Reklama

Jarosław Świątek to pasjonat fotografii z Osia. Marzy mu się sesja w baśniowej scenerii [DUŻO ZDJĘĆ]

Trenował karate, ze stylu Kyokushin ma brązowy pas, a w Shorin-Ryu zielony, uwielbia jeździć na motocyklu, a od kilku lat pochłonęła go fotografia. Poświęca jej każdą wolną chwilę i wciąż chce się rozwijać

Pan Jarosław swoje pierwsze zdjęcia zaczął pstrykać aparatem Smiena na klisze, tuż po ukończeniu służby wojskowej. Skupiał się na uwiecznianiu imprez rodzinnych. Po dłuższej przerwie, wrócił ponownie do fotografii około 2000 roku, kiedy kupił pierwszy aparat cyfrowy. - Jednak tego bakcyla połknąłem dopiero w 2015 r. kiedy odkupiłem pierwszą „lustrzankę” od znajomego. Dzień w dzień fotografowałem pejzaże, portrety… - opowiada. - Skończyłem też szkolenie z fotografii u Bartka Marchlewskiego w Świeciu - dodaje. 

Warsztaty fotograficzne inspirują

Do tej pory pan Jarosław uczestniczy w warsztatach prowadzonych przez Bartosza Marchlewskiego, na których spotykają się ludzie o podobnych zainteresowaniach. - Można porozmawiać, wymienić się doświadczeniami. Każdy z nas ma inne podejście do fotografii i to jest fajne - podkreśla Świątek. - Prowadzący przygotowuje ciekawe tematy i zapoznaje nas z różnymi technikami: fotografowanie na kliszach, fotografia otworkowa. Nabieram też doświadczenia na imprezach. Fotografuję spotkania rodzinne, 18-nastki. Czasami trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby ustawiać parametry tak by zdjęcie wyszło w naturalnych kolorach i ostre. Traktuje te imprezy jako małe warsztaty - przyznaje. Razem z kółkiem fotograficznym wybrał się niedawno na sesję fotograficzną do Domu Dziecka w Chełmnie. - To miejsce jest magiczne. Wygląda jak dom dla dużej rodziny. Wychowankowie i opiekunowie są bardzo sympatyczni. Było widać, że są ze sobą zżyci. Na początku trochę się wstydzili, a później każdy chciał mieć zdjęcie z innym kolegą czy opiekunem. Były pojedyncze i grupowe fotografie. Atmosfera była świetna, ale jak człowiek wrócił do domu to zaczął się nad tym głębiej zastanawiać - dodaje.

Stara się fotografować zarówno krajobrazy, zwierzęta, makroświat (kwiaty, owady), ale robi także portrety, sesje plenerowe, a nawet gwiazdy i obiekty niebieskie. - Najbardziej lubię uwieczniać krajobrazy - przyznaje. - Wówczas nic mnie nie goni, stoję sobie z aparatem i czekam, aż słońce wyłoni się łaskawie zza widnokręgu, uroku dodają poranne mgły. To są baśniowe klimaty. Marzy mi się sesja na bagnach tylko szukam modelki, która chciałaby wstać o godz. 4 rano, żebym mógł uchwycić słońce przebijające się między drzewami, a na łódce Słowiankę z łukiem - planuje z uśmiechem.  

Dwa aparaty zabiera zawsze ze sobą

Stara się łapać najpiękniejsze chwile i momenty, dlatego dwa aparaty zawsze ma przy sobie. - Kiedy siedzę w pracy w pochmurny dzień i na niebie pojawi się trochę błękitu i piękne światło to od razu chwytam za aparat, żeby to uwiecznić - przyznaje. - Na zalewie udało mi się uchwycić kormorana i czaplę. Najładniejsze zdjęcia powstają w złotych godzinach. Nauczony doświadczeniem wiem, że nie warto uciekać zbyt szybko. Widowisko czasami robi się dopiero jak słońce schowa się za horyzontem - dodaje. 

Ma swoje ulubione miejsca. Jednym z nich jest przystań barkowa w Głogówku Królewskim nad Wisłą, latem brzeg Wisły od strony Chełmna.

Nie ma zamiaru pasji zmieniać w biznes. - Wolę robić to z doskoku, a nie z obowiązku - przyznaje. - Aktualnie przygotowuje sobie warsztat, gdzie będę mógł eksperymentować ze światłem i cieniem w jednym z pokoi w domu - dodaje. 

W fotografii bardzo dużo zależy od sprzętu jaki się wykorzystuje. - Canon R bardzo ładnie ostrzy, natomiast obiektyw 1.2 Canona bardzo dobrze radzi sobie w półmroku. Nowe cyfrówki na wysokim ISO też mało szumią - zauważa Jarosław Świątek, który o fotografii i sprzęcie czyta i wie bardzo dużo. - Każdy zakup obiektywu był u mnie bardzo przemyślany. Mam tzw. święty Grall Canona, czyli obiektyw ze światłem 1.2. Żadna inna firma nie stworzyła tak jasnego obiektywu z autofocusem. Ma małą głębię ostrości, dzięki czemu robi się nim bajkowe krajobrazy - dodaje. To nie jedyny obiektyw pana Jarosława. Obecnie ma jedną lustrzankę oraz aparat cyfrowy, a do tego cztery różne obiektywy (m.in. szerokokątny, portretowy, do robienia makro). - Już myślę o zakupie kolejnego - nie ukrywa. 

Kluczowe znaczenie ma obróbka zdjęć

Po sesji z reguły zdjęcia wymagają obróbki. - Zwykle poprawiam trochę światło, kontrast, balans bieli. Uważam, że surowe zdjęcia są zbyt mdłe - przyznaje Świątek. - Aparat nie jest w stanie odzwierciedlić tego co widzi ludzkie oko, dlatego konieczna jest korekta. Widzimy tyle tonacji barw, że nawet współczesne lustrzanki najwyższej klasy nie są w stanie dorównać naszemu wzrokowi - dodaje. 

Gdzie się tego wszystkiego nauczył? - Wyszukuję sobie filmików na You Tubie, gdzie krok po kroku pokazują jak obrabiać zdjęcia - mówi. - Mam swoich ulubionych artystów. Bardzo podobają mi się zdjęcia Irene Rudnyk, która fotografuje zwykle w świetle naturalnym. Jest dla mnie wzorcem - dodaje. 

Marzenie? - Chciałbym jeszcze zrobić jakiś kurs, zarówno fotografowania, jak i obróbki. Wiem, że w górach są organizowane warsztaty fotografii baśniowej, gdzie, są zaproszeni specjalnie przebrani modele, są atrybuty, a klimatu dodaje sowa siedząca na drzewie - podsumowuje. W konkursach fotograficznych nie brał jeszcze udziału, bo jak mówi półżartem, nie zależy mu na sławie.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do