówi.

Według artystki najtrudniejsze są dla niej prace dotyczące jej bliskich. - Zawsze odczuwam wtedy większy stres. Nie chcę ich zawieść i chcę, aby portret wyszedł jak najlepiej. Kiedy pokazywałam mojej córeczce jej portret, czułam się jak na maturze. Na szczęście bardzo jej się spodobał – wyznaje.

Pani Jowita chciałaby powiązać swoją przyszłość z działalnością artystyczną. W jej marzeniach pojawia się także wizja swojej własnej wystawy. Malarka jest bardzo zaangażowana w różne akcje charytatywne. Wielokrotnie wystawiała swoje prace na licytacje, m.in. dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do