
Ustawa "Piątka dla zwierząt" odbije się na całym rolnictwie. Gospodarze podejrzewają, że wzrosną koszty produkcji drobiu, mniejsze będzie zapotrzebowanie na wołowinę, a to odbije się na produkcji roślinnej
Dziś przed świeckim biurem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Świeciu pojawili się rolnicy, którzy twierdzą, że ustawa o ochronie zwierząt odbije się negatywnie na całym polskim rolnictwie. - Gospodarka jest jak naprężony łańcuch, jeżeli jedno jego ogniwo pęknie to niesie to za sobą poważne konsekwencje - wyjaśnia rolnik Mateusz Szamrowicz z gminy Bukowiec. - Jednym z pokaźniejszych ogniw polskiego rolnictwa jest branża futrzarska, która jest najbardziej ekologicznym sposobem utylizacji odpadów poprodukcyjnych z rzeźni drobiu oraz przemysłu rolnego. Gdy zupełnie znikną fermy wrosną koszty produkcji mięsa drobiowego i przetworu ryb, ponieważ ubojnie oddawały za darmo lub za niewielką opłatą resztki jako pokarm dla lisów czy norek. To odbije się na cenie drobiu i ryb w sklepach, co odczuje już każdy z nas - dodaje.
Rolnicy są przeciwni również zakazowi prowadzenia uboju rytualnego. Obecnie bardzo dużo mięsa pozyskanego w ten sposób eksportuje się na Bliski Wschód, do Izraela czy do krajów europejskich. Likwidacja tego sektora niesie za sobą zmniejszenie pogłowia bydła. - Mniejsze zapotrzebowanie będzie wiązało się ze zmniejszeniem produkcji, a przecież my rolnicy często jesteśmy zobowiązaniu pięcioletnimi umowami i jesteśmy zobowiązani utrzymać produkcję na tym samym poziomie - mówi Krysztof Pastuszka, hodowca bydła opasowego z Bochlina. - Mamy do spłacania kredyty, na utrzymaniu rodziny. Jeśli ustawa wejdzie w życie, wielu gospodarstwom grozi upadek. Nie wszyscy mają poduszki finansowe - dodaje.
- Banki wykupią ziemię za psie pieniądze, nie możemy na to pozwolić - komentuje kolejny rolnik.
- Zmniejszenie hodowli to mniejsze zapotrzebowanie na zboża, a nie mamy szans na sprzedaż swoich plonów na wschód, bo tam koszty produkcji są niższe niż w Polsce - zauważa Michał Dams zajmujący się produkcją roślinną.
- Jeżeli wszyscy zaczną się przekwalifikowywać i nagle uprawiać warzywa i owoce, ceny będą leciały na łeb, na szyję - komentował Aleksander Pawelczyk z Mątaw zajmujący się uprawą warzyw.
Wszystkich zgromadzonych dziś pod Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oburzył sposób procedowania ustawy. - Została przegłosowana nocą i nie była konsultowana z rolnikami - podkreśla Robert Bocian, przewodniczący klubu Konfederacji w powiecie świeckim.
Jutro o godz. 10 rolnicy zapowiadają protesty i blokady dróg. - Nie mamy zamiaru utrudniać życia ludziom, ale oczekujemy zrozumienia - mówi Krzysztof Pastuszka, który zapowiada protest na drodze krajowej nr 91 w Nowem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Rolnikom to nigdy nic się nie opłaca, najlepiej czekać tylko na kasę z Unii i jeszcze na nią narzekać
Wszystkim się nie opłaca lepiej social brać i siedzieć w domu
Nikt nie broni ci by zostać rolnikiem. Zobacz co to ciężka praca . Zresztą jak ceny żywności pójdą znów w górę to zobaczysz
Chcieliście Pisu to teraz nie nażekajcie
Mieszkańcy wsi chcieli nie rolnicy. Ilu jest takich 'rolników' co z branżą rolniczą nie mają nic wspólnego
Jakie protesty,a kto głosował na pis.No niestety na "głupotę"nie ma lekarstwa!!!!!!
Wieś, a wieś to mieszkańcy wsi, nie rolnicy!