
To taksówkarz z 10-letnim doświadczeniem. Robi drobne zakupy, odwozi dzieci do szkoły, a także zawozi ludzi do szpitali w pobliskich miastach czy na lotniska. Dzięki współpracy z Grupą Towarowo-Usługową za darmo wozi schorowanych ludzi
Jacek Dąbrowski to emerytowany policjant. Po przejściu na emeryturę zatrudnił się w ochronie, później w firmie kurierskiej, a następnie postanowił zostać taksówkarzem. - Jestem doświadczonym kierowcą i lubię kontakt z ludźmi, dlatego uznałem, że to zajęcie w sam raz dla mnie – wyjaśnia Jacek Dąbrowski. - Początki nie były łatwe, bo trzeba było zapracować sobie na zaufanie i dobrą opinię wśród klientów. Zdarzało się, że ktoś kazał się gdzieś zawieźć, a później pod pretekstem pójścia po dziewczynę czy po torbę, uciekał nie płacąc. Teraz mam już rzeszę stałych klientów, dlatego jeżdżę przede wszystkim na telefon – dodaje.
Jeździ przede wszystkim od godz. 6 do 18. - W nocy po dyskotekach nie zabieram ludzi, chyba, że to wcześniej umówione kursy – mówi Dąbrowski. Zdarzają się wyjazdy w dłuższe trasy, do Krakowa, Łodzi i najczęściej do Gdańska na lotnisko. Regularnie zawozi klientów do szpitali w Grudziądzu czy w Bydgoszczy.
Na dalsze kursy cena zwykle jest umowna. Przykładowo za wyjazd do Gdańska na lotnisko trzeba przygotować około 400 zł. A za ile uda nam się przejechać Świecie? - Zwykle, kiedy klienci pytają, odpowiadam, że 10 zł wystarczy i jeszcze będzie reszta – wyjaśnia Dąbrowski. - Około 10 złotych kosztuje, bowiem przejazd ze szpitala na Marianki. Co ważne u mnie można płacić kartą płatniczą, a nawet telefonem, dlatego nie trzeba specjalnie przygotowywać gotówki – dodaje.
Co lubią klienci? - Przede wszystkim jak samochód jest zadbany, a kierowca jedzie bezpiecznie – mówi Dąbrowski. - Zawsze staram się porozmawiać lub trochę pożartować – dodaje. W przypadku pana Jacka zaletą jest również elastyczność. Oprócz samych usług transportowych dla stałych klientów robi też drobne zakupy z dowozem do domu, a nawet rozwozi dzieci do szkoły. - Zdarza się, że kiedy dziecko zaśpi, albo rodzice nie mogą powierzyć opieki komuś bliskiemu proszą, żebym zawiózł dzieci do szkoły – wyjaśnia Dąbrowski. - Wtedy mają pewność, że bezpiecznie dotarło na miejsce. Więcej telefonów już od wczesnych godzin porannych mam zimą, kiedy zaczynają się mrozy lub pada śnieg. Czasami ludziom nie chce odpalić samochód lub śnieg zasypie wjazd do garażu i wtedy wybierają taksówkę jako środek transportu do pracy – dodaje.
Mimo że w Świeciu jest wielu taksówkarzy cały czas brakuje postojów. - Jesteśmy, chyba jedynym miastem, które nie ma postoju pod szpitalem – mówi Dabrowski. - Kiedyś były, ale po budowie lądowiska dla helikopterów medycznych, zostały zlikwidowane i już ich nie odtworzono. Poza tym w pozostałych punktach miasta, również jest mało miejsc. Mieszkańcy ubolewają, że Świecie to „miasto pod górkę”. Wszędzie, gdzie chcielibyśmy dojść, trzeba pokonać jakąś stromą ulicę. Dla zdrowego to nic trudnego, ale schorowany człowiek nie dostanie się chociażby z dworca autobusowego do jedynej pani kardiolog w Świeciu – dodaje.
Od dwóch miesięcy pan Jacek Dąbrowski, razem z kolegą taksówkarzem należą do Grupy Towarowo – Usługowej. - Bardzo dobrze układa nam się współpraca – komentuje. - My podsyłamy członkom GTU klientów, a oni dają nam pracę. Razem pomagamy w ten sposób najbardziej potrzebującym. Wytypowane przez Fundację Makowo osoby, zawozimy do szpitala onkologicznego w Bydgoszczy na badania i kontrolę. Za transport płaci GTU, a wtedy na naszych drzwiach pojawia się naklejka z hasłem: „Magiczne taxi - ten kurs jest darem od GTU”. Ostatnio pojawił się też pomysł, żeby schorowane osoby zabierać również do kina, a dzieci na przykład do Zoo w Myślęcinku, żeby przestały myśleć o chorobie i codziennych problemach. Wszystko będzie zaplanowane, bo zwykle w takie kursy jeździ z nami opiekunka z Fundacji Makowo, która będzie nad wszystkim czuwała – dodaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie