
W tym roku rolnicy “zebrali zboża stojące, suche, o ziarnie świetnej jakości" – mówili. Zbiory kukurydzy były tego roku słabe. Ceny oszalały, koszty wzrosły, najczęściej rynek określają jako “niestabilny”. Niechętnie prognozują przyszłość, bo...
W lutym po wybuchu wojny w Ukrainie, horrendalnie wzrosły ceny środków ochrony roślin i nawozów. Za nimi zaczęły “skakać" ceny zbóż. Pierwotnie tłumaczono, że to za sprawą wypadnięcia z rynku produkcji nawozów państw uczestniczących w wojnie (Białorusi, Ukrainy i Rosji). Tymczasem w II połowie roku odkryli spekulacyjne praktyki polskich producentów nawozów, którzy sztucznie wstrzymywali sprzedaż by podnieść ceny. Tak działał włocławski Anwil, puławskie Azoty. Ceny zbóż podrożały krótko po żniwach. Koszty paliw, gazu drożały od początku roku. Zdrożało wszystko, co rolnikom potrzebne do pracy. Ceny za zboża nie do końca zrefundowały rosnące koszty produkcji.
Polscy rolnicy nierówno są traktowani przez kolejnych rządzących w porównaniu z rolnikami z Unii. Jak dotąd nie mogli liczyć na zadowalające dopłaty od władz. Szczególnie w ostatnich latach odczuli różnice hodowcy bydła, drobiu i trzody chlewnej. Zeszłoroczne zyski były mniejsze niż w latach ubiegłych, a rolnicy którzy nie musieli sprzedawać od razu swoich plonów podejmowali grę ze skupami w których ceny zależą od wielu trudnych do przewidzenia czynników. - To jest hazard, bo ceny za plony spadły, potem rosły. Np. warto było w 2022 roku zboża sprzedawać krótko po żniwach - mówi Andrzej Kurtys, rolnik i przedsiębiorca rolny z Budynia.
Pytani o próby prognozowania jaki będzie nadchodzący rok podkreślają, że trudno przewidywać, bo rynek produkcji rolnej jest mocno rozregulowany i dotąd nie odzyskał stabilności, a jeśli to pozorną, jak np w rynku nawozów, gdzie te staniały ale tylko na papierze, bo ww. rzeczywistości brakuje ich do handli. Choć wśród udzielających odpowiedzi pojawiały się i bardziej umiarkowane głosy - Przyszły rok nie musi być dramatyczny dla rolnictwa - mówi Piotr Doligalski, rolnik z Kowroza (powiat toruński) uprawiający w Polskim Konopacie buraki cukrowe na ok. 60 ha. - Rolnictwo odpowiada za produkcję żywności, a jeść trzeba. Ta podstawowa potrzeba człowieka. Ludzie zawsze będą jeść i uszanują producenta żywności. Zawsze będzie popyt na rolnictwo - dodaje. Gospodarz spodziewa się że przyszły rok przyniesie ogromny wzrost kosztów produkcji rolnej. - Za tym niekoniecznie będą rosły ceny zbytu, bo gdy ludziom brakuje pieniędzy, a tak się zaczyna dziać, każdy ogranicza spożycie i inne zakupy. Plony zależą od pogody, ale przygotowanie upraw, ziemi pod uprawy może być gorsze. Ktoś powie: -Będzie bardziej ekologicznie, bo rolników nie będzie stać na nawozy i mniej ich będą stosować, jednak trzeba się liczyć z tym, że przez to i plony będą mniejsze. To może być i trudniejszy rok od tego, który się kończy - dodaje.
Rolnicy wskazują, że poza podwyżkami i inflacją za niestabilność rynku odpowiadają pośrednicy… - Zgadza się, ale pośrednicy są też uzależnieni od wzrostu kosztów paliwa, pracy, geopolityki - mówi Doligalski - To łańcuszek zależności. Ale ze względu na wzrost kosztów i spadek cen zbytu płodów, może to być rok gorszy od tego. Nie ma co narzekać, trzeba robić swoje - kończy.
Innego zdania jest kolejny zapytany. - Mamy takie warunki, że prognozowanie to wróżenie z fusów - mówi Michał Obryk, z Łowina (gm. Pruszcz), na 118 ha uprawiający zboża, rzepak i buraki cukrowe, hodowca trzody chlewnej.- Gdybym wiedział coś na temat przyszłości, to już bym siedział z laptopem i podejmował nowe inwestycje. To tak dynamiczny rynek, że nikt nie może przewidzieć co się wydarzy. Wystarczy wypowiedź któregoś ze znaczących polityków światowych (Baidena, Putina) i wszystko zmienia się z dnia na dzień. Nie pokuszę się o stawianie jakichkolwiek prognoz, nie posiadam takiej wiedzy. Tu teraz geopolityka rządzi. Np. Weźmy obecną sytuacją rolników ze wschodniej Polski. Jeszcze nie skończyli zbiorów kukurydzy, a skupy praktycznie zakończyły pracę, bo magazyny są zasypane ukraińskim ziarnem - dodaje.
Andrzej Kurtys, rolnik z Budynia mający uprawy na 2 tys. ha, znawca i popularyzator uprawy kukurydzy w regionie patrzy na rynek globalnie. - Za ceny i rynek odpowiada zbyt wiele czynników- mówi. - Jednym z nich będzie na pewno światowe zapotrzebowanie, które ma charakter czasowy, gdy np. Chiny lub Afryka uzupełniają swoje rezerwy. Skupują ze świata plony podnosząc ceny. Przewidywanie dzisiaj cen i plonów w 2023 r. jest niemożliwe. Obecnie na rynku jest tendencja spadających cen i raczej to się nie zmieni- mówi. Owszem, eksperci spojrzą na wegetację w maju 2023, pewnie nieznacznie wpłyną na ceny, ale nie spodziewajmy się dużych zmian. Bardziej niepokoi, co obserwuję na giełdach. Każda firma handlowa o zasięgu światowym, gdy kupi zboża, od razu je sprzedaje. Nie spekuluje, nie czeka z zapasami na lepsze ceny. To dobitnie świadczy o tym jak ten rynek jest obecnie niestabilny i nieprzewidywalny. Konia z rzędem temu, kto z tego wywróży jakąś prognozę. Przechowywanie zbóż to zamrożenie pieniędzy, trzeba inwestować w magazyny, trzeba je przewietrzać, etc. To koszty i ryzyko, to wciąż loteria. Trudno tu prognozować i doradzać, a już tym bardziej słuchać polityków, ministrów. Bo wyznaję zasadę zgodną z tym, co mawiał mój ojciec: "Dobra rada kosztuje, głupich rad się nie słucha" - Zapłacę i szybciej posłucham ew. ekspertów z Cargiila, choć i oni czasem się mylą, a i nie prognozują jeszcze - kończy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie