
Państwo Ewa i Mariusz Maruńscy z Wałdowa (gm. Pruszcz) od 2000 r. gospodarzą w rodzinnym obejściu pana Mariusza. Za namową znajomego Belga, hodują bydło rasy limousine ze względu na jego odporność na choroby, łatwe porody, prosty chów i cenione na świecie mięso
- W 2006 r. pierwsze 15 szt. krów ściągałem z Irlandii - tłumaczy Maruński. 53-letni gospodarz ma 110 ha pól. Wspiera go syn Patryk, technik rolnik. Córka uczy się na geodetkę.- Uprawiamy zboża na sprzedaż, ale część pól obsadzamy kukurydzą i lucerną na kiszonkę dla bydła - mówi pan Mariusz. - Mam w tym tylko 3,5 ha trwałych użytków zielonych do wypasu - dodaje. Nie jest to bez znaczenia, bo rasa limousine, musi żyć swobodnie, na wybiegu, ze schronami przed opadami, słońcem i mrozem oraz dostępem do solnych lizawek. - Nawet porody odbywają się w obejściu pastwiska - wyjaśnia hodowca. - Rasa lubi chłód i świeże powietrze. Bardzo ważne jest też, aby bydło miało komfort. Ma być wypasane luzem, bez wiązania. Stres psuje jakość mięsa i można stracić kupców - tłumaczy.
Maruńscy budują nową oborę na 120 szt. Obecnie tyle właśnie szt. hodują, w tym 45 krów (mamek), pośród których żyje jeden byk - rozpłodnik. Pozostałą część stada stanowią tzw. odsadki, czyli cielęta odstawione od matek, m.in. w celu uniknięcia kazirodztwa, bo to hodowla w cyklu zamkniętym. - Raz na dwa lata wymieniamy byka rozpłodowego, który pokrywa tylko krowy tu urodzone - tłumaczy hodowca. - To dla higieny i bezpieczeństwo stada. Nie ma chorób i konfliktów genetycznych - mówi. Dorastające cielęta są selekcjonowane. - Dorodniejsze byczki przeznaczam na rozpłodniki, krowy na mamki. Pozostałe są tuczone na mięso - dodaje. Te pierwsze nie mogą być zbyt ciężkie by były sprawne do swoich zadań (max do 300-400 kg). Tzw. rzeźne byki są hodowane do masy 600 kg, a krowy do 450-500 kg. Krowy limousine osiągają dojrzałość płciową po 18 miesiącach, byki po 16. Od tego momentu są gotowe do sprzedaży do innych hodowli. Krowy cielą się raz w roku. Nie są mleczne, ale mają doskonałe, tzw. marmurkowe mięso (z domieszką tłuszczu). Poszukiwane przez koneserów mięsa wołowego i szefów kuchni na całym świecie.
- Ale to rasa agresywna, nieco chimeryczna - mówi gospodarz. - Buntuje się np. przy interwencji weterynarza podczas szczepień (przeciw rotawirusom i kolibakteriozie). Bywa niebezpiecznie. M.in i z tego powodu trudno w naszym regionie o weterynarzy bydła, bo w powiecie świeckim produkcja zwierzęca zanika. Wolą pracę z chomikami, kotami i psami w gabinetach - dodaje. Zwierzęta są w obejściu do 2 lat. Hodowca nie potrafi powiedzieć ile kosztuje w tym czasie utuczenie np. byka, który musi być inaczej karmiony niż buhaj rozpłodowy. Zróżnicowany pokarm składa się z kiszonek z kukurydzy, sianokiszonek przygotowanych własnoręcznie, słomy i pasz. - Ceny mieszanek i komponentów do nich wzrosły w ostatnim roku o ok. 100 proc. - mówi. - Saletra do nawożenia z 1,2 tys./t podskoczyła do 3,6 tys./t, a była i za 5 tys. zł/t - wylicza. Maruńscy używają maszyn głównie do zbioru zielonek i pasz objętościowych, owijarek, przetrząsaczo-zgrabiarek, press. W hodowli potrzeba dużo słomy. Dzięki temu uzyskują sporo obornika, próchnicy. To oszczędność przy wysokich cenach nawozów.
Od 2016 r. gospodarz całą produkcję wysyłał tylko do Grecji, Włoch i Albanii. - Jest tam dobry zbyt. W ostatnich latach warunki się wyrównały i teraz część bydła trafia też do ubojni w kraju - dodaje. - W tym roku płacą 12-13 zł za 1kg dorodnej jałówki. 10-11 zł skupy płacą za 1 kg żywca krowy, a buhaje są w cenie 13-13,5 zł/kg. W zeszłym roku byk był po 10 zł za kg, krowa - 7 zł za kg, jałówka ok. 8 zł za kg - mówi. Ceny bydła kreuje giełda niemiecka. Zdaniem hodowcy wojna destabilizuje rynek. Ceny żywca ostatnio spadły o ok. 2 zł za kg. - Jest susza w Europie i na zachodzie wybija się bydło mięsne już o wadze 400 kg z lęku o to, że zabraknie pasz - mówi hodowca. - Wołowiny jest obecnie nadmiar. W gastronomii trwa okres nowalijek (mniejsze zużycie mięsa). W Polsce wołowina limousine jest bardzo droga, po ok. 100 zł za kg. - Polacy jeszcze nie są zwyczajni jeść wołowiny, dlatego większość z zyskiem eksportuję. W ogóle hodowla bydła jest obarczona ryzykiem, ale ja uwielbiam tę robotę - kończy Maruński.