Reklama

Gospodarstwo w Żurze to kraina jesiotra, karpia i pstrąga tęczowego. Prowadzą je Ewa i Łukasz Szurlej

Łukasz Szurlej z wykształcenia jest leśnikiem. Wychowywał się nad wodą, kocha wędkarstwo. Gdy w 2012 r. z żoną Ewą powrócili do Polski po kilkuletniej pracy w Szwecji, za zarobione pieniądze kupili nieczynne gospodarstwo rybne w Żurze. Zainwestowali i hodują ryby

- Przez dwa lata oczyszczaliśmy i modernizowaliśmy stawy - mówi Łukasz Szurlej. - Od 8 lat w gospodarstwie łączymy nasze pasje: hodowlę ryb w otoczeniu pięknej przyrody - dodaje. Zatrudniają jednego pracownika. - No i jest jeszcze „szefowa”, 5-letnia córeczka Basia - podkreśla.

Gospodarstwo to sześć różnej wielkości stawów o 2 ha powierzchni. Naturalne, ziemne (nie betonowe) zbiorniki położone są na stoku przewyższenia terenu, na różnych wysokościach. To pozwala nurtowi wody spływać w dolinkę i zasilać niższe stawy. Są tu warunki do hodowli 30 tys. pstrągów, 10 tys. karpi i 2 tys. szt. jesiotra.

Woda musi być w nieustannym ruchu, krystaliczna i zimna. W taką zasila gospodarstwo Sobińska Struga, lewy dopływ Wdy. - O jej czystości zaświadczają liczne stanowiska bobrów w górnym biegu - tłumaczy pan Łukasz. - Bobrowe tamy wspaniale ją filtrują, a tak powstałe kaskady napowietrzają - dodaje. Spływając do stawów nurt zabiera osady, nieczystości, które lądują w najniżej położonym odstojniku i czysta woda płynie dalej swoim korytem.

Zatrzymanie nurtu choćby na godzinę zabiłoby ryby. To ważne w hodowli pstrąga i jesiotra. - Walczę ze stereotypem karpia, który „pachnie mułem” - mówi pan Łukasz. - To opinia o tych rybach z zamulonych sadzawek, a karp musi się oczyścić. Dlatego u nas trzyletni karp przed sprzedażą przez dwa tygodnie oczyszcza się w źródlanej wodzie i potem smakuje wybornie - dodaje.

Unikatowa w okolicy jest hodowla jesiotra. - Mają świetne białe, zbite mięso. Bez jednej ości, o smaku podobnym do węgorza. Rosną przez dwa lata - tłumaczy.

Najliczniejsze w hodowli są pstrągi tęczowe. One wymagają wody pierwszej lub drugiej klasy czystości o temperaturze 16 stopni.

Obsługa stawów to nieustanne koszenie nabrzeży, badanie ruchu i temperatury wody, a po odłowieniu ryb, czyszczenie. - Wyrównujemy i naprawiamy brzegi i dno, które jest z piasku, kamyków i żwiru - mówi hodowca.

Raz w roku dezynfekują zbiornik wapnem i kwasem nadoctowym, naturalnym środkiem, który jest bezpieczny dla ryb i środowiska. Wszystkie prace wykonują ręcznie. Najniżej położony osadnik czyszczą raz w roku. Pozyskany z niego muł nawozi pola i ogrody. Hodowla nie lubi upałów. Wtedy natleniają wodę. Zbiorniki zarybiają w marcu i w lipcu. Po miesiącach wzrostu, ryby są sortowane pod względem wielkości, później odławiane.

Ceny narybku uzależnione są od jego wielkości. Im mniejszy, tym droższy. Państwo Szurlej zarybiają rybkami o ciężarze 80 g. Te kosztują 50 zł za kilogram. Prądu używają do natleniania i pomp. - Mocno odczuwamy podwyżki - mówi rolnik. - Zeszłoroczne rachunki były po 3 tys. zł, teraz wynoszą ponad 5 tys. zł - dodaje.

Ryby karmione są tylko w zimnej wodzie specjalną paszą, karpie dodatkowo zbożem. Są karmy skracające okres wzrostu. - Najlepsze są duńskie, bo ich receptury oparte są na naturalnej mączce rybnej, zbożach, krylu - mówi pan Łukasz. Rocznie gospodarstwo zużywa około 30 ton pasz. Od zeszłego roku zdrożały one z 5 tys.zł za tonę do 8-10 tys. zł za tonę.

Ryby są monitorowane przez nadzór weterynaryjny na obecność metali ciężkich. Walczą z pasożytami skórnymi (kulorzęskami). Te są skutecznie likwidowane dezynfekcją kwasem nadoctowym. Inne szkody czynią: norka amerykańska (wizon), bociany i czaple siwe. - Ptaki zanim złapią rybę, dziobami okaleczają kilkadziesiąt sztuk - tłumaczy. - Skuteczne w walce z nimi jest pięć naszych psów, a szczególnie szpic fiński - dodaje.

Tegoroczne podwyżki wszystkiego spowodowały, że wzrosły i ceny ryb. Zeszłoroczne 22 zł za kilogram karpia i pstrąga, wzrosło do 25 zł. Jesiotr z 40 zł za kilogram, podrożał o 5 zł.

Na miejscu gospodarze oferują też ryby wędzone. Zdaniem hodowcy przez wojnę w Ukrainie jest znacznie mniej kupujących turystów. Odbiorcami większych ilości świeżych ryb są okoliczne smażalnie, restauracje i ośrodki wczasowe. Jednak przeważają detaliści. - Stawiam na produkcję lokalną, nie dla przetwórni - mówi pan Łukasz. - Tu ma być miejsce z dobrą rybą, po którą przyjeżdżają ludzie z okolicznych miejscowości. Wielu wraca i przybywają nowi - kończy. 

 

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do