Reklama

Dzięki wsparciu i współpracy życzliwych ludzi Pio-Styr staje na nogi [ZDJĘCIA]

Od pożaru minął miesiąc. Wytwórnia styropianu już wznowiła produkcję

Firma Henryka Piotrowskiego Pio-Styr istnieje od 1991 roku w Świeciu na ul. Chmielniki. - Kolega produkował styropian w Osielsku, u niego zobaczyłem, jak to działa - opowiada pan Piotrowski. - Pierwszą formę zrobiliśmy własnymi siłami, z własnych środków. Potrzebny był jeszcze kocioł, który wytwarza parę niezbędną do spieniania polistyrenu. Pierwszy kocioł parowy odkupiliśmy od Zakładu Drogowo-Mostowego w Świeciu - wspomina właściciel. 

Firma Pio-Styr sprzedaje swoje produkty w promieniu 200-250 km od Świecia. 

Poza styropianem, w firmie pana Piotrowskiego powstają też maszyny i urządzenia niezbędne do jego produkcji. - Miałem bardzo dużo zapytań od innych wytwórni czy nie możemy zrobić spieniarki czy linii cięcia lub formy - opowiada pan Henryk. - Mamy tu kilku fachowców: ślusarzy, elektryków. Jak upadła cukrownia, to wiele osób, które pracowały tam na warsztacie, nie mogło znaleźć zatrudnienia, więc zatrudniłem ich u siebie - dodaje.

Obecnie w wytwórni styropianu jest zatrudnionych 17 osób oraz troje stażystów z Powiatowego Urzędu Pracy w Świeciu. Pomimo trudnej sytuacji po pożarze, który miał miejsce 10 czerwca, nikt nie stracił miejsca pracy. W dramatycznych chwilach to właśnie pracownicy jako pierwsi ruszyli z pomocą. - Ja jeszcze podpisywałem protokół dla straży pożarnej, a oni już sami zabrali się za sprzątanie - opowiada wzruszony pan Henryk. - Najważniejsze, że nic się nikomu nie stało - dodaje. 

Aby wesprzeć właściciela wytwórni, niektórzy z pracowników zrezygnowali z pobierania wynagrodzenia. Poza pracownikami, również wielu sąsiadów i znajomych wsparło firmę pana Henryka. Na portalu zrzutka.pl dostępna jest zbiórka, na którą do tej pory wpłacono niecałe 10 tys. zł. Swoją pomoc przy obsłudze prawnej zaoferował Michał Kłopotek, prawnik z Torunia, specjalizujący się w obsłudze prawnej przedsiębiorców. Dzięki jego wsparciu pan Piotrowski zaraz po otrzymaniu opinii rzeczoznawców będzie mógł złożyć wniosek o wypłatę kwoty bezspornej odszkodowania (czyli kwoty należnej poszkodowanemu od ubezpieczyciela w związku ze zgłoszonym zdarzeniem losowym, która pozostaje poza sporem o wysokość odszkodowania - przyp. red.). Może to być nawet 500 tys. zł. Pozwoli to uiścić zapłatę za surowce, którą dostawcy zgodzili się odroczyć. Dokładna kwota strat, a co za tym idzie, kwota odszkodowania, będzie znana dopiero wtedy, kiedy rzeczoznawcy wydadzą swoje opinie. Eksperci określą też, co było przyczyną pożaru. Na razie nie ma oficjalnej informacji.

Dzięki temu wsparciu, pomimo ogromnych strat, jakie poniosła jego firma w wyniku pożaru, zaledwie trzy i pół tygodnia później może już ruszyć produkcja. - Mieliśmy praktycznie całą linię produkcyjną gotową do zamontowania - opowiada właściciel. - Całe szczęście, była przechowywana w miejscu, do którego nie dotarł ogień. Kompletną kotłownię kontenerową znaleźliśmy i kupiliśmy w firmie w Żarnowcu - dodaje. Kotłownia kosztowała 175 tysięcy złotych, ale usłyszawszy o pożarze, sprzedawca zaproponował upust i rozłożenie płatności na raty. Po wpłacie 60 proc. wartości kotłownia dotarła do firmy w ciągu tygodnia.

Obecnie wytwórnia jest w stanie produkować nawet większe ilości styropianu, niż przed pożarem. - Zwiększyliśmy wydajność o 40 proc. za jednym zasypem. Poprzednia forma produkowała bloki styropianu wielkości 300-400 cm sześc., a obecnie jest to nawet 600 cm sześc. - tłumaczy pan Henryk. Z tego powodu obecnie w wytwórni najbardziej brakuje powierzchni magazynowej, ponieważ magazyn spłonął doszczętnie. Obecnie bloki styropianu składowane są w miejscu wygospodarowanym w części hali produkcyjnej, gdzie następnie są cięte na płyty o grubości określonej przez klienta. Wkrótce wyroby gotowe będą składowane w specjalnych namiotach. - Najważniejsze, żeby ochronić je przed deszczem i wiatrem, żeby nie uległy zniszczeniu i klient dostał pełnowartościowy towar - mówi właściciel. - Mam nadzieję, że namioty magazynowe się sprawdzą - dodaje. W planach jest także remont budynku warsztatowego, który udało się uratować przed spaleniem. Pomieszczenie wymaga wylania nowych posadzek i wymiany zadaszenia. 

Pan Henryk nie planuje odbudowy spalonych budynków. Zgliszcza zostały rozebrane, wywieziono tony gruzu i niemal siedem kontenerów złomu. - Wszyscy pracownicy ciężko pracowali przy rozbiórce po pożarze, jedni ładowali, inni wywozili ładowarkami - opowiada pan Piotrowski. - Musieli współpracować i się zmieniać, bo w tych temperaturach, jakie były, to byłoby niemożliwe do zrobienia dla jednego człowieka - dodaje.

Dzięki pracownikom, którzy wykazali się determinacją, poświęceniem i od razu ruszyli z pomocą w sprzątaniu pogorzeliska, świecka wytwórnia styropianu już wznowiła produkcję, a jej pracownicy mogą być spokojni o ciągłość pracy i zatrudnienia. 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do