Hodowcy trzody: potrzebujemy stabilnych cen, a nie dopłat. Rolnicy mówią co sądzą o dofinansowaniu do produkcji trzody

Regularnie piszemy o tragicznej sytuacji hodowców trzody chlewnej, dla których miniony rok był katastrofalny, bo cena żywca w skupie oscylowała w okolicach 4 zł. Sprawdzamy co lokalni gospodarze sądzą o 1 tys. zł dotacji obiecanej przez ministra do lochy dla rolników produkujących prosięta

Michał Domachowski z Sulnówka razem z ojcem chowają w cyklu zamkniętym 55 loch. Rocznie oddają do skupu od 800 do 1 tys. tuczników. - Można powiedzieć, że w minionym roku wcale nie mieliśmy zysku, tylko mieliliśmy pieniędzmi - komentuje młody rolnik. - Tylko przez tydzień cena żywca przekroczyła 5 zł, poza tym przez cały rok oscylowała w okolicach 4,5 zł, a obecnie jest na poziomie 4,0 – 4,1 zł. To poniżej kosztów produkcji. Każdy Polak pracujący ma gwarantowane minimalne wynagrodzenie, a w Polsce gospodarz nie wie nawet czy zwrócą mu się koszty produkcji. Wprawdzie karmimy trzodę własnym zbożem, ale dodatki do paszy trzeba kupić, prąd kosztuje, teraz stoimy przed dylematem co do zakupu nawozów, które osiągnęły horrendalne ceny. Po żniwach, kiedy tona saletry była po 1,8 tys. zł złapałem się za głowę i wstrzymałem z częściowym zakupem, ale okazuje się, że gdybym wtedy zrobił zapas to bym dobrze na tym wyszedł - komentuje. 

W grudniu minister ogłosił pomoc. Do każdej lochy, która między 15 listopada 2021 r. a 31 marca 2022 r. urodzi młode gospodarz dostanie po 1 tys. zł. – To realna pomoc w tym trudnym czasie dla hodowców trzody chlewnej. Zależy nam, aby rolnicy nie likwidowali swoich hodowli. Jest to pomoc finansowa w postaci dopłaty 1000 zł do jednej lochy.  Szacowane koszty pomocy to ok. 400 mln zł. – podkreślił Henryk Kowalczyk, wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Pomoc będzie przysługiwać do stada zarejestrowanego na dzień 15 listopada 2021 r. i będzie udzielana na wniosek producenta rolnego składany do biura powiatowego ARiMR od 1 do 30 kwietnia 2022 r. Wypłaty będą zrealizowane do 30 czerwca 2022 r.

Wniosek będzie prosty i będzie zawierał podstawowe informacje o producencie rolnym i jego gospodarstwie.

Czy to wsparcie przekona rolników do utrzymania produkcji? - 1000 zł dopłaty, które obiecuje minister jest tylko dla zamydlenie oczu - twierdzą lokalni rolnicy. - My potrzebujemy stabilnych cen w skupie, a dofinansowań - komentuje Zbigniew Rydziel. 

- A co z tymi, którzy stracili w minionym roku i zdecydowali się zlikwidować hodowlę - pytają gospodarze. - Wielu już teraz likwiduje hodowle lub zmniejszają pogłowie.

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o gospodarzu z Korytowa, który zamiast trzody postanowił hodować ślimaki, które obecnie bardziej się opłaca. Rolnicy zapowiadają, że jeśli sytuacja się utrzyma jeszcze przez rok, dwa to w Polsce nie pozostanie, ani jeden hodowca trzody. - Śmieją się z nas ci, którzy prowadzą tucz nakładczy, bo mają zagwarantowany zysk. Dostają prosiaki, paszę tylko płacą za prąd i wodę - komentuje Zbigniew Rydziel. - Co z tego jak prosiaki przyjeżdżają z Danii. Takie mięso nie powinno być w sklepach podpisywane jako polskie - dodaje.

Najbardziej gospodarzy denerwuje wysoka cena mięsa i wędlin w sklepie. - Dlaczego my mamy sprzedawać żywiec na granicy opłacalności, a kupować to samo mięso w sklepie za cztery razy więcej - mówi zirytowani. 

Na to co dzieje się na rynku ma wpływ polityka międzynarodowa. - Cena zbóż jest wysoka, bo Chiny zrobiły zapasy i na rynku europejskim brakuje zboża. Nawozy podrożały, bo Rosja zakręciła kurek, a w Polsce nie zadbano o odpowiednie rezerwy - podsumowuje Michał Domachowski. - To rząd powinien ustalić minimalną cenę, która pozwalałaby rolnikom utrzymać produkcję. Żeby w 2021 roku produkcja była opłacalna, a rolnik mógł spokojnie egzystować i myśleć o rozwoju to cena powinna wynosić co najmniej 5 zł. W tym roku, kiedy wszystkie koszty wzrosły to powinno być 6, a może nawet 7 zł - podsumowuje.

zdjęcie ilustracyjne