
Latem ubiegłego roku do Poznania sprowadzono kilku piłkarzy, którzy mieli podnieść jakość kadry. Jedna runda już za nami, a więc to dobry czas na wstępną ocenę transferów.
Bramkarz wrócił do Poznania po krótkiej, acz bardzo udanej, przygodzie w Stali Mielec. Piłkarz znakomicie spisywał się między słupkami, dlatego zarząd Lecha uznał, że warto będzie go ponownie sprowadzić. Choć nie zaczynał sezonu jako zawodnik pierwszej jedenastki, to jednak szybko zastąpił Filipa Bednarka. Po dość przeciętnym początku rozwinął skrzydła i stanowi pewny punkt zespołu, co widać nawet w tabelach bukmacherskich, gdzie kibice częściej decydują się na obstawianie meczy ze wskazaniem Lecha Poznań jako zwycięzcy.
Lewy obrońca miał znakomite wejście do zespołu. Był świetnie przygotowany do gry i często napędzał akcje drużyny. Niestety, były u niego również widoczne mankamenty w grze defensywnej. Im dłużej trwał sezon, tym bardziej rola Anderssona malała. Na ten moment jest on dopiero trzecim wyborem trenera na tej pozycji.
Transfer tak doświadczonego obrońcy ucieszył kibiców. W niektórych meczach było widać ogromną jakość tego zawodnika. Choć aktualnie jest on graczem rezerwowym, to jednak stanowi dobre uzupełnienie składu. I raczej z takim założeniem był sprowadzany do zespołu.
Przed sezonem było wiadome, że w Lechu będzie potrzebnych dwóch skrzydłowych. Jednym z nich był właśnie Dino Hotić. Piłkarz miał dobre wejście do zespołu, swoją grą pokazał, że posiada on niebagatelne umiejętności. Niestety, stosunkowo szybko przytrafiła mu się kontuzja. Choć jest to już 28-letni zawodnik, był to dopiero pierwszy poważny uraz w jego karierze. Piłkarz wrócił do zdrowia, jednak jego obecna forma pozostawia wiele do życzenia.
Bardzo ryzykowny transfer Lecha Poznań. Skrzydłowy został ściągnięty do klubu za rekordowe pieniądze. Szacuje się, że wydano na tego zawodnika aż 1,8 mln euro. Transakcja w ogóle nie byłaby możliwa, gdyby nie fakt, że sprowadzano zawodnika z urazem. Liczono na to, że gdy ten wróci do zdrowia, to stanie się gwiazdą zespołu.
Niestety, rehabilitacja znacznie się wydłużyła. Później Golizadeh poleciał z Iranem na mistrzostwa, a obecnie dochodzi po nich do pełni sił. Zawodnik nie wziął udziału ani w letnim, ani w zimowym obozie przygotowawczym. Być może pokaże jeszcze w Lechu, na co go stać, jednak na ten moment wydano rekordowe pieniądze na piłkarza, który na murawie nie spędził choćby 300 minut. Patrząc na to, że miał być on najważniejszym transferem, kibice mogą czuć rozczarowanie.
Choć na papierze sprowadzano dobrych i doświadczonych piłkarzy, to jednak aktualnie jedynie Bartosz Mrozek z nowych zawodników wywalczył miejsce w pierwszym składzie. Po pozostałych wzmocnieniach oczekiwano czegoś więcej. Można jednak liczyć na to, że niektórzy piłkarze jeszcze wrócą do formy, jaką prezentowali w poprzednich klubach. Są to osoby, które niewątpliwie posiadają umiejętności, jednak muszą to jeszcze udowodnić na murawie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie