
W kurnikach u Szeligowskich zapanował już świąteczny klimat. Kury niosą się przy choinkowych lampkach i dźwiękach kolęd puszczanych w radiu. Czereśniowy sad czeka za to na kołderkę z pierwszego śniegu
- Puszczam kurom radio. Teraz zaczyna się sezon na piosenki świąteczne i kolędy. Mają trochę urozmaicenia, bo też wiadomości posłuchają - Zbigniew Bagiński o swoich zwierzętach opowiada jak na hodowcę niosek przystało... z jajem. Wyjaśnia, że o puszczaniu ptakom muzyki wyczytał. Ma to sprawiać, że lepiej się niosą. Do kompletu w kurniku wiszą choinkowe lampki w kolorze czerwonym, bo dla kur ważne też jest światło. I również to ma sprawić, żeby znosiły więcej jaj.
Gospodarstwo Rodzinne Szeligowskich mieści się w Morsku. Wcześniej gospodarowali tu dziadkowie i rodzice Katarzyny Szeligowskiej-Bagińskiej. - Zawsze były tu kury, tata zajmował się także trzodą chlewną. Oprócz tego mamy czereśniowy sad - opowiada pania Kasia. Małżeństwo zaczęło gospodarować tutaj kilka lat temu. Razem mają około 7 hektarów ziemi, ale niewielki areał wynagradza dobra klasa bonitacyjna gleby. Na polu w tym roku rosła pszenica i jęczmień. Zboże trafia do kur i na sprzedaż.
Czasem na polach rośnie też rzepak. Ich sad to około hektara drzew czereśniowych. Rosną tam 3 różne gatunki min. burlat i kordia, które do owocowania potrzebują jeszcze innych gatunków zwanych zapylaczami. Gospodarze nie mają swoich pszczół, jednak obserwują, że pojawiają się u nich te pożyteczne owady, prawdopodobnie z oddalonych pasiek. Dla sadowników najgorsze są przymrozki, choroby drzew np. te pleśniowe oraz oczywiście szpaki. Te spryciule są w naszym kraju pod ochroną, więc gospodarze mogą je tylko odstraszać. - Zaczynają siadać na drzewa około 5-6 rano. Wtedy trzeba zacząć je płoszyć, bo jak usiądą to już koniec, będą wracać - opowiada małżeństwo. Ukształtowanie terenu sprawia, że u nich nad sadami można rozłożyć konstrukcję do płoszenia - na sznurach rozciągniętych nad sadem wiszą płyty CD i puszki z kamieniami, sznurek od nich pociągnięty jest do balkonu, skąd rodzina może łatwo wprawić odstraszacz w ruch.
Przymrozki czasem im pomagają - Jeżeli część zawiązanych owoców wymarźnie, te co zostaną będą lepszej jakości - wyjaśnia pani Kasia. Czereśnie zazwyczaj owocują na początku czerwca. - Zdarzają się lata, kiedy mamy je już w Dzień Matki - dodaje sadowniczka. Zbiory zaczynają o 5-6 rano i trwają do południa. Owoce od razu jadą na giełdę, żeby nie zmarniały. W tym roku mieli udane zbiory, mimo suszy. - Czereśnie mają bardzo długie korzenie, dzięki czemu nie musieliśmy ich nawadniać - wyjaśnia pan Zbyszek. Na cenę czereśni nie ma reguły.
Kur mają 250, ich kurnik jest zgłoszony do weterynarii i mają zarejestrowany Rolniczy Handel Detaliczny. Dzięki temu mogą wystawiać rachunki i wstawiać swoje jajka do sklepów. Powyżej 250 ptaków musieliby jajka pieczętować, a ludzie takich nie kupują. - Mamy wolny wybieg, co wydziobią to zjedzą - wyjaśnia mężczyzna. Sam śrutuje zboże, a wiosną i latem w wielkim kotle przygotowuje je dla swoich ptaków. Podrzuca też kurom smakołyki jak np. młody rzepak. - Uwielbiają miękkie zielone liście. Dostają też mlecz z sadu, czasem suszony chleb, ale nie za dużo bo nie tolerują nadmiaru soli - mówi. Mężczyzna nie ukrywa, że to co jedzą kury ma wpływ na to jak wyglądają i smakują jajka. Oprócz jedzenia zwierzaki dwa razy dziennie trzeba napoić, a jajka wybiera się nawet 3-4 razy w ciągu dnia, żeby się nie pogniotły i nie przegrzały.
Ich jajka sprzedają się na pniu, jednak jak wyjaśniają, jajka odpowiednio przechowywane, w chłodzie, mogą stać nawet trzy miesiące. Dziennie mają ich około 200. - W największe upały zdarzało się, że było ich raptem po 60 - mówią gospodarze. Kury nie niosą się także podczas pierzenia, bo wszystko, co normalnie trafia do jajka i skorupki, idzie na nowe piórka. - Swojskie jajka poznamy po tym, że są nieregularne, mają skazy na skorupkach, nie są identyczne - wyjaśnia pan Zbyszek. Jajka kosztują u nich 80 groszy za sztukę. Można po nie podjechać bezpośrednio do nich, do Morska. Co dzieje się w gospodarstwie można też podpatrzeć na facebookowym profilu Gospodarstwo Rodzinne Szeligowscy. Co ciekawe, kury w tym gospodarstwie umierają śmiercią naturalną. - Nie rozliczamy ich ze znoszenia jaj, dożywają u nas sędziwej starości - uśmiecha się pan Zbyszek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie